Gminy proszą kuratoria, aby postraszyły kontrolami poradnie psychologiczno-pedagogiczne za zbyt dużą liczbę sześciolatków, którym odraczają obowiązek szkolny. Interweniować ma ministerstwo.
Gminy proszą kuratoria, aby postraszyły kontrolami poradnie psychologiczno-pedagogiczne za zbyt dużą liczbę sześciolatków, którym odraczają obowiązek szkolny. Interweniować ma ministerstwo.
/>
Dla gmin sześciolatek w przedszkolu to problem finansowy i organizacyjny. Samorząd dostanie mniejsze wsparcie z budżetu – w przypadku małych wiejskich szkół pomoc sięga 8 tys. zł za ucznia, a gdy dziecko zostanie w placówce przedszkolnej – 1,2 tys. zł. Sześciolatki zajmą też miejsca w przedszkolach zagwarantowane dla czterolatków. Gminy dofinansowują publiczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne, więc chcą, aby te były wobec nich lojalne i ograniczały liczbę decyzji o odroczeniu obowiązku szkolnego. Tymczasem ich odsetek gwałtownie rośnie. W poprzednich latach było ich zaledwie kilka tysięcy. W tym może być nawet kilkadziesiąt.
– Zwróciliśmy się do kuratora w sprawie kontroli samorządowych poradni psychologiczno-pedagogicznych – przyznaje Filip Szatanik, zastępca dyrektora ds. informacji urzędu miasta w Krakowie. Tłumaczy, że skala takich orzeczeń jest zbyt duża. – Obawiamy się, że osoby prowadzące te badania zachowują się mało racjonalnie – dodaje.
Na koniec marca w Krakowie było 3 tys. sześciolatków z opiniami o potrzebie odroczenia nauki. Świętokrzyskie kuratorium w ostatnich dwóch latach otrzymało cztery wnioski o kontrole w poradniach. Podobnie lubelskie i wielkopolskie kuratoria.
– Przeprowadzono 15 kontroli doraźnych w zakresie zgodności wydawania przez publiczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne opinii w sprawie odroczenia obowiązku szkolnego z obowiązującymi przepisami prawa – ujawnia z kolei Anna Wietrzyk, rzecznik prasowy śląskiego kuratorium.
– Skargi samorządów do kuratoriów na pracę poradni budzą moje wątpliwości. Wizytatorzy mogą sprawdzić co najwyżej, czy opinie o potrzebie odroczenia sześciolatka są wydane właściwie przez poradnię mającą uprawnienia i zgodnie z procedurą – zastrzega Joanna Berdzik, wiceminister edukacji narodowej. – Trudno sobie wyobrazić, że kuratoria podczas kontroli ponownie zmuszą pracowników poradni do przeprowadzenia takiego badania z dzieckiem. To nie byłoby korzystne dla samego dziecka i rzetelności badania – podkreśla.
Jednak to właśnie ministerstwo po raz pierwszy od 2009 r. zarządziło kontrole w poradniach. Od października trwają masowe weryfikacje orzeczeń w zakresie kształcenia specjalnego. – Od rodziców otrzymujemy mnóstwo skarg, że pracownicy poradni mówią im otwartym tekstem, iż mają naciski z góry, aby nie wydawali zbyt dużo odroczeń – mówi Tomasz Elbanowski, organizator akcji Ratuj Maluchy.
– Nie można zarzucać ministerstwu, że chce wywrzeć presję, aby poradnie nie odraczały sześciolatków. Sami przecież złagodziliśmy przepisy w ten sposób, że dyrektor, mając opinię o potrzebie odroczenia sześciolatka, nie może zakwestionować decyzji rodzica. Wcześniej mógł odmówić odroczenia – odpowiada Joanna Berdzik.
Z naszych informacji wynika, że naciski idą też z dołu. Na opinie o odroczeniu z poradni duży wpływ mają nauczyciele w przedszkolach, którzy na przełomie marca i kwietnia wydają diagnozę przedszkolną. Tu również jest nieformalny przykaz od dyrektorów placówek podlegających samorządom, aby pedagodzy przy sporządzaniu takiego dokumentu nie ulegali presji rodziców, którzy proszą o wyeksponowanie słabych cech dziecka.
– Dokument podpisuje dyrektor przedszkola i miałam już sytuację, że sugerował mi, abym poprawiła spostrzeżenia o dziecku na bardziej pozytywne – mówi nauczycielka z mazowieckiej placówki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama