Prywatną placówkę oświatową może założyć każdy. Przez lukę w prawie także osoba nieuczciwa, która nie płaci pensji, składek na ZUS ani czynszu za wynajem lokalu. Co więcej, dalej dostaje dotacje
Zakładanie szkół przez prywatne podmioty / Dziennik Gazeta Prawna
Wystarczy wystąpić do gminy z wnioskiem o stosowny wpis do ewidencji. Nie trzeba się tłumaczyć, czy ma się pieniądze na prowadzenie takiej działalności. Jeśli wynajmuje się lokal na cele oświatowe, to również można być bezkarnym i miesiącami nie płacić czynszu i składek na ZUS, a jednocześnie pobierać dotację z gminy na uczniów. Przepisy na to przyzwalają.
Z takim problemem spotkał się właściciel lokalu, który wynajął go prywatnej firmie, gdzie powstał zespół szkół. Najem został zawarty na 10 lat z możliwością jego przedłużenia na kolejne lata. Prywatna placówka szybko przestała płacić czynsz. Zaległości urosły do ok. 300 tys. zł, jeszcze większe długi miała wobec ZUS.
– Interweniowaliśmy u kuratora, ale ten po kontroli uznał, że szkoła funkcjonuje prawidłowo i nie ma wobec niej większych zastrzeżeń. Organowi nadzorczemu nie przeszkadzało to, że placówka stoi na skraju bankructwa i za chwilę uczniowie nie będą mieli gdzie kontynuować nauki – tłumaczy DGP Michał Kwiatkowski, współwłaściciel wynajmowanego lokalu.
Również gmina nie dostrzegała problemu.
– Przepisy oświatowe nie przewidują możliwości wstrzymania dotacji z powodu niepłacenia czynszu przez niepubliczną szkołę – dodaje.
Kuratoria przyznają, że nie mają wpływu na kwestie finansowe. – Ostatnio mieliśmy taką skargę, że szkoła prywatna nie płaci nauczycielom pensji. Niestety, nie możemy wpłynąć na właściciela firmy, bo prawo oświatowe nie daje nam takiego upoważnienia – podkreśla Anna Wietrzyk, rzecznik śląskiego kuratorium oświaty.
Weryfikować nieuczciwych przedsiębiorców czasami próbują samorządowi włodarze. W trakcie procedury rejestracji szkoły niepublicznej żądają od podmiotu założycielskiego dowodu posiadania tytułu prawnego do lokalu. Biznesmeni jednak skarżą takie decyzje do sądów administracyjnych, które uznają zasadność skarg, powołując się na brak zapisów w ustawie.
– Wciąż w niektórych miastach urzędy odpowiedzialne za ewidencję szkół i placówek niepublicznych wymagają przedstawienia tytułu prawnego do własności lokalu przeznaczonego na szkołę. Na przykład w Warszawie biuro edukacji wymaga złożenia takiego oświadczenia z załączeniem potwierdzających to dokumentów, np. umowy najmu/dzierżawy, a w przypadku właściciela nieruchomości aktu notarialnego – przypomina Michał Kwiatkowski.
Tego typu procedury można jednak kwestionować, bo zgłoszenie, o którym mowa w art. 82 ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 ze zm.), nie przewiduje takiego wymogu.
Właścicielom lokali, które są wynajmowane nieuczciwym placówkom, pozostaje droga sądowa i domaganie się upadłości takiej firmy.
Dlatego dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt na Uniwersytecie Jagiellońskim, proponuje, by rząd wprowadził dla uczniów gwarancje ukończenia szkoły na wzór tych przewidzianych dla turystów, którzy przez nieuczciwych lub upadających przewoźników nie mogą wrócić do kraju.
Również samorządowcy dostrzegają potrzebę uszczelnienia przepisów oświatowych.
– Prowadzenie działalności edukacyjnej nie jest tym samym co sprzedaż mydła. Trzeba do tego podchodzić poważnie, a ryzyko z tym związane powinno być ograniczone – uważa Marek Wójcik, wójt gminy Lubicz, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
– Przepisy oświatowe słabo chronią uczniów przed nieuczciwymi przedsiębiorcami – podsumowuje.
Resort edukacji narodowej nie wyklucza ich zmiany.
– Nie karałbym tych, którzy spóźniają się miesiąc z czynszem, wstrzymywaniem dotacji z gminy, bo to może jeszcze bardziej pogrążyć taką placówkę – zastrzega Grzegorz Pochopień, dyrektor departamentu analiz i prognoz Ministerstwa Edukacji.
– Gdy jednak będzie się to nasilało, musimy rozważyć interwencję w przepisach oświatowych – zapewnia.
Obecnie gmina może tylko sprawdzać, czy dotacja została należnie wydana przez niepubliczną placówkę. Jeśli pieniądze trafiły np. na czynsz i pensje, to samorządowcy nie mogą tego kwestionować i żądać zwrotu. Podobnie jednak, jeśli w całości dotacja trafi tylko na pensje, a czynsz nie zostanie zapłacony.