Nie da się z nimi dogadać. Nie słuchają nas. Nie można na nich liczyć. To uczniowie o nauczycielach.
Elżbieta Piotrowska-Gromniak, Stowarzyszenie Rodzice w Edukacji / Dziennik Gazeta Prawna
OECD przebadała relacje uczeń – nauczyciel w krajach tworzących organizację. Z grupy 34 analizowanych państw Polska znalazła się na ostatnim miejscu. Taka jest konkluzja opracowania „Global policy outlook 2015. Making reforms happen”.
Wyprzedzają nas nie tylko kraje, do których zwykle aspirujemy, jak Szwecja czy Wielka Brytania. Lepiej jest nawet na Węgrzech i w Meksyku. Co ciekawe, stosunki w szkole zupełnie inaczej wyglądają z perspektywy nauczycieli.
Dane, na podstawie których wyliczono wskaźnik zamieszczony w raporcie OECD, pochodzą z międzynarodowego badania PISA 2012. Choć mierzy ono głównie umiejętności uczniów, zawiera też kilka pytań, które pozwalają sprawdzić inne ważne dla szkoły wskaźniki. Badacze zapytali piętnastolatki m.in. o to, czy z większością nauczycieli da się dogadać. Tylko 9 proc. młodych Meksykanów i 16 proc. młodych Australijczyków odpowiedziało negatywnie. Polskich nastolatków – już 26 proc. To nie koniec. 16 proc. Meksykanów uważa, że większość nauczycieli nie słucha tego, co uczniowie do nich mówią. Polaków – 38 proc. Dalej – 24 proc. polskich nastolatków czuje, że kiedy będą potrzebowali dodatkowej pomocy, nie otrzymają jej od nauczycieli. W dodatku 34 proc. sądzi, że pedagodzy nie traktują ich uczciwie. Połowa jest przekonana, że większość nauczycieli nie interesuje się ogólnym dobrem ucznia.
Jak przekonuje OECD, relacje uczniów i nauczycieli są dla szkoły kluczowe. Zauważyli na przykład, że w tych szkołach, w których uczniowie mają lepsze relacje z pedagogami, rzadziej przychodzą spóźnieni. Polska na tle krajów OECD wypada pod tym względem znacznie poniżej średniej – 40 proc. młodych Polaków, biorąc udział w badaniu PISA, zadeklarowało, że spóźniło się do szkoły przynajmniej raz w ciągu dwóch tygodni poprzedzających test. Co trzeci uważa, że chodzi do szkoły, gdzie w ciągu ostatnich dwóch tygodni spóźniła się na którąś z lekcji ponad połowa uczniów. To z kolei wpływa na wyniki. Spóźniający się i wagarujący uczniowie mają gorsze wyniki z matematyki (tylko ten przedmiot był w tym kontekście brany pod uwagę).
Relacje szkolne mają też ogromną wagę dla samych nauczycieli. Jak pokazują badania OECD, to jeden z ważniejszych czynników wpływających na ich samoocenę i ogólne zadowolenie z pracy.
W innym badaniu prowadzonym przez OECD – TALIS – ponad 90 proc. polskich pedagogów przyznało, że ich koledzy po fachu przejmują się samopoczuciem uczniów, interesują się ich zdaniem i są z nimi w dobrych stosunkach. Swoje relacje z uczniami nauczyciele oceniali tym lepiej, w im mniejszej szkole uczyli. Lepiej oceniali je też ci z dłuższym stażem.
Z czego wynika różnica w percepcji? – Być może z nieświadomości nauczycieli – ocenia Dariusz Chętkowski, który uczy języka polskiego i etyki w XXI LO w Łodzi. – Kiedyś robiłem w szkole nieformalne badanie, podczas którego zadaliśmy uczniom pytanie: o czym byś nigdy nie powiedział nauczycielom? To była anonimowa ankieta, która pokazała bardzo wiele tematów, jakie pomijamy na co dzień. Uczniowie pisali o skłonnościach samobójczych, trudnych relacjach w rodzinie, narkotykach – opowiada.
Zdaniem Chętkowskiego polska szkoła współpracuje z rodzicami i uczniami tylko formalnie. – Musimy pokazać im program wychowawczy szkoły. Tyle na papierze. Faktycznie jednak współpraca jest bardzo płytka – uważa.
Na to, jak nauczyciele odbierają swoje relacje z uczniami, może mieć wpływ także dyscyplina w klasie. Polscy uczniowie należą do sprawiających najmniej problemów w całej OECD. Podczas gdy średnio nauczyciel w krajach organizacji potrzebuje aż 12 proc. czasu lekcyjnego, by doprowadzić klasę do porządku, polski – tylko 8 proc.
OPINIA
Z niewolnika nie będzie ucznia
Kolejne badania oświatowe pokazują, że jeśli o te same rzeczy pyta się nauczycieli, rodziców i uczniów, ich opinie i oczekiwania są skrajnie różne. W przypadku relacji w szkole mamy dokładnie to samo.
Moim zdaniem nauczyciele nie są świadomi, że dbanie o relacje z uczniami jest ich obowiązkiem. Nie ma tego w podstawie programowej ani w wymaganiach dyrektora. Większość skupia się więc tylko na nauczaniu swojego przedmiotu. Ale to nie może być skuteczne bez dobrego klimatu w szkole. Dzisiaj nauczyciel nie może już tylko wykładać z katedry. Dzieci znajdą potrzebną im wiedzę w internecie. Nauczyciel musi być przewodnikiem, który pomoże w trudnej sytuacji. Wysłucha i zrozumie, kiedy uczeń powie mu, że nie może się skupić, bo w domu rodzice się rozwodzą. Nauczyciele jeszcze tego nie rozumieją.
Szkoła bez relacji jest szkołą nieefektywną. Polscy uczniowie są zestresowani, rośnie liczba przypadków depresji i pojawiają się trudności w nauce. Przysłowie, które mówi, że z niewolnika nie ma pracownika, działa również w przypadku szkoły. Z niewolnika ucznia też nie będzie. Nie da się rozwijać kreatywności z batem.
Oczywiście trzeba zrozumieć nauczycieli. Ci odnoszą się do uczniów tak jak ich przełożeni do nich. Nie mają wsparcia, tylko nadzór. Mało kto chwali ich pracę. Do tego dokłada się im mnóstwo papierkowej roboty. Przy tym wszystkim nie mają wyjścia: jeśli wybrali taki zawód, muszą zadbać o relacje z uczniami.