Około 10 tys. osób chce jak najszybciej dołączyć do grona nauczycieli dyplomowanych, czyli z najwyższym stopniem zawodowym. I niemal wszyscy taki awans dostaną.
Około 10 tys. osób chce jak najszybciej dołączyć do grona nauczycieli dyplomowanych, czyli z najwyższym stopniem zawodowym. I niemal wszyscy taki awans dostaną.
/>
Nowy system awansu zawodowego działa od 2000 r. Teraz na 670 tys. pedagogów aż 510 tys. ma tytuł nauczyciela mianowanego lub dyplomowanego. Najszybciej rośnie liczba najlepiej wynagradzanych, czyli dyplomowanych (patrz infografika). Ich armia – jak wynika z informacji uzyskanych w kuratoriach oświaty, które w tym wypadku przeprowadzają postępowanie kwalifikacyjne – może się wkrótce powiększyć o 10 tys. osób, do 346 tys.
– Możemy śmiało powiedzieć, że jesteśmy zawaleni teczkami i wnioskami o postępowania kwalifikacyjne – potwierdza Anna Wietrzyk, rzecznik prasowy śląskiego kuratorium. Przypomina, że czas na składanie dokumentów upływa 30 czerwca.
– W dwóch zeszłorocznych terminach (letnim i jesiennym) otrzymaliśmy 1832 wnioski. W pierwszym tegorocznym będzie ich zapewne tysiąc – dodaje. Podobnie wygląda sytuacja w innych kuratoriach. Związkowcy nie widzą tu problemu. – To wina dyrektorów szkół, że wszystkim zainteresowanym wydają zgodę na ubieganie się o kolejny stopień zawodowy. Z drugiej strony przypadki, że ktoś na taką zgodę nie zasługuje, są marginalne – uważa Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Co z kompetencjami?
Zgodnie z założeniami tylko wybitni nauczyciele mieli uzyskiwać najwyższe stopnie zawodowe. Praktyka? Prawie każdy, kto ma odpowiedni staż i stanie przed komisją kwalifikacyjną, awansuje. Potwierdzają to dane. W 2014 r. na Śląsku tylko trzy wnioski przepadły. W tym samym czasie białostockie kuratorium awansowało 499 osób – wszystkie, które o to wystąpiły. – W naszym przypadku na 606 zabiegających o to pedagogów tytuł dyplomowanego nauczyciela otrzymało 599 – informuje Grzegorz Bień, świętokrzyski wicekurator. Niemal identyczne były proporcje w województwie warmińsko-mazurskim.
Dolnośląskie kuratorium awansowało 998 osób na 1013 chętnych, Gorzów Wielkopolski – 400 na 417. Najwięcej osób – blisko 2,2 tys. – chciało uzyskać status nauczyciela dyplomowanego na Mazowszu. Tu czarną polewkę dostało 45 pedagogów.
– Nauczyciele są ambitni. Można było się spodziewać, że będą szybko zdobywać najwyższy stopień zawodowy – komentuje Sławomir Broniarz. Przyznaje, że nie bez znaczenia jest związana z awansem poprawa statusu materialnego.
Postępowanie kwalifikacyjne nie jest trudne. Nauczyciel, który chce awansować, staje przed specjalną komisją. Stażysta ubiegający się o tytuł nauczyciela kontraktowego przedstawia sprawozdanie z realizacji planu rozwoju zawodowego i odpowiada na pytania. Prezentuje także dorobek zawodowy. Podobnie nauczyciel kontraktowy zabiegający o status mianowanego oraz mianowany wnioskujący o awans na dyplomowanego: prezentują dorobek zawodowy i odpowiadają na pytania.
Związkowcy zwracają uwagę, że system awansowania jest wadliwy – zbyt sformalizowany i zbiurokratyzowany. Tym tłumaczą to, że nauczyciele bardziej się skupiają na gromadzeniu dokumentów niż prezentowaniu swoich zawodowych umiejętności. Wytykają też inne wady. – Niestety, okazuje się, że nauczyciel dyplomowany przez kolejne 20 lat nie ma szans na podwyżkę, bo ścieżka awansu się wyczerpała. Dlatego trzeba wprowadzić kolejny stopień zawodowy – postuluje Broniarz.
Awans spowszedniał
Edmund Wittbrodt, senator PO i były minister edukacji narodowej, uważa, że tylko 30 proc. wybitnych nauczycieli, mających szczególne osiągnięcia w oświacie, powinno mieć umowy na czas nieokreślony. Pozostali mieliby kontrakty na czas zależny od zdobytego przez nich stopnia zawodowego. Po upływie tego czasu byliby poddawani ocenie, która decydowałaby o ich dalszej pracy.
– Awans na nauczyciela dyplomowanego miał być zarezerwowany dla mistrzów w edukacji, mentorów dla pozostałych pedagogów. Trzeba przyznać, że teraz trochę spowszedniał. Z pewnością coś trzeba z tym zrobić i ewentualnie zastanowić się nad wprowadzeniem kolejnego stopnia awansu – mówi Tadeusz Sławecki, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji. Jak ocenia, że niemal wszyscy, którzy o to zabiegają, dostają awans? – Należy się temu przyjrzeć. Mam nadzieję, że komisje powoływane przez kuratoria i inne instytucje działają uczciwie – odpowiada. Informuje jednak, że żadnych zmian, w szczególności w Karcie nauczyciela, resort przed wyborami nie planuje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama