Związkowcy będą od września wchodzić w spory zbiorowe z pracodawcami, czyli z dyrektorami samorządowych szkół i przedszkoli. Takie działania są niemal pewne. Powodem jest brak zgody rządu na podwyżki o 20 proc. dla wszystkich nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Taki wzrost płac przewidziano jedynie dla ok. 150 tys. osób, które są na początku swojej drogi zawodowej.

Działacze związkowi się jednak nie poddają. Za ich namową wczoraj senacka komisja nauki, edukacji i sportu wprowadziła poprawki do nowelizacji ustawy – Karta nauczyciela oraz niektórych innych ustaw. Jedna z nich wprowadza zmianę, której związkowcy domagali się na wtorkowym spotkaniu w resorcie edukacji, czyli podwyższenie pensji wszystkim nauczycielom o 20 proc. Wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski do tego postulatu się nie przychylił – w przeciwieństwie do senatorów, którzy zgodzili się na to, aby ustawa gwarantowała wzrost średnich płac dla wszystkich stopni awansu zawodowego. W efekcie zdecydowano, że od 1 września 2022 r. pensja osoby początkującej wyniesie 130 proc. kwoty bazowej (która wynosi obecnie 3537,80 zł), a nauczyciela mianowanego i dyplomowanego odpowiednio 187 proc. i 233 proc. Oczywiście ostateczna decyzja w tej sprawie należy do posłów, poprawki Senatu musi bowiem zaakceptować sejmowa większość. – Mamy nadzieję, że posłowie PiS zmienią zdanie i przyjmą tę poprawkę, bo nie może być tak, że tylko niewielka grupa nauczycieli wchodzących do zawodu będzie mogła liczyć na wzrost wynagrodzenia, a pozostali nie mają szansy na takie podwyżki. A przecież rosnąca gwałtownie inflacja dotyczy uposażeń wszystkich pracowników oświatowych, a nie tylko części – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. – Otrzymaliśmy zapewnienie od ministra Piontkowskiego, że powinny się znaleźć jakieś pieniądze na wzrost pensji dla nauczycieli również w 2023 r. Czekamy więc na konkrety – dodaje.
Rząd w czerwcowych założeniach makroekonomicznych do budżetu na przyszły rok zaproponował wzrost płac w budżetówce o 7,8 proc. Być może na takie podwyżki będą mogli też liczyć nauczyciele, ale najprawdopodobniej od września 2023 r.
Związkowcy domagają się kolejnego spotkania, tym razem z premierem. Jeśli nie dojdzie ono do skutku, pracownicy oświaty będą wchodzić w spory zbiorowe z dyrektorami, a po przejściu całej procedury bardzo poważnie jest brany pod uwagę strajk generalny, jak w 2019 r. Tym bardziej że tym razem skłaniają się ku temu wszystkie trzy największe centrale związkowe: Związek Nauczycielstwa Polskiego, Forum Związków Zawodowych, a także oświatowa Solidarność. Ta ostatnia na wtorkowym spotkaniu w resorcie edukacji podkreślała, że w dalszym ciągu nie zostało w pełni wykonane porozumienie z rządem, zgodnie z którym od 2020 r. płace nauczycieli miały wrastać automatycznie, wraz ze zwiększającym się średnim wynagrodzeniem.
Senatorowie wprowadzili do nowelizacji KN również inne poprawki. Opowiedzieli się m.in. za uchyleniem tzw. godzin do dyspozycji, czyli przepisu zakładającego, że każdy nauczyciel ma być średnio raz w tygodniu przez godzinę do dyspozycji rodziców w szkole (co ma wynikać z 40-godzinnego czasu pracy). Kolejną senacką zmianą jest zniesienie przepisów dotyczących określania przez ministra w rozporządzeniu kryteriów oceny pracy nauczyciela. – Mamy nadzieję, że te poprawki przejdą w Sejmie, skoro głosowali za nimi nawet senatorowie z PiS – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. – Nawet te kryteria, które otrzymaliśmy do zaopiniowania w projekcie rozporządzenia (w sprawie oceny pracy nauczycieli, skierowanym do konsultacji w zeszłym tygodniu – red.), są już mocno wątpliwe. Obawiamy się oceniania np. innych czynności dotyczących zajęć statutowych. Jeśli nauczyciel słabo wypadnie, nie będzie mógł liczyć na bardzo dobrą ocenę, a tym samym na awans – dodaje. ©℗
Etap legislacyjny
Nowelizacja ustawy w Senacie