Studenci, którzy nie znaleźli jeszcze zakwaterowania, rozważają nawet rezygnację ze studiów. Nie mogą liczyć na pomoc Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Największe trudności mają ci, którzy muszą przeprowadzić się na studia do największych polskich miast.
– Jestem załamana. Właśnie wróciłam z Warszawy. Nie udało mi się nic wynająć. Oglądałam kilka mieszkań, ale nie dość, że na niewielkim metrażu musiałabym mieszkać z kilkoma obcymi osobami, to cena za sam pokój to aż 1,5 tys. zł miesięcznie plus rachunki. Liczyłam na miejsce w akademiku, ale nie zostało mi ono przyznane. Nie wiem już, co robić, a zajęcia zaczynam w poniedziałek – skarży się studentka na jednym z portali społecznościowych.
Na problem zwrócił uwagę Maciej Gdula, poseł SLD: – Dochodzi do nas coraz więcej relacji o trudnościach, które napotykają osoby studiujące, chcące wynająć pokój czy mieszkanie – wskazuje. Wyjaśnia, że z jednej strony wpływ na ten stan rzeczy ma utrzymująca się wysoka inflacja, z drugiej wojna w Ukrainie i rosnące ceny najmu mieszkań oraz niedostępność odpowiednich lokali na rynku. Dodatkowo pojawia się problem ograniczonej liczby miejsc w domach studenckich. – Słyszymy od młodych osób o wynajmowaniu mieszkań o bardzo małym metrażu niedostosowanych do zamieszkania w wiele osób, a nawet o możliwości rezygnacji z wybranego kierunku studiów z powodu nieodpowiednich warunków lokalowych – dodaje poseł.
Skierował do MEiN interpelację w tej sprawie. Zapytał resort m.in., czy monitoruje sytuację na rynku najmu i jakie działania planuje podjąć. Ten jednak przekonuje, że to nie leży w jego kompetencjach. – Do zasad funkcjonowania systemu szkolnictwa wyższego i nauki nie należy kwestia zakwaterowania studentów w trakcie odbywania studiów (w domu studenckim lub wynajęcie mieszkania na rynku komercyjnym). Tym samym minister edukacji i nauki nie ma podstaw do podejmowania działań mających na celu zapewnianie studentom zakwaterowania w akademikach czy też w innych miejscach, w tym monitorowania tego zagadnienia – odpowiedział Wojciech Murdzek, wiceminister edukacji i nauki.
Dodał, że z ustawy z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 574 ze zm.) wynika, że uczelnie mogą prowadzić domy studenckie, nie mają jednak takiego obowiązku. Co więcej, przepisy nie dają także ministrowi uprawnienia do badania decyzji, na podstawie których są ustalane m.in. kryteria zakwaterowania w akademikach. – Rozstrzygnięcia wynikające z prowadzenia przez uczelnie dodatkowej działalności – a za taką należy uznać prowadzenie domów studenckich – należą do wyłącznej kompetencji uczelni i nie są weryfikowane przez ministra edukacji i nauki – podkreślił Wojciech Murdzek. Uzupełnił, że do kompetencji szkół wyższych należy zatem również zarządzanie dostępnością miejsc w akademikach, w tym działania na rzecz zwiększenia ich liczby. – W tych działaniach mogą one uzyskać wsparcie MEiN, występując o dofinansowanie inwestycji w tym zakresie – wskazał.
Tylko w latach 2020–2022 złożono do MEiN 104 wnioski dotyczące domów studenckich, z czego dofinansowanie uzyskało ponad 60 proc., czyli 65 inwestycji, na łączną kwotę ok. 373 mln zł. Pieniądze zostały przeznaczone na: cztery nowo budowane akademiki, rozbudowanie i dostosowanie 60 domów studenckich do obowiązujących przepisów (przeciwpożarowych, sanitarnych, zapewnienie dostępności dla osób niepełnosprawnych) oraz nowe wyposażenie jednego domu. ©℗