Do egzaminu ósmoklasisty przystąpi prawie 508 tys. uczniów. To o ponad 150 tys. więcej niż rok wcześniej.
Do egzaminu ósmoklasisty przystąpi prawie 508 tys. uczniów. To o ponad 150 tys. więcej niż rok wcześniej.
W Centralnej Komisji Egzaminacyjnej słyszymy, że to efekt tzw. półtora rocznika, czyli skumulowania uczniów, którzy zaczynali edukację w wieku sześć i siedem lat. Taki stan ma się utrzymywać w najbliższych dwóch latach, po których nastąpi gwałtowny spadek liczby ósmoklasistów. Na razie jednak w szkołach ponadpodstawowych trwa tworzenie dodatkowych oddziałów. Problem w tym, że dla uczniów może to oznaczać lekcje od świtu do późnego popołudnia. Dla dyrektorów – kryzys kadrowy.
Z ankiety przeprowadzonej na prośbę DGP przez Ogólnopolskie Forum Oświatowe Nauczycieli i Dyrektorów wynika, że konieczność utworzenia w szkołach dodatkowych oddziałów widzi prawie 89 proc. pytanych. Jednocześnie 54 proc. zasygnalizowało, że jeszcze w tym roku były problemy z obsadzeniem nauczycielskich wakatów. W większości brakowało od jednego do trzech nauczycieli. Radzono sobie, wykorzystując do maksimum limit godzin ponadwymiarowych i posiłkując się nauczycielami na emeryturze. W kolejnym roku szkolnym to może być za mało.
Dla przykładu Sandra Hajduk, rzecznik Urzędu Miasta Katowice, informuje, że mogą tam zostać uruchomione dodatkowo 52 klasy pierwsze we wszystkich typach szkół ponadpodstawowych, dla których organem prowadzącym jest miasto. Przy założeniu, że oddział liczy średnio 32 uczniów, daje to dodatkowe 1664 miejsc. Dziś trudno oszacować koszty z tym związane. – Pewne jest, że od września do grudnia 2022 r. będą to dodatkowe koszty występujące po stronie samorządu, natomiast od stycznia 2023 r., czyli w nowym roku budżetowym, przyznana subwencja będzie naliczona według danych wprowadzonych do Systemu Informacji Oświatowej, czyli liczby uczniów na 30 września 2022 r. – tłumaczy Sandra Hajduk.
Poznań planuje utworzenie 263 oddziałów i 7223 miejsc. To o 12 oddziałów więcej niż przed rokiem. – Kwestie lokalowe nie stanowią problemu, widoczna jest natomiast tendencja rezygnacji z pracy nauczycieli. Przyczyn tego zjawiska można się dopatrywać w obniżeniu prestiżu zawodu, jak również niskim wynagrodzeniu – ocenia Wiesław Banaś z Wydziału Oświaty UM Poznania i dodaje, że subwencja oświatowa nie pokrywa w pełni wydatków związanych z realizacją zadań. – Z roku na rok samorząd musi dokładać coraz więcej. Kolejne plany rządu związane z obniżeniem podatku PIT spowodują, po raz kolejny, zmniejszenie wpływu środków finansowych do budżetu miasta – dodaje.
Także w innych miastach trwa szacowanie kosztów. – Wprowadzenie w niektórych przypadkach dwuzmianowości, dodatkowe zatrudnienie obsługi, zwiększone zużycie mediów – wylicza przyczyny większych wydatków Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta Gliwic. Dodaje, że jeśli klasy okażą się wyjątkowo liczne, konieczny będzie podział na grupy, a to wiąże się ze zwiększeniem etatów nauczycielskich. Od września miasto planuje otworzyć o ok. 40 proc. oddziałów klas pierwszych więcej w stosunku do roku obecnego.
We Wrocławiu dla klas pierwszych przygotowano ponad 9,3 tys. miejsc – o 2 tys. więcej niż przed rokiem. Częstochowa tworzy 18 dodatkowych oddziałów, Rzeszów osiem, a w Lublinie będzie ich więcej o 31 proc. Szczególnie trudna sytuacja może być w Bydgoszczy, gdzie w ósmych klasach jest ok. 3,7 tys. uczniów (o ponad tysiąc więcej niż przed rokiem). W Tychach absolwentów ósmych klas będzie więcej o 400.
– Zmiany polegające na zwiększeniu się liczby oddziałów w szkole, a w ślad za tym wymagające zwiększenia zatrudnienia liczby nauczycieli są niewątpliwie czynnikiem generującym dodatkowe koszty dla organów prowadzących szkoły. Ministerstwo, projektując algorytm podziału subwencji na rok 2022, przewidziało taki stan rzeczy i uwzględniło to przy naliczaniu subwencji oświatowej – uspakaja Adrianna Całus, rzecznik MEiN. I przypomina, że resort zapewnia wsparcie dla jednostek samorządu terytorialnego w 0,5-proc. rezerwie części oświatowej subwencji ogólnej na adaptację dodatkowych pomieszczeń do nauki w szkołach ponadpodstawowych.
Bożena Gromadzka, dyrektor stołecznego Liceum im. Herberta podkreśla, że szkoły nie są z gumy. – Będę miała trzy dodatkowe oddziały. W tym roku szkoła pracowała do 17.00, od września będzie zapewne do 18.00. Co do kadr, kłopotem jest znalezienie chętnych do pracy przy obecnych stawkach i zaproponowanej przez resort podwyżce. Mnie ratuje ponad 20 nauczycieli emerytów, którzy pracują w poczuciu obowiązku w maksymalnym wymiarze. Jak zrezygnują, zostanę na lodzie – tłumaczy.
Marcin Jaroszewski, dyrektor XXX LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie, zwraca uwagę, że nie można patrzeć na kolejny rok szkolny w oderwaniu od następnych. – W tym miałem sześć oddziałów klas pierwszych. Od września będzie osiem, w kolejnym roku też, a za dwa lata, kiedy minie kumulacja roczników, już tylko cztery. To powoduje, że samorządom nie opłaca się inwestować, a dzieci w najbliższych latach po prostu trzeba upchnąć – mówi. Ocenia, że sala w tym liceum zmieści maksymalnie 34 uczniów, ale to będzie musiało odbić się na jakości kształcenia.
Lublin wyliczył, że praca szkół wydłuży się o ok. dwie godziny. Podobnie jest w Bydgoszczy, Poznaniu czy we Wrocławiu. – Bazę lokalową mam ograniczoną, a dochodzą trzy oddziały – mówi Wiesław Filipiak, dyrektor zespołu szkół we Wrocławiu. Tu rozważane są nie tylko lekcje do 18.00, lecz także zerowe. Trwa również poszukiwanie kadry. – Na już potrzebuję pięciu–sześciu nauczycieli. Nie mam m.in. matematyka, a od września zapewne także chemika. Mnie dziś sen z powiek spędza nie tyle rekrutacja do pierwszych klas, ile rekrutacja nauczycieli – podkreśla.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama