Zamiast przygotować zmiany, resort edukacji odbija piłeczkę z pracodawcami.
Brak powiązania szkół z rynkiem pracy i nieskoordynowane próby reform – tak zasiadający w komisji trójstronnej przedstawiciele pracodawców podsumowali dwa lata zmian w szkolnictwie wyższym, jakie prowadzi resort edukacji. Na grudniowym posiedzeniu zobowiązali MEN, by przedstawiło konkretny plan poprawy sytuacji. Zespołowi, który miał nad nim pracować, nie udało się nawet spotkać.
– Kończy się zgłaszanie przedstawicieli do tego zespołu. Pierwsze spotkanie jest zaplanowane na marzec. Jego tematem będzie m.in. kwestia usytuowania dualnego kształcenia zawodowego w prawie oświatowym – informuje rzeczniczka MEN Joanna Dębek. Sęk w tym, że w marcu program miał być już gotowy. – Pracodawcy potrzebują specjalistów teraz. Nie ma czasu na przedłużanie tego procesu – replikuje przewodniczący Konwentu BCC Wojciech Warski. – Podstawą reformy powinno być ograniczenie liczby miejsc w liceach. Więcej gimnazjalistów powinno trafiać do dobrych techników, w których będą się uczyć przedmiotów ogólnych, ale i odbywać praktyki zawodowe. Pracodawcy skarżą się, że młodzież nie sprawdza się w realiach zawodowych – przekonuje nasz rozmówca.
Pozostało
92%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama