Dorosły Polak dokształca się rzadziej niż przeciętny Europejczyk. Powód: złe przepisy, brak czasu i bierność pracodawców.
/>
Jak wynika z badań Eurostatu, z różnych form dokształcania w ciągu miesiąca do dnia wypełnienia ankiety skorzystał średnio co dziewiąty mieszkaniec Wspólnoty w wieku od 25 do 64 lat. Nad Wisłą wynik jest zdecydowanie gorszy, bowiem taką aktywnością pochwalił się zaledwie co 25. badany.
Ponadto w ciągu ostatniej dekady, gdy w Europie kształcenie ustawiczne zyskiwało na popularności, u nas tendencja była odwrotna. W porównaniu z 2005 r. wskaźnik ten spadł w naszym kraju o prawie 1 proc. Choć w Europie są od nas gorsi, przegrywamy także z wieloma państwami naszego regionu. Czechy, Estonia i Słowenia oscylują wokół średniej europejskiej. Prym od wielu lat wiodą państwa nordyckie, gdzie pomimo śladowego bezrobocia i wysokiej stopy życiowej dokształca się nawet co trzeci mieszkaniec.
Z czego wynika małe zainteresowanie podnoszeniem umiejętności? Zdaniem ekspertów jest kilka powodów takiego stanu rzeczy. Dr Grażyna Spytek-Bandurska z Konfederacji Lewiatan wskazuje, że pierwszą przeszkodą na drodze do poprawy statystyk są przepisy prawa pracy, które nie zachęcają pracodawców do aktywizacji pracowników. – W polskich realiach dla pracodawców to wciąż duże obciążenie. Należałoby zmienić zapisy dotyczące m.in. urlopów szkoleniowych. Pracodawca powinien móc liczyć na większe wsparcie w przypadku wysyłania kadry na dodatkowe kursy czy studia. Na to, by wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni, decyduje się niewielu – wyjaśnia w rozmowie z DGP.
Dziś problem widać najsilniej właśnie po stronie pracodawców. W UE odpowiadają oni średnio za 32 proc. inicjatyw szkoleniowych i nieformalnych działań edukacyjnych. W Polsce – zaledwie za 17 proc. Tutaj gorsi są już tylko Litwini, Irlandczycy i Estończycy. Zdaniem Artura Skiby, prezesa firmy rekrutacyjnej Antal International, za bierność pracodawców odpowiada niska świadomość. – Wiele firm nie zdaje sobie sprawy z wartości, jaką wnosi do organizacji pracownik podnoszący swoje kompetencje – przekonuje Skiba. Podkreśla przy tym, że statystyki Eurostatu pokazują tylko niewielką część problemu.
– W edukacji ustawicznej biorą udział w większości pracownicy o wysokich kwalifikacjach. Problemem jest mały udział osób bez wykształcenia bądź zagrożonych bezrobociem. Firmy, które w Polsce inwestują w swoich pracowników poprzez różnego rodzaju szkolenia, to najczęściej międzynarodowe korporacje – tłumaczy.
Grażyna Spytek-Bandurska dostrzega jednak problem także po stronie pracowników. – Nasze społeczeństwo nie wyrobiło jeszcze nawyku, by dostosowywać się do zmian na rynku pracy i przygotowywać się na różne sytuacje – twierdzi Spytek-Bandurska. Jednak w jej opinii wśród osób wchodzących dopiero na rynek pracy widać zmianę sposobu myślenia. – Młodzi są bardziej świadomi konkurencji na rynku i częściej dbają o to, by w oczach pracodawcy być jak najbardziej atrakcyjni. Temu mają służyć dodatkowe certyfikaty czy odbyte szkolenia – zauważa ekspert.
Ostatnim, równie ważnym czynnikiem pozostaje kwestia czasu, a właściwie jego braku. Przeciętny Kowalski może zapomnieć o studiach czy kursach w ramach czasu pracy. Musi więc szukać innych terminów. O to może być jednak trudno, bowiem więcej od nas pracują jedynie Grecy i Bułgarzy. W 2014 r. w ciągu tygodnia Polacy spędzali w pracy przeciętnie 40,7 godziny, czyli o 3,5 godziny więcej, niż wynosi średnia unijna. Nasz kraj ma także jeden z najwyższych wskaźników w UE dotyczących osób zatrudnionych na kilka etatów. W ubiegłym roku 6,4 proc. Polaków miało zajęcie w więcej niż jednym miejscu pracy.