Część szkół wyższych zrezygnowała z wnioskowania o pieniądze na zorganizowanie żłobków dla dzieci studentów. Powody? Za mało czasu na złożenie dokumentów i brak bazy lokalowej.
Opieka dla dzieci studentów / DGP
Łukasz Szelecki, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego / Media
Żaden żłobek dla dzieci studentów nie powstanie za rządowe pieniądze w województwach: warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim i opolskim. W przypadku tych regionów ani jedna placówka nie ubiega się o środki z programu „Maluch na uczelni”. Tak wynika ze wstępnych danych, które zebrał DGP.

Nierealny termin

Szkoły wyższe, które nie wzięły udziału w programie, wskazują na kilka problemów utrudniających im uczestnictwo.
– Trudno jest oszacować, ilu studentów rzeczywiście korzystałoby ze żłobka – wskazuje Marcin Poznań ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Dodaje, że uczelnia nie posiada informacji na temat liczby studentów, którzy są rodzicami. – Nawet gdybyśmy chcieli ich o to zapytać, nie mają oni obowiązku udzielić nam takiej informacji. Ale i bez tego wiemy, że żłobek byłby przydatny, choćby także dla pracowników wychowujących małe dzieci. Niestety nie mamy na taki punkt miejsca na uczelni – stwierdza Marcin Poznań.
Stąd pomysł na współpracę z istniejącym już żłobkiem. Jednak zdaniem uczelni czasu na jego zrealizowanie było niewiele. – W ocenie osób zajmujących się na uniwersytecie tą sprawą wyznaczono zbyt krótki, nierealny termin przeznaczony na złożenie wniosku – potwierdza Wioletta Ustyjańczuk, kierownik biura mediów i promocji z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Wyjaśnia, że Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) najpierw prosiło uczelnie o wypełnienie ankiety, na podstawie której oceniło, czy w ogóle są zainteresowane takim programem.
– Ankietę do MNiSW trzeba było złożyć w lutym, a wnioski o pieniądze do urzędów wojewódzkich przygotować do marca. Trudno byłoby temu sprostać i zrobić to rzetelnie – uważa Wioletta Ustyjańczuk.
Zdaniem studentów to jednak wymówka.
– Termin był krótki, ale wniosek nie jest skomplikowany, aby nie można go przygotować w wyznaczonym okresie. Uczelnie otrzymały możliwość ułatwienia kształcenia studiującym rodzicom. Wystarczyło tylko z niej skorzystać – uważa Tomasz Gontarz z Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Warszawskiego.

Sukces resortu

Mimo komplikacji, na które wskazuje część uczelni, zainteresowanie programem w skali Polski okazało się podobne do tego, które szacował resort nauki. Łącznie wpłynęło ok. 70 wniosków na utworzenie nowych miejsc opieki bądź ich utrzymanie. Najwięcej w województwie śląskim. W tym regionie uczelnie czy placówki, które z nimi współpracują, złożyły 14 ofert na łączną kwotę prawie 2 mln zł.
– Zainteresowanie modułem jest znaczne, tym bardziej że jest to całkowita nowość – zauważa Danuta Lubina-Cipińska ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– To pierwsza edycja nowego modułu, zapewne w drugiej edycji program będzie miał jeszcze większy odzew – stwierdza Tomasz Stube, rzecznik prasowy Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, do którego wpłynęło 9 wniosków na ponad 2,5 mln zł.
W czołówce województw, w których program spotkał się z pozytywnym odzewem, są także Mazowsze, Małopolska i Dolny Śląsk (w każdym wpłynęło po 8 wniosków). Z danych wynika również, że po pieniądze chętniej sięgają niepubliczne uczelnie. Tak jest w woj. mazowieckim, gdzie spośród ośmiu uczelni tylko jedna publiczna ubiega się o środki – Uniwersytet Warszawski.
– Uczelnie niepubliczne muszą zabiegać o studentów. Starają się więc maksymalnie uatrakcyjnić kształcenie. Żłobek dla rodziców może być zachętą do wyboru tej szkoły wyższej – uzasadnia Tomasz Gontarz.
Z kolei w woj. pomorskim o pieniądze nie wystąpił ani Uniwersytet Gdański, ani Politechnika Gdańska (PG). – Tylko na PG studiuje ok. 150 matek. Przedstawiciele niezależnego zrzeszenia studentów starali się przekonywać rektorów uczelni do udziału w programie. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że na niektórych uczelniach, mimo iż jest taka potrzeba, nie podjęto działań, aby zorganizować opiekę nad maluchami – mówi Tomasz Gontarz.

Ostateczne dane

Na razie wnioski są rozpatrywane przez poszczególne urzędy i jeszcze nie ma pewności, ile z nich ostatecznie zostanie sfinansowanych.
– Obecnie trwa weryfikacja formalna i merytoryczna. Po dokonaniu analizy przedłożonej dokumentacji podjęta zostanie decyzja o zakwalifikowaniu do programu lub odrzuceniu. Zgodnie z założeniami wojewoda dokonuje oceny ofert do 11 kwietnia 2015 r. i przekazuje zestawienie zakwalifikowanych do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej – informuje Marcin Cichoń z biura prasowego wojewody lubuskiego Lubuski Urząd Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim.
Już wiadomo, że część wniosków w przypadku niektórych województw nie przejdzie tego etapu.
– Oferty są niepełne i zawierają błędy. Tym samym nie jestem pewien, czy wszystkie będą zakwalifikowane do dalszego procedowania – twierdzi Mariusz Oleniacz, stanowisko ds. infrastruktury socjalnej, Dolnośląski Urząd Wojewódzki.
Uczelnie powinny tworzyć klimat przyjazny rodzinie
Nabór wniosków do Malucha na uczelni już się zakończył. Z niepełnych informacji MNiSW wynika, że o pieniądze z programu ubiegają się m.in. Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Łódzki, Uniwersytet A. Mickiewicza w Poznaniu czy Wyższa Szkoła Bankowa w Gdańsku. Duże zainteresowanie pokazuje, że zakładanie żłobków i klubów dziecięcych jest potrzebne. Uczelnie to środowisko, gdzie dominują ludzie młodzi. Wielu z ich jest albo chce zostać rodzicami. „Maluch na uczelni” to innowacyjny program społeczny będący odpowiedzią na realną potrzebę. Inicjatywa zakładania placówek opiekuńczych na uczelniach wyszła od studentów. Ułatwienia w łączeniu nauki i pracy z rodziną są jednym z elementów tworzenia w szkołach wyższych dobrego klimatu przyjaznego rodzinie (obok elastycznych regulaminów studiowania, wsparcia materialnego studentów będących rodzicami, elastycznej organizacji studiów itd.). Wiele z uczelni dzięki programowi zapytało wprost w publikowanych na swoich stronach ankietach studentów, doktorantów oraz pracowników o to, jakie są ich potrzeby. Dzięki temu wzrosła świadomość władz, że życie studenckie nie jest i nie powinno ograniczać się do dydaktyki, a uczęszczanie na zajęcia jest jednym z wielu elementów budowania społeczności akademickiej.