Fałszowanie podpisów, kopiowanie prac i chuligańskie zachowania – za takie przewinienia studenci trafiają na dywanik do rektora. Dzieje się to jednak bardzo rzadko.
Postępowanie dyscyplinarne dla studentów / Dziennik Gazeta Prawna
Osoba kształcąca się w szkole wyższej za naruszenie obowiązujących w niej przepisów oraz za czyny uchybiające godności studenta ponosi odpowiedzialność dyscyplinarną. Tak wynika z art. 211 ust. 1 ustawy z 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.). DGP sprawdził, jak często uczelnie korzystają z tej regulacji. Okazuje się, że bardzo rzadko.
– Na Politechnice Krakowskiej (PK) liczba spraw trafiających do rzecznika dyscyplinarnego jest tak znikoma, że nie sposób na tej podstawie dokonywać jakichkolwiek uogólnień – przyznaje Małgorzata Syrda-Śliwa, rzecznik PK.
Podobnie w przypadku innych uczelni. Przykładowo na Uniwersytecie Opolskim w ostatnich dwóch latach było rozpatrywanych sześć spraw dyscyplinarnych. Na tej uczelni kształci się obecnie ok. 15 tys. osób. Z kolei na Uniwersytecie Wrocławskim w roku akademickim 2013/2014 było ich zaledwie osiem na ok. 30 tys. studentów. A w przypadku Uniwersytetu Warszawskiego w ciągu jednego roku postępowanie wyjaśniające było prowadzone w sprawie 18 osób na 50 tys. studentów. Na Politechnice Koszalińskiej to średnio jedna, dwie sprawy rocznie na 8 tys. uczących się.

Godność studenta

Tak mała liczba zgłaszanych przewinień nie wynika jednak tylko z tego, że kształcący się przestrzegają zasad etyki studenckiej.
– Niestety poziom zachowań jest na coraz niższym poziomie. Uczelnie jednak przymykają oko na przewinienia – mówi prof. Grażyna Skąpska, przewodnicząca Konwentu Rzeczników Dyscyplinarnych.
Podaje przykład używania przez studentów wulgaryzmów. – Wykładowcy udają, że ich nie słyszą. A przecież używanie ich w miejscach publicznych to nie tylko łamanie zasad dobrego wychowania, ale także wykroczenie, za które grozi kara grzywny – wyjaśnia prof. Grażyna Skąpska.
Z zebranych przez nas danych wynika, że najczęściej zgłaszane do rzeczników dyscyplinarnych przewinienia dotyczą podrabiania lub przerobienia ocen oraz podpisów wykładowców w indeksach i na kartach egzaminacyjnych.
– Paleta rozpatrywanych spraw jest zróżnicowana, tj. np. obraźliwe i niestosowne wpisy na portalach społecznościowych, ściąganie na egzaminie, poświadczenie nieprawdy we wniosku o stypendium oraz groźby karalne wobec studentów – wylicza Marcin Miga, rzecznik prasowy Uniwersytetu Opolskiego.
W przypadku innych uczelni zdarzają się też zgłoszenia dotyczące jazdy pod wpływem alkoholu czy chuligańskich zachowań w trakcie juwenaliów, używania urządzeń telefonicznych na egzaminie czy bezprawnego nagrania rozmów z dziekanem.

Ulgowe traktowanie

Kary, jakie może nałożyć na studenta szkoła wyższa, określa ustawa. Są to: upomnienie, nagana, nagana z ostrzeżeniem, zawieszenie w określonych prawach studenta na okres do jednego roku, a nawet wydalenie z uczelni. Postępowania jednak często kończą się dla studentów korzystnie.
– Na osiem spraw pięć zakończyło się nieukaraniem, trzy umorzono – informuje Jacek Przygodzki z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Informacja o karze jest wpisywana jest do akt studenta. Po trzech latach następuje jej zatarcie.
– Każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie. To, jaką karę zasądzi komisja, zależy nie tylko od rodzaju przewinienia, ale także postawy studenta. Nasza uczelnia stoi na stanowisku, że kara ma mieć charakter wychowawczy i jeżeli student rokuje poprawę, warto dać mu szansę – uważa Agnieszka Kowalska, rzecznik prasowy Politechniki Koszalińskiej.
Zdaniem ekspertów takie ulgowe traktowanie studentów może wynikać z tego, że uczelnie obecnie biją się o nich. Wyrzucając ich ze studiów, same sobie szkodzą, bo tracą pieniądze. – Dlatego postuluję wprowadzenie zasady zero tolerancji – proponuje prof. Grażyna Skąpska.
Z kolei zdaniem prof. Krzysztofa Kiliana, rzecznika dyscyplinarnego na Uniwersytecie Zielonogórskim, błędem jest to, że uczelnie mają tak duży zakres spraw, w których muszą zajmować stanowisko.
– O tych, które podlegają pod wymiar sprawiedliwości, powinien rozstrzygać sąd, a nie rzecznik dyscyplinarny. Nasza rola jest przede wszystkim wychowawcza – mówi prof. Krzysztof Kilian.