Czterech na pięciu gimnazjalistów odpowiedzi na zadania domowe szuka w internecie. Eksperci: to czas na zmianę myślenia o szkole. I kształceniu nauczycieli.
Uczniowie szukają w wielkiej sieci streszczeń lektur, wzorów wypracowań, rozwiązań zadań z różnych przedmiotów, także informacji potrzebnych do odrabiania prac domowych. Robi tak już ponad połowa dwunastolatków. Z wiekiem odsetek jeszcze się zwiększa. W gimnazjum pracę domową googluje czterech na pięciu uczniów. Dla nich to zupełnie naturalne. Tymczasem szkoła nadal jest kompletnie nieprzygotowana do wykorzystania tych umiejętności – tylko 41 proc. nauczycieli wykorzystuje komputer do nauczania. Według nich uczniowie na komputerze mają tylko czasem pisać wypracowania.
– Codziennie szukam w internecie jakichś informacji potrzebnych do szkoły. Najczęściej na historię i polski. Wiadomości znajduję, wpisując w Google hasło, klikam w pierwsze linki. Zazwyczaj to Wikipedia – opowiada gimnazjalista z Kielc. Podobny zwyczaj ma co piąty piętnastolatek w Polsce – jeśli już szuka informacji potrzebnych do szkoły, robi to codziennie. 45 proc. do sieci w poszukiwaniu odpowiedzi na zadania domowe zagląda co najmniej raz w tygodniu. Tylko 14 proc. wszystkich nastolatków nie robi tego wcale lub prawie wcale – pokazują badania dr Zofii Zasackiej z Instytutu Badań Edukacyjnych. Podobne tendencje pokazało także inne badanie – „Kompetencje Cyfrowe Młodzieży w Polsce” – zrealizowane dla Fundacji Orange i Orange Polska przez TNS Polska. Badacze dowiedzieli się, że dla 72 proc. uczniów nauka bez internetu byłaby dużo trudniejsza. A 65 proc. przyznaje, że nauka bez internetu byłaby dla nich o wiele bardziej nudna.
Nastolatki nie szukają w internecie lektur szkolnych. Troje na czworo nie robi tego nigdy lub sięga po pliki bardzo rzadko. – W zdecydowanej większości przyznają, że preferują czytanie offline. Uważają, że ta forma jest wygodniejsza, sprzyja relaksowi, mniej się męczą oczy, lubią też trzymać książkę w ręku, przewracać kartki. Nawet ci, którzy korzystają na co dzień z komputera, a tych jest większość szczególnie wśród starszych nastolatków, wolą czytanie książek w wersji tradycyjnej – zauważa badaczka.
Choć nastolatki sprawnie radzą sobie z wyszukiwaniem informacji, gorzej idzie im z oceną ich wiarygodności. – Nie rozróżniają na przykład faktów od opinii – uważa dr Zasacka.
– Z mojej praktyki wynika, że to dobrze, jeśli nastolatki korzystają z dodatkowych źródeł informacji. Niestety nie wszyscy umieją prawidłowo je wykorzystać – przekonuje Dariusz Jenderko, nauczyciel historii i WOS. I dodaje, że bez kogoś, kto pomoże odnaleźć właściwe materiały, wyszukiwanie odpowiedzi w internecie może się okazać bardzo trudne. Uczniowie często wybierają fałszywe albo nieadekwatne wiadomości.
Zdaniem pedagoga w pracy z internetem powinni pomagać nauczyciele. – Możemy wspólnie szukać, możemy razem opracowywać coś na zajęcia. W takim systemie nastolatki się uczą, ale uczę się też ja. Często pokazują mi rzeczy, których nigdy nie słyszałem – zaznacza. Pedagodzy z takim podejściem są jednak w mniejszości. Jak pokazały wyniki międzynarodowego badania kompetencji cyfrowych uczniów (ICILS), tylko mniej niż połowa włącza techniki cyfrowe w nauczanie. To daje nam najniższe miejsce wśród wszystkich badanych krajów. Wynik o tyle ciekawy, że jednocześnie 98 proc. nauczycieli deklaruje używanie komputera po szkole do celów prywatnych.
Prace domowe to ważny temat także za granicą. W ich sprawie protestował dwa lata temu prezydent Francji Francois Hollande. W oficjalnym wystąpieniu zapowiedział, że zamierza wyrugować je ze szkoły. Zdaniem prezydenta są one niesprawiedliwe, bo pracują nad nimi nie sami uczniowie, ale rodzice i korepetytorzy. Tym samym sprawiają, że oceny zależą od zasobności portfela rodziców. Hollande powiedział dziennikarzom także, że jego zdaniem zadania domowe powodują wypalenie młodych ludzi. Francuskie szkoły zaczynają lekcje o godz. 8.30 i kończą po ośmiu godzinach. Nawet w najniższych klasach.