To nauczyciel decyduje, w jaki sposób realizuje podstawę programową, przy pomocy, jakich narzędzi dydaktycznych. Burmistrz nie może zakazać używania jakiegoś podręcznika – powiedział w czwartek szef MEiN Przemysław Czarnek.

Szef MEiN był pytany m.in. o deklarację burmistrza Ustrzyk Dolnych Bartosza Romowicza, który powiedział, że zakazał dyrektorowi Liceum Ogólnokształcącego, które podlega pod samorząd, korzystania z podręcznika do nowego przedmiotu szkolnego Historia i Teraźniejszość.

Minister edukacji i nauki uczestniczył w czwartek późnym wieczorem w spotkaniu zorganizowanym na Twitterze w "pokoju" #MuremZaPolskimMundurem. Twitter Spaces, czyli tzw. pokoje na Twitterze to opcja zdalnej, prowadzonej na żywo rozmowy.

"Co do pana burmistrza Ustrzyk Dolnych, jest taki cytat w CK Dezerterzy jak gefrajter Kania mówi do von Nogay’a, że tak to już w życiu jest, że idiota daje znać o sobie pierwszy. Pan burmistrz może zakazać czytania tej książki swojej żonie, jeśli ją ma. Nie ma uprawnień do tego, by zakazywać czegokolwiek na płaszczyźnie edukacji, jest organem prowadzącym, a nie organem nadzoru pedagogicznego" – powiedział minister.

"Zakazywanie czytania jakiejś książki świadczy dobrze o tym, z jakim liberalizmem w cudzysłowie mamy do czynienia - mamy do czynienia z totalnym totalitaryzmem ludzi, którzy nie mają żadnych granic i żadnych zahamowań" – dodał.

Minister wyjaśniał, że w przepisach prawa nie ma wymogu stosowania takiej albo innej książki, takiego albo innego podręcznika. Wskazał, że to nauczyciel decyduje o tym, w jaki sposób realizuje podstawę programową, przy pomocy jakich narzędzi dydaktycznych, pomocy dydaktycznych”.

"Mogą to być również własne notatki, własne materiały przygotowywane dla uczniów na każdą lekcję. Kuratorium oświaty rozlicza nauczycieli czy szkoły, stosując nadzór pedagogiczny z tego, czy podstawa programowa jest realizowana. Rozliczeniem będą również wyniki w nauczaniu konkretnego przedmiotu. Nie jesteśmy i nie możemy nakazać stosowania takiego albo innego podróżnika i stosowania w ogóle podręcznika” – zaznaczył szef MEiN.

Ministerstwo edukacji i nauki – jak podkreślił minister - jest od tego, żeby tworzyć podstawy programowe konkretnego przedmiotu. "Następnie wydawnictwa, każde, jakie chce, pisze podręcznik przy pomocy autorów, których do tego zatrudnia zupełnie w sposób swobodny" - wskazał.

"Ministerstwo sprawdza podręcznik, co do tego, czy jest on zgodny z podstawowymi programowymi i realizuje te podstawy programowe. Jeśli tak, to wyraża zgodę na użytkowanie, ale nie nakazuje użytkowania takiego czy innego podręcznika" – zaznaczył minister. Dodał, że praktyka jest taka, iż 80 proc. nauczycieli, niezależnie jaki to przedmiot korzysta z podręczników.

Nawiązując do kontrowersji wokół podręcznika do HIT autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, stwierdził, że "jest rzecz absolutnie skandaliczna, niebywała; pewnie będzie się kończyła wieloma procesami".

"Nigdy jeszcze nie było tak, żeby tak potężne siły były wymierzone w jakikolwiek podręcznik. (…) Przy weryfikacji podręczników (…) jest ogromnie wiele zastrzeżeń do różnych podręczników. Ale w życiu by nam do głowy nie przyszło, żeby robić z czegoś hucpę, przeinaczać coś, wkładać do podręcznika coś, czego tam nie ma, następnie robić fakty medialne, oczerniać ludzi, wykorzystywać w sposób nikczemny, podły i bezczelny instrumentalnie dzieci poczęte in vitro" – dodał.

Szef MEiN stwierdził, że wszystko to świadczy o tym, że sam przedmiot Historia i Teraźniejszość jest absolutnie konieczny. Przedmiot ten – jak kontynuował – "strasznie zdenerwował lewactwo i cały obóz liberalny, który ma wiele na sumieniu, jest postkomunistyczny”. "W gruncie rzeczy zdenerwował tak wielu postkomunistów i dzieci resortowych w różnych telewizjach, że robią wszystko, żeby ten przedmiot zohydzić" – dodał.

Minister zaakcentował, że przedmiot rusza od 1 września, a podręczników do jego prowadzenia będzie więcej. "Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu zakończą się prace nad kolejnym podręcznikiem Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. Jeśli oczywiście spłynie trzecia pozytywna recenzja" – powiedział Czarnek. Wyjaśniał, że ideą przedmiotu historia i teraźniejszość jest to, by wszyscy, a nie tylko te kilka procent uczniów, którzy wybierają historię czy wos na maturze uczyli się historii najnowszej.

Chodzi o to – jak kontynuował, żeby młodzi ludzie wiedzieli, "kto to są żołnierze niezłomni, co to jest powstanie antykomunistyczne, kto był największą ofiarą drugiej wojny światowej, (…) co się działo w roku 1956, co się działo w roku 1968, 1970, kim był Jaruzelski, (…) co się działo w latach 60. i 70. w Kościele Katolickim, (...) co się działo w roku 1980, 1981; w końcu na czym polegała również zdrada roku 1989 przy całym dobrodziejstwie, które się zdarzyło" - wskazał.

Nowy przedmiot szkolny historia i teraźniejszość ma wejść do szkół ponadpodstawowych od 1 września tego roku.

Burmistrz Ustrzyk Dolnych Bartosz Romowicz zakazał dyrektorowi Liceum Ogólnokształcącego, które podlega pod samorząd, korzystania z podręcznika do nowego przedmiotu szkolnego Historia i Teraźniejszość prof. Roszkowskiego.

"Wszystkie konsekwencje tej decyzji biorę na siebie" – powiedział PAP Romowicz. Podkreślił, że samorząd jest organem prowadzącym liceum. "Muszę zatem dbać o całość, o uczniów, nauczycieli i personel. Dlatego uznałem w tym momencie, że to jest ważna rzecz i zabroniłem dyrektorowi, aby ten podręcznik był wykorzystywany w naszej placówce" – dodał Romowicz. Zaznaczył, że poprosił dyrektora, aby materiały do tego przedmiotu były przygotowywane przez nauczyciela w oparciu o podstawę programową, ale na bazie innych materiałów. Jak dodał Romowicz, dyrektor liceum zapowiedział, że zrealizuje to polecenie.

W ocenie burmistrza Ustrzyk, nikt o „zdrowych zmysłach nie chciałby uczyć z tego podręcznika”. „To jest szczucie dzieci na inne dzieci. To jest wskazywanie, że osiągnięcia medycyny, które dają ludziom szczęście, są wynaturzeniami. Osobiste opinie czy przekonania prof. Roszkowskiego nie mogą być przekazywane kilku milionom uczniów jako prawda objawiona” – zaznaczył Romowicz.

Burmistrz dodał, że szkoła ma przekazywać wiedzę i pokazywać wzorce zachowania. „Ma rozwijać talenty dzieci, uczyć miłości do ojczyzny i szacunku do jej historii. Ale twierdzę też, że szkoła nie ma prawa wpływać na światopogląd uczniów, ukierunkowując go w konkretną stronę. Tym bardziej nie może tego robić w stronę poglądów aktualnie rządzącej w Polsce klasy politycznej” – przekonuje.

W ocenie Romowicza, młodzież w Polsce nie da sobie włożyć do głowy bzdur, które znajdują się w podręczniku do HiT. „Mamy inteligentną młodzież i widzimy, że potrafi obronić swoje zdanie, ale lepiej nie kusić losu, bo jeśli ktoś sto razy powtarza kłamstwo, to ktoś inny może w nie uwierzyć” – powiedział burmistrz Ustrzyk.

Romowicz jest burmistrzem Ustrzyk Dolnych od dwóch kadencji. Pierwszy raz został wybrany w 2014 r., cztery lata później uzyskał reelekcję w pierwszej turze. W wyborach startował z własnego komitetu wyborczego. W przeszłości należał m.in. do PSL, obecnie jest pełnomocnikiem partii Polska 2050 na Podkarpaciu.

Autorzy: Katarzyna Lechowicz-Dyl, Wojciech Huk