Zajęcia z wychowania do życia w rodzinie są potrzebne, ale źle prowadzone
ikona lupy />
Ewa Maciocha psychoterapeuta seksuolog, członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego / Dziennik Gazeta Prawna
15 proc. 18-latków przyznaje, że podczas zajęć prowadzonych w szkole za szybko dowiedziało się o antykoncepcji. 12 proc. uważa, że przedwcześnie rozmawiało na lekcjach o inicjacji seksualnej, a co dziesiąty ocenia tak tematy związane z chorobami przenoszonymi drogą płciową. Podobnie dużo jest tych, dla których edukacja seksualna okazała się spóźniona. 9 proc. młodych dorosłych zadeklarowało, że za późno poznało metody zapobiegania niechcianej ciąży i dowiedziało się o negatywnych skutkach pornografii – to wnioski z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych dotyczącego szkolnej edukacji seksualnej.
IBE przeprowadził badania na próbie 1,2 tys. 18-latków. Analiza miała pokazać po pierwsze, co młodzi wiedzą o seksualności, po drugie – główne problemy związane z przygotowaniem do życia w rodzinie prowadzonym w szkołach. To nieobowiązkowy przedmiot w V i VI klasie podstawówki, gimnazjum oraz szkole ponadgimnazjalnej w ramach godzin przeznaczonych do dyspozycji dyrektora. O tym, czy uczniowie uczestniczą w zajęciach, decydują rodzice. Edukacja seksualna to tylko część tematów, które obejmują te lekcje.
Z raportu wynika, że na lekcje trafiają dzieci o bardzo różnym poziomie wiedzy i dojrzałości. Zdaniem ekspertów receptą może być więc podział przedmiotu na grupy. – Wystarczyłoby rozdać wśród chętnych ankiety, w których zaznaczaliby interesujące ich tematy, i to na ich podstawie dzielić grupy zajęciowe – podpowiada Urszula Poziomek z pracowni przedmiotów przyrodniczych IBE, jedna z autorek raportu.
Analiza przeprowadzona przez instytut pokazała, że wiele ważnych dla młodych tematów w ogóle nie jest poruszanych podczas zajęć. Badani nie spotkali się między innymi z zagadnieniem przemocy seksualnej, kwestii moralnych w relacjach seksualnych czy prawa do intymności. Większość nie przypomina sobie też rozmów o masturbacji, przebiegu stosunku i różnicach w przeżywaniu satysfakcji przez kobiety i mężczyzn. – Uczniowie mało wiedzą także o budowie i działaniu układu rozrodczego, chociaż te treści mają też na lekcjach biologii. Wtedy są one jednak za bardzo oderwane od rzeczywistości – uczniowie mają poczucie, że poznają coś zupełnie abstrakcyjnego, co ich nie dotyczy. Uczą się do klasówki, a potem – tak jak jest z resztą materiału – po prostu o tym zapominają. Lekcje powinny być bardziej związane z rzeczywistością, uczniowie poznawane treści powinni odnosić do własnego organizmu – nie ma wątpliwości Poziomek.
Młodzi niewiele wiedzą choćby o środkach zapobiegania ciąży. Jak zwracają uwagę autorzy raportu, to także wina braku odpowiednich informacji. „W internecie jest dużo informacji o metodach i środkach, ale zwykle są one związane z ich jawną lub ukrytą promocją, realizowaną przez firmy farmaceutyczne” – można przeczytać w dokumencie.
Trudno jednak coś zmieniać w tej kwestii, bo – jak pokazało badanie – szkoły często po prostu bagatelizują przedmiot. 87 proc. 18-latków zadeklarowało w wypowiedziach dla IBE, że WDŻ jest przydatne i powinno być przedmiotem realizowanym w szkole ponadgimnazjalnej. Jednocześnie tylko 57 proc. respondentów ma do tych lekcji dostęp. Chodzi na nie jeszcze mniej – tylko ok. 35 proc. uczniów. To, zdaniem autorów analizy, skutek działania samych szkół. – Jeśli jakiegoś przedmiotu nie ma na maturze, to jest przez dyrektorów bagatelizowany, bo trudniej jest ich na jego podstawie rozliczyć z efektów pracy. Tymczasem WDŻ to kształtowanie osobowości – mówi Wojciech Grajkowski, jeden ze współautorów raportu.
Jak przyznają sami uczniowie, WDŻ organizowane są na ósmej lub dziewiątej lekcji. A dyrektorzy mają też inne sposoby – jeśli rodzice nie zgodzą się, by ich dzieci chodziły na WDŻ, przedmiot nie musi być organizowany. Zdarza się więc, że do rezygnowania z zajęć namawiają sami pracownicy szkoły. Podobne zabiegi mają miejsce przy lekcjach etyki.
Tymczasem badanie pokazało, że solidnego wychowania do życia w rodzinie chcieliby także sami rodzice. IBE przekazał już cały pakiet rekomendacji do MEN. Po publikacji raportu resort edukacji obiecał przygotować do września pakiety dodatkowych materiałów dla nauczycieli.
OPINIA
Wiedza na temat seksu wśród młodzieży jest niewystarczająca i źle podawana. Naszym dążeniem powinna być integracja popędu z uczuciami wyższymi i poszanowaniem drugiego człowieka. Dzisiaj edukacja prowadzona jest bardzo fizjologicznie lub zbyt hedonistycznie. Brakuje całościowego spojrzenia. Niestety, w wieku dorosłym jest za późno na nauczenie ludzi odpowiednich zachowań – to wymaga kształtowania od najmłodszych lat.
W edukacji seksualnej szkoła nie może zastąpić rodziców, lecz musi ich uzupełniać. Rodzice, traktując seksualność jako wartość, powinni wychowywać swoje dzieci w duchu poszanowania dla ciała. Szkoła natomiast ma większe możliwości przekazania najnowszej fachowej wiedzy, powinna wzbogacać merytorycznie.
Do różnych grup uczniów trzeba docierać w różny sposób. Na to, jak dzieci przyjmują wiedzę o seksualności, wpływa nie tylko proces dojrzewania, lecz także otoczenie, z którego pochodzą – w różnych środowiskach zasób wiedzy i postaw może być inny. Dobrze, gdy nauczyciel może pracować w małych grupach, gdy jest możliwość zadawania anonimowych pytań, kluczowe jest zbudowanie zaufania.
Pojawia się konieczność pracy z nauczycielami, muszą mieć ugruntowaną wiedzę, przedstawiać pełny obraz bez podawania fałszywych treści. Dobrą cechą jest umiejętność przyznania się do własnej niewiedzy i obiecanie „sprawdzę, dowiem się i odpowiem”. Nauczyciel powinien pełnić funkcję obserwatora, który dostrzega, na jakim etapie rozwoju jest uczeń, powinien też być wsparciem przy problemach. Poza wiedzą ogólną trzeba trafić do konkretnego człowieka – inaczej zdobyta wiedza nie zostanie przyjęta. W pewnym okresie życia grupy rówieśnicze mają większe oddziaływanie niż dorośli. Co więcej, wiedza od rówieśnika często lepiej trafia do świadomości. Niemniej wiedza o seksie powinna być sterowana przez właściwe postawy dorosłych, młodzi ludzie nie mają odpowiedniego doświadczenia, mogą podejść do swoich problemów z lękiem lub sensacyjnie. Dlatego współpraca nauczycieli z rodzicami powinna stanowić fundament edukacji seksualnej.
Jak rozmawiać z dziećmi o seksie? Czytaj na kobieta.dziennik.pl