Nauczyciele polskiego w przyszłym roku będą mogli pracować więcej i załatają kadrowe dziury. Eksperci przestrzegają jednak, że może się to odbić na jakości kształcenia.
Nauczyciele polskiego w przyszłym roku będą mogli pracować więcej i załatają kadrowe dziury. Eksperci przestrzegają jednak, że może się to odbić na jakości kształcenia.
Do 31 sierpnia 2023 r. nauczyciele, przede wszystkim języka polskiego, będą mogli pracować więcej niż półtora etatu. Takie m.in. rozwiązanie znalazło się w projektowanej nowelizacji ustawy z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (Dz.U. poz. 583 ze zm.; dalej: specustawa), nad którą pracuje Sejm. Dodatkowe pieniądze za nadgodziny z pewnością przydadzą się tej grupie zawodowej, która w tym roku mogła liczyć zaledwie na 4,4 proc. podwyżki. Z drugiej strony eksperci przestrzegają przed nadmiernym obciążeniem pracą kluczowych nauczycieli, którzy przygotowują uczniów do egzaminów zewnętrznych.
Resort edukacji chce, aby wszyscy uczniowie przybywający do Polski (zarówno uchodźcy, a także obywatele naszego kraju, ale przebywający przez lata za granicą) - mieli zagwarantowaną naukę języka polskiego przez 24 miesiące. Obecnie Polacy wracający do kraju, a nieznający w stopniu wystarczającym rodzimego języka, mogą się go uczyć maksymalnie przez 12 miesięcy. Z kolei uchodźcy nie mają ograniczeń czasowych. W wyniku projektowanej nowelizacji prawa do nauki języka mają być zrównane. Od 1 września 2022 r. wszystkie osoby, które będą chciały się uczyć polskiego, będą miały taką możliwość -maksymalnie przez dwa lata. Dodatkowo nauka może się odbywać w międzyszkolnych oddziałach. Takie rozwiązanie może mieć kluczowe znaczenie w małych miejscowościach, gdzie uczniów z Ukrainy jest znacznie mniej niż w dużych aglomeracjach i trudniej stworzyć grupę. Kierowaniem uczniów do poszczególnych placówek mają się zajmować organy prowadzące.
W projekcie rząd zaproponował, aby do 31 sierpnia 2023 r. polonistom mogły być przydzielane godziny ponadwymiarowe w wymiarze wyższym niż określony w art. 35 ustawy z 26 stycznia 1982 r. - Karta nauczyciela (czyli ponad półtora etatu). Co ciekawe, te regulacje mają obowiązywać także w szkołach, w których nie utworzono dodatkowych oddziałów dla Ukraińców. Wymagać to będzie oczywiście zgody danego nauczyciela.
- Z jednej strony to o tyle korzystne, że nauczyciele mogą sobie dorobić, a nam łatwiej zapewnić średnią płacę na poszczególnych stopniach awansu. Z drugiej - takie rozwiązanie może jednak negatywnie się odbić na jakości kształcenia - mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. - Potrzebujemy dodatkowych pieniędzy, aby przyciągnąć młodych nauczycieli do pracy. Tymczasem coraz więcej osób myśli o tym, aby odejść z tego zawodu. Wtedy praca nawet na dwa etaty nie rozwiąże tego typu problemów kadrowych - dodaje.
Przypomnijmy, że przed rokiem grupa nauczycieli języka polskiego wysłała do resortu edukacji petycję, aby nie podwyższano im pensum (jak jeszcze pod koniec zeszłego roku planował Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki; miało wzrosnąć z 18 do 22 godzin tygodniowo). Poloniści apelowali, aby wręcz im obniżyć wymiar godzin tablicowych do 15 tygodniowo. Argumentowali to natłokiem pracy. Po nowelizacji specustawy sytuacja diametralnie się odwróci.
- Jeśli nauczyciele języka polskiego nie wyrabiają się z pracą przy 18-godzinnym pensum, to nie powinni się godzić na dodatkową pracę, nawet taką, na którą pozwalają im przepisy. Ja osobiście odradzałbym pracę np. 36 godzin tygodniowo - mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. Wskazuje, że projektowane zmiany to skutek braku etatów nauczycielskich. - Dyrektorzy szkół będą dzięki tym rozwiązaniom łatać dziury kadrowe. Będzie można więcej zarobić, ale kosztem czasu, nawet na życie prywatne - zauważa Wittkowicz.
Podobnego zdania są inni związkowcy. - Brak nauczycieli, który będzie się pogłębiał, ministerstwo chce wypełnić godzinami ponadwymiarowymi. Oczywiście takie rozwiązanie napędza średnią, która zafałszowuje rzeczywiste zarobki nauczycieli. Sprawi, że inne zajęcia statutowe, np. przygotowywanie uczniów do konkursów oraz indywidualna praca z uczniem, będą realizowane w ograniczonym zakresie - mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak przypomina, Instytut Badań Edukacyjnych już w 2013 r. wykazał, że nauczyciele pracują tygodniowo średnio około 47 godzin. - Ustalone pensum dla nauczycieli miało przecież sprawić, że będą mieli czas na przygotowywanie się do zajęć i dodatkową pracę z uczniami - i tymi słabymi, i tymi wybitnie zdolnymi - podkreśla.
To niejedyne rozwiązanie w projekcie specustawy, które ma ułatwić organizację pracy w szkołach. Jego autorzy zaproponowali, aby do 31 sierpnia 2023 r. nie stosować przepisu o nauczycielskich świadczeniach kompensacyjnych - w razie podjęcia pracy na stanowisku nauczyciela języka polskiego. Również w tym przypadku nie ograniczono tego rozwiązania jedynie do szkół z oddziałami dla uczniów z Ukrainy. - Takie rozwiązanie daje możliwość nauczycielom na emeryturach kompensacyjnych dorabianie w placówkach oświatowych. Wcześniej pójście na to świadczenie nie dawało takiej możliwości - mówi Sławomir Wittkowicz. Jego zdaniem ten przepis powinien już obowiązywać na stałe.
W Sejmie jest też projekt Lewicy, który zakłada umożliwienie pracy w szkołach wszystkim nauczycielom na wcześniejszych emeryturach kompensacyjnych.
Resort edukacji w przygotowanym przez siebie projekcie nowelizacji Karty nauczyciela na razie nie zakłada takiego rozwiązania. Liczy, że sytuacja się zmieni, gdy młodzi nauczyciele od września zyskają dodatkowe 15 proc. podwyżki wskutek zmian w systemie awansu zawodowego (pisaliśmy o tym w DGP nr 85/2022, „Koniec z negatywną selekcją do zawodu nauczyciela”).
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama