Zapytana, jaki ma pomysł na edukację, odpowiedziała: "Po pierwsze realizacja programu, ale w dialogu, bez nerwowych ruchów i emocji. W pierwszej kolejności trzeba zadbać o pieniądze europejskie".
Zapowiedziała też wyeliminowanie "kilku absurdalnych pomysłów". Wyjaśniła, że chodzi o kilka rozporządzeń, które uwolnią edukację od biurokracji. Zapowiedziała też dyskusję z ministrem zdrowia na temat rozporządzenia dotyczącego jedzenia w szkołach, w sklepikach i w przedszkolach. "W tej chwili dzieci przestały jeść, a stawka żywieniowa bardzo skoczyła" - zauważyła. Pytana czy jest przeciwna zdrowemu żywieniu, zaznaczyła, że jak najbardziej jest za nim, "ale rozsądnie, tak by dzieciom zwyczajnie smakowało".
Zalewska mówiła też, że do końca roku będą zespoły, które będą pracowały nad zmianą podstawy programowej i wdrożeniem wygaszania gimnazjów. "Zmiana i harmonogram zmiany zostanie państwu przedstawiony na początku stycznia" - poinformowała.
Zapytana, co ma do powiedzenia nauczycielom, jeśli chodzi o plany likwidacji gimnazjów, odpowiedziała: "Nie ma jeszcze projektu, jestem zdziwiona emocjami (...). Jestem nauczycielką, bez nich tej zmiany nie zrobię". "Myślę, że dyskusja zacznie się przed tworzeniem projektu ustawy (...) Żadna zmiana rewolucyjna w szkole nie jest potrzebna. Te zmiany, chociaż tak brzmią, one muszą przebiegać sprawnie i muszę mieć sojuszników po stronie nauczycieli i związkowców".
Dziennikarze pytali również o inną zmianę w edukacji zapowiedzianą przez PiS w programie wyborczym, czyli odejście od obowiązku szkolnego dla sześciolatków i obowiązkowe rozpoczynanie nauki w wieku siedmiu lat. "To będzie pierwsza decyzja, ona jest bardzo prosta, bardzo łatwo jest zmienić projekt ustawy" - powiedziała.
"Myślę, że jeśli będzie taka zgoda pani premier, to ta decyzja będzie już w grudniu i zmiana projektu ustawy ustanawiająca wiek szkolny na lat siedem, tak by to od września rodzice decydowali, czy sześcio-, czy siedmiolatek idzie do szkoły" - dodała Zalewska.