Działania ostatniego rządu doprowadziły do obniżenia rangi zawodu nauczyciela akademickiego. Trzeba ją odbudować - mówi w wywiadzie dla DGP Janusz Rak, prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego.
O jakie zmiany w szkolnictwie wyższym będą państwo zabiegać?
W realizacji zadań dydaktycznych i badawczych przez szkoły wyższe najważniejszy jest potencjał ludzki – kadry. One nie stworzą się momentalnie, to długofalowy proces, w którym niezmiernie ważne są właściwe warunki prawne i materialne. Niestety, działania ostatniego rządu doprowadziły do obniżenia rangi i statusu zawodu nauczyciela akademickiego. Przykładowo, oceniając jego pracę, bierze się pod uwagę często kryteria ilościowe, a nie jakościowe. W niewystarczającym stopniu uwzględnia się też działania podejmowane w ramach zespołów badawczych, a to przecież na tej drodze najefektywniej dochodzi się do nowych teorii, odkryć i wynalazków. Przy ocenie dorobku i awansach stawia się przede wszystkim nacisk na indywidualne osiągnięcia, głównie w obszarze pracy badawczej. To błąd. Dlatego będziemy zabiegać o zmiany w tym zakresie.
O co konkretnie?
Chcemy stworzenia kilku ścieżek awansu zawodowego na uczelni. W obecnym modelu awans przede wszystkim powiązany jest z pracą badawczą, zdobywanymi stopniami naukowymi. Umniejsza się dorobek dydaktyczny. Nie ma powodu, aby go deprecjonować, tym bardziej że według zgodnych opinii środowiska i pracodawców konieczne jest podniesienie jakości kształcenia oraz dostosowanie kompetencji absolwentów do potrzeb rynku pracy. Ponadto chcemy, aby młodzi badacze mieli zagwarantowane stabilne zatrudnienie na uczelni, co jest zalecane w Europejskiej Karcie Naukowca. Prowadzenie polityki kadrowej, która jest przede wszystkim motywowana wskaźnikami ekonomicznymi i elastycznością zatrudnienia wygodną dla pracodawców, doprowadzi w niedługiej perspektywie do luki pokoleniowej. Domagamy się, aby umowy na czas nieokreślony nie były podpisywane z pracownikami wyjątkowo, ale aby to była norma. Aby uniknąć luki pokoleniowej, trzeba też powrócić do etatów asystenckich. Szkoły wyższe nie mogą być też wieżami z kości słoniowej, muszą otwierać się na otoczenie społeczno-gospodarcze.
A jak pan ocenia pomysł PiS odejścia od procesu bolońskiego (czyli podziału studiów na 3-letnie licencjackie i 2-letnie magisterskie) i wprowadzenia studiów w trybie 5-2 (czyli każdy byłby przyjmowany na studia pięcioletnie, ale miałby możliwość zakończenia kształcenia na etapie licencjatu)?
Odejście od procesu bolońskiego na rzecz studiów 5–2 byłoby słuszne. Obecnie zdarza się, że na drugi stopień studiów przychodzą osoby, które nie mają podstawowej wiedzy z danej dziedziny, co bardzo obniża jakość nauczania. Ponadto zgadzam się również z pomysłem PiS na odbiurokratyzowanie uczelni. Obecny nadmiar papierologii w szkołach wyższych to horror. W ramach Krajowych Ram Kwalifikacji nauczyciele akademiccy zamiast zająć się kształceniem wypełniają stosy papierów, w których określają, jakie efekty, czyli umiejętności, kwalifikacje i kompetencje, powinien zdobyć student w trakcie studiów. To nonsens.
A co z systemem finansowania?
Wymaga zmiany. W publicznym szkolnictwie wyższym potrzebne jest wprowadzenie ładu płacowego. W przypadku pensji dla nauczycieli akademickich i warunków zatrudniania chcemy, aby między ministrem a działającymi w obszarze szkolnictwa wyższego centralami związkowymi mógł być zawierany ponadzakładowy układ zbiorowy, w którym zostaną określone takie same zasady wynagradzania pracowników we wszystkich szkołach wyższych. Do tego postulatu PiS przychylał się w trakcie kampanii.
Czy wierzy pan, że obietnice PiS zostaną spełnione?
Wierzę, że minister Jarosław Gowin będzie realizował program zjednoczonej prawicy, który na podstawie moich doświadczeń z udziału w pracach sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży był w wielu elementach zgodny z postulatami zgłaszanymi przez Radę Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP. Przychylam się do tego, że trzeba stworzyć zupełnie nową ustawę. Zanim jednak ona powstanie, potrzebna jest gruntowna analiza i konsultacje ze środowiskiem. Niezależnie od tego procesu część zmian, tych najpilniejszych, powinna zostać wprowadzona już teraz.