"Historia i teraźniejszość" Wojciecha Roszkowskiego nigdy nie powinna być zatwierdzona jako podręcznik, to książka, która pokazuje frustrację autora zmieniającym się światem i uczy wykluczania różnych środowisk, nie tylko dzieci z in vitro - oceniły w piątek posłanki KO.
Na piątkowej konferencji przed gmachem ministerstwa edukacji podręcznik krytykowały posłanki KO: Krystyna Szumilas, Katarzyna Lubnauer i Kinga Gajewska.
Szumilas podkreślała, że jej zdaniem do nauczania w szkołach została dopuszczona książka, która nigdy nie powinna być podręcznikiem. Mówiła, że inne książki, które mogłyby być przeznaczone do nauki tego przedmiotu, czekają na dopuszczenie ich do szkół. Wskazała, że publikacja Roszkowskiego to jedyny dopuszczony podręcznik, który - jak zauważyła - był "mocno promowany" przez ministra edukacji Przemysława Czarnka. Posłanka dodała, że oznacza to, iż obecnie ani nauczyciele ani rodzice nie mogą wybrać dla uczniów innego podręcznika.
Według niej, "Historia i teraźniejszość" Wojciecha Roszkowskiego "uderza nie tylko w dzieci urodzone z metody in vitro, ale też w dzieci wychowujących się w rodzinach rozbitych, mające tylko mamę lub tylko tatę i wyklucza część społeczeństwa polskiego". Wśród tych wykluczonych grup wskazała też ateistów, osoby LGBT, zwolenników równości płci, wyznawców innych kościołów czy "fanów Beatlesów". Podkreśliła, że za dopuszczenie tej książki do użytku w szkołach odpowiada nie tylko Czarnek, który podpisał tę decyzje i osobiście wybrał recenzentów, ale także ci recenzenci i instytucje, które ich delegowały.
"Jeszcze mam apel do pana ministra: nie warto wycinać pojedynczych fragmentów, bo gdyby w ten sposób chciał usunąć wszystkie treści, które nie powinny się znaleźć w tym podręczniku, to nie byłoby tej książki" - powiedziała. Zaznaczyła, że Czarnek może jeszcze wystąpić o opinie i wykreślić podręcznik z zestawu książek dopuszczonych do szkół.
Lubnauer dodała, że zarówno rozporządzenie MEN jaki ustawa o systemie oświaty nie dają możliwości, by usunąć fragment treści zatwierdzonego już podręcznika, bo zgoda na użytek w szkołach dotyczy podręcznika opublikowanego w niezmienionej treści. "Gdyby zatem pan Czarnek chciał to zrobić, to jest bez trybu" - powiedziała. Oceniła, że podręcznik zakłada wykluczanie lub obrażanie każdego, kto nie reprezentuje poglądów PiS. Według posłanki niepokój budzi to, że recenzentami i konsultantami książki są osoby związane albo z IPN, PiS, Komitetem Honorowym Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Instytutem im. Lecha Kaczyńskiego oraz fakt, że podręcznik był w całości recenzowany przez tylko 46 dni, a pod względem językowym - przez tydzień.
Lubnauer zaznaczała, że minister edukacji nie może dystansować się od treści książki, ponieważ sam ją firmował i "ma swój udział w tym, że ten bubel, gniot, został do szkół dopuszczony". Apelowała o podjęcie szybkiej decyzji ws. dopuszczenia lub nie innych podręczników do HIT niż książka Roszkowskiego.
Gajewska z kolei podkreślała, że art. 22 ustawy o systemie oświaty stanowi, że nauczyciel nie musi korzystać z danego podręcznika i może sam przygotować materiały do zajęć. Podkreśliła, że środowiska pozarządowe zorganizowały się tak, by to nauczycielom umożliwić i ułatwić.
Posłanki KO dodały, że ich zdaniem podręcznik Roszkowskiego jest dość drogi (kosztuje 50 zł) i "pokazuje frustrację autora zmieniającym się światem", a przygotowane przez organizacje są bezpłatne i otwarte na współczesne problemy. Zaznaczyły, że prawo "jest jasne" i nie pozwala kuratorom oświaty na zmuszanie nauczycieli do korzystania z konkretnego podręcznika, a protestować mogą także rodzice. Wskazały, że nauczyciel może uczyć danego przedmiotu bez podręcznika, z przygotowanych przez siebie materiałów.
"Nie wybierajcie podręcznika pana Roszkowskiego, wybierajcie rozsądnie te materiały, które pozwalają uczniom na zadawanie pytań i dyskusję oraz pokazują prawdziwy świat, a nie świat zawarty w książce Roszkowskiego" - apelowała Szumilas.
Kontrowersje wzbudza wiele fragmentów podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość, m.in ten z rozdziału "Kultura i rodzina w oczach Zachodu". Czytamy w nim m.in.: "Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju produkcję? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać.". Zarzucono mu m.in., że są to sformułowań, które mogą uderzać w godność dzieci poczętych w wyniku in vitro i ich rodziców.
Czarnek zapytany na antenie Polsat News o to, czy fragment o "produkcji dzieci" należałoby usunąć z podręcznika prof. Roszkowskiego, powiedział: "Ja uważam, że ponieważ to zostało już do tego stopnia skrzywione, że nawet w tym programie dotykamy dzieci in vitro, to ten fragment rzeczywiście mógłby zniknąć, żeby chronić dzieci poczęte in vitro. O nich nie ma słowa w tym podręczniku" – zapewnił. Ocenił, że słowa z podręcznika zostały wyrwane z kontekstu i wsadzono słowa, których tam nie ma.