Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) właśnie analizuje wyniki pierwszego ogólnopolskiego monitoringu losów zawodowych absolwentów szkół wyższych. Skorzystało z danych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dzięki temu wie, jak szybko absolwenci po ukończeniu studiów znajdują pracę, ile zarabiają, a także po jakich kierunkach i uczelniach jest najwięcej bezrobotnych. Wyników pierwszego monitoringu nie ujawnia. Zakazuje tego ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.). Służył on jedynie ministerstwu do badania pilotażowego, aby sprawdzić ewentualne słabości tego narzędzia. Teraz rozpoczął drugie – już oficjalne – badanie. Na szkoły wyższe padł blady strach, wyniki mogą posłużyć resortowi do ich oceny.
ZUS pomoże śledzić absolwentów / Dziennik Gazeta Prawna
DGP sprawdził, jak przebiegł pilotaż i czy kontynuowanie badania ma sens.
– Procedury przekazywania i łączenia informacji o absolwentach z bazy danych (POL-on) o szkołach wyższych z informacjami z ZUS zostały już pozytywnie przetestowane. Umożliwiło to rozpoczęcie czynności związanych z pierwszą właściwą edycją monitoringu – informuje Łukasz Szelecki, rzecznik prasowy MNiSW.
Dodaje, że pilotaż potwierdza przydatność wyników dla uzyskania rzetelnych, obiektywnych i porównywalnych danych o karierach zawodowych absolwentów z podziałem na uczelnie i kierunki studiów.
– Podczas fazy pilotażowej nie zidentyfikowaliśmy takich słabości systemu, które nie byłyby znane przed przyjęciem stosownych zmian do ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym. Są to m.in. ograniczenia wynikające z niewychwytywania przez ZUS umów o dzieło, osób ubezpieczonych w KRUS czy pracujących za granicą – wyjaśnia Łukasz Szelecki.
Podkreśla, że w przypadku zdecydowanej większości kierunków udało się zdobyć takie informacje.
– Celem monitoringu jest dostarczenie kandydatom na studia, ich rodzicom oraz społeczeństwu porównywalnych, obiektywnych i rzetelnych informacji o sytuacji absolwentów na lokalnym i regionalnym rynku pracy. Ten cel będzie zrealizowany – zapewnia rzecznik MNiSW.
Blady strach
Monitoring jednak nie cieszy się popularnością wśród akademików.
– Może dojść do utrwalenia pewnych stereotypów, że np. szkoły wyższe produkują bezrobotnych, że po innej uczelni niż UW czy UJ nie ma pracy, albo że socjologowie czy politolodzy nie mają szans na zatrudnienie – ostrzega prof. Małgorzata Kowalewska z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Akademicy obawiają się również, że dane z monitoringu mogą posłużyć do rankingowania szkół.
– Nawet jeżeli resort sam nie ujmie tego w taki sposób, to inni mogą tak wykorzystać te informacje, np. konkurujące ze sobą szkoły wyższe – wtóruje Krzysztof Głowacki, dyrektor biura karier Politechniki Koszalińskiej.
– Nie ulega wątpliwości, że resortowy monitoring będzie służył przede wszystkim do sterowania tym, jakie kierunki studiów powinni wybierać maturzyści. A to może być szkodliwe. Trzeba pamiętać, że uniwersytet to nie jest szkoła zawodowa – dodaje prof. Małgorzata Kowalewska.
Szkoły wyższe niepokoi również to, jak resort wykorzysta zebrane dane.
– Czy za ich pomocą będzie wartościować szkoły wyższe, nagradzać je lub w jakiś sposób karać, np. uwzględniając te dane przy wyliczaniu dotacji dla uczelni – zastanawia się Krzysztof Głowacki. – Trzeba też pamiętać, że uczelnie funkcjonują w innym otoczeniu społeczno-gospodarczym. Jeżeli chce się dowiedzieć, czy np. Warszawa, Kraków i Wrocław są dobrymi rynkami pracy i lepiej wchłaniają absolwentów niż Koszalin, w którym jest stosunkowo niewiele firm, to nie musi przeprowadzać żadnego monitoringu – wskazuje Krzysztof Głowacki.
– Wnioski, które będą płynąć z zebranych z ZUS informacji, powinny być uzupełnione gruntowną analizą i pogłębione interpretacją, aby nie wyciągnąć opacznych konkluzji. Widząc, jak ministerstwo pracowało nad pilotażem, to o to byłbym jednak spokojny – uważa Mikołaj Jasiński, kierownik pracowni ewaluacji jakości kształcenia z Uniwersytetu Warszawskiego.
Resort nauki zapewnia, że uwzględni aspekt regionalnego rynku pracy.
Są też zwolennicy resortowego badania.
– Im więcej danych, tym lepiej – uważa prof. Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej. – Dla uczelni powinno to być źródło informacji na temat tego, jakie zmiany wprowadzać w ofercie kształcenia, jak lepiej dostosować ją do oczekiwań pracodawców – przekonuje prof. Marek Rocki.
Podwójne badania
Zdaniem ekspertów uczelnie nie powinny rezygnować z prowadzenia własnego monitoringu karier absolwentów. Taka możliwość nadal daje im ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym. – Badanie na podstawie informacji z ZUS, które prowadzi resort, to tylko jedna strona medalu. Zbiera jedynie dane liczbowe – przypomina Mikołaj Jasiński.
Uczelnia nie uzyskuje więc informacji o tym, czego konkretnie zabrakło w programie kształcenia. Może jednak sama zapytać o to absolwentów.
– W celu uwzględnienia informacji o losach absolwentów w działaniach na rzecz lepszego dopasowania programów kształcenia do potrzeb otoczenia społeczno-gospodarczego wskazane jest prowadzenie przez uczelnie własnych badań, przede wszystkim o charakterze jakościowym. Umożliwiają one właściwe uzupełnienie informacji statystycznych uzyskiwanych z centralnego monitoringu – podsumowuje Łukasz Szelecki.
Część uczelni jednak wycofała się z ich prowadzenia – np. Politechnika Koszalińska – właśnie z uwagi na ogólnopolski monitoring.
– A szkoda, bo informacje od samych absolwentów mogłyby pomóc w odpieraniu ewentualnych zarzutów, które będą mogły być im stawiane na podstawie ogólnopolskiego badania – podnosi Krzysztof Głowacki.