To jest demolowanie systemu, który bardzo dobrze działa. Tak o poselskim projekcie wprowadzającym obowiązek szkolny dla siedmiolatków mówi Joanna Kluzik-Rostkowska.

Była minister edukacji uważa, że propozycja PiS-u jest szkodliwa dla dzieci. Sześciolatki w szkole są od wielu lat i jej zdaniem świetnie sobie tam radzą. Tymczasem za rok prawdopodobnie będą puste klasy, nauczyciele nie będą mieć z kim pracować, niektóre maluchy będą powtarzać rok w przedszkolu, w którym zabraknie miejsc dla trzylatków.

Według projektu PiS, dziecko między 3 a 5 rokiem życia będzie mieć prawo, a nie obowiązek korzystania z wychowania przedszkolnego. Dziecko sześcioletnie obowiązkowo będzie musiało chodzić do tak zwanej zerówki. Będzie to dotyczyło także dziecka pięcioletniego, jeśli jednak rodzic zdecyduje się posłać dziecko do szkoły rok wcześniej. Jeśli jednak taki pięciolatek urodził się między wrześniem a grudniem, będzie musiał zdobyć opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Joanna Kluzik-Rostkowska nie widzi sensu w takich zmianach. Nie rozumie, czemu PiS uważa, że polskie dzieci są słabiej rozwinięte niż dzieci w ponad 130 krajach, gdzie edukację rozpoczyna się w wieku 6 lat lub wcześniej.

Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej propozycja PiS-u oznacza ogromny wysiłek dla systemu edukacji, również finansowy, a do tego nie rozwiążę ona żadnego problemu.