MEN chce, aby już w przyszłym roku przy rekrutacji obowiązywał niższy próg wieku maluchów. Obecnie do placówek mogą iść trzylatki. Zmiana ma m.in. zapobiec zwolnieniom nauczycieli.
Placówki wychowania przedszkolego / Dziennik Gazeta Prawna
– Planuję jeszcze w tej kadencji doprowadzić do tego, aby przedszkola mogły się opiekować dwulatkami – zapowiada DGP Joanna Kluzik-Rostkowska, minister edukacji narodowej. Resort już podejmował taką inicjatywę legislacyjną w 2013 r. Pomysł oprotestował wtedy Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy. Obawiał się, że przez to nie będą powstawały nowe żłobki, które są w jego kompetencji. Spór był tak ostry, że MEN się wycofało.
Tym razem ma być inaczej.
– Porozumieliśmy się w tej kwestii – zapewnia Joanna Kluzik-Rostkowska.
Z taką inicjatywą ma wyjść grupa posłów koalicji, bo ścieżka rządowa byłaby zbyt długa. Do końca kadencji jest jeszcze pięć posiedzeń Sejmu.
Zgodnie z art. 14 ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 ze zm.) co do zasady wychowanie przedszkolne obejmuje dzieci od początku roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym kończą trzy lata, do końca roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko osiągnie wiek sześciu lat. Z kolei art. 14 ust. 1b przewiduje, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach wychowaniem przedszkolnym może zostać objęte dziecko, które ukończyło dwa i pół roku. Decyduje o tym dyrektor placówki.
Po zmianach zarządzający mógłby decydować o przyjęciu również dwulatka. Bezwarunkowo musiałby objąć opieką na prośbę rodziców te dzieci, których starsze rodzeństwo uczęszcza już do przedszkola. Jest jedno zastrzeżenie ministra pracy – w rejonie nie może być żłobka.
Za takim rozwiązaniem przemawia niż demograficzny. Od września formalnie poza odroczonymi sześciolatkami wszystkie dzieci w tym wieku pójdą do szkoły.
– W ubiegłym roku szkolnym mieliśmy ponad 1,2 mln przedszkolaków, a w tym będzie nieznacznie ponad milion. Za rok ta liczba jeszcze zmaleje – zauważa Joanna Berdzik, wiceminister edukacji narodowej.
Przekonuje, że samorządy i dyrektorzy przedszkoli będą chcieli przyjmować dwulatki, bo inaczej trzeba będzie zwalniać nauczycieli.
– Związek już w 2010 r. wystąpił z inicjatywą obywatelską, która zakładała w projekcie nowelizacji ustawy o systemie oświaty umożliwienie posyłania dwulatków do przedszkoli. Niestety, obecna koalicja nie chciała się zgodzić na taką propozycję – przypomina Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Również wśród samorządów jest poparcie dla tej propozycji.
– Do przedszkoli wchodzi niż i nie ma tam już praktycznie sześciolatków. Nie widzę więc przeszkód, aby o te pół roku młodsze dzieci przyjmować w tych placówkach, w których są jeszcze miejsca. W ostatnich latach brakowało nam około 300 miejsc, a w tym mamy jeszcze dodatkowych 100 wolnych – wylicza Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miasta w Opolu.
– Rozmawiałam z nauczycielami na ten temat i wszyscy zadeklarowali, że chętnie zgodzą się na takie rozwiązanie, bo zależy im na pracy. Muszą się jednak do tej roli opiekuńczej przestawić – podkreśla Irena Koszyk.
Resort zdaje sobie sprawę, że po zmianie trzeba będzie zwiększyć dotację na ten cel. Obecnie na jedno dziecko z budżetu trafia do samorządów ponad 1,2 tys. zł rocznie. Samorządy przyznają dotację również przedszkolom niepublicznym, ale tylko na 2,5-latki.
– Dla placówek prywatnych to wielka szansa, bo liczebność dzieci w tego typu podmiotach również spada. Ponadto rodzice sami postulują potrzebę umieszczania takich dzieci w grupach rówieśniczych, bo zabawa w domu już im nie wystarczy – tłumaczy Beata Rogowska, dyrektor niepublicznego przedszkola w Józefowie.
Dodaje, że maluchy w wieku dwóch lat świetnie sobie radzą, a niewielkie problemy mogą być z barierą językową. Zaznacza, że od strony organizacyjnej dla przedszkoli to tylko kwestia umieszczenia przewijaków w salach dla takich maluchów.