Wiem, że po przeczytaniu tych słów ktoś może zarzucić mi bycie skrajnie wstecznym dyletantem nienadążającym, a nawet niemającym pojęcia o trendach edukacyjnych panujących obecnie w Europie. Bo jestem – od dawna to podkreślam – przeciwnikiem reformy edukacji w jej przeforsowanym przez rząd kształcie.
Konsekwentnie uważam, że miejsce 6-letniego dziecka jest w przedszkolu lub zerówce, gdzie może się jeszcze przez większość dnia bawić, a nie w szkolnej ławie z jej reżimem czasowym.
Nie przekonują mnie enuncjacje entuzjastów, którzy bombardują mnie wciąż tym samym sloganem: cała Europa wysyła dzieci na lekcje w wieku 6 lat. Bo czy jeśli w Londynie najpopularniejszym imieniem jest obecnie Mohammad, to w Warszawie też musi tak być? Jeśli cała Europa uważa marchewkę za owoc, bo można robić z niej dżem, to czy my też musimy zapomnieć, że zawsze była dla nas warzywem? Albo czy z uporem maniaka musimy uznawać ślimaka za lądową rybę (!), bo tak chce Unia? Nie, nie i nie. Tak samo możemy mieć własne zdanie w sprawie edukacji naszych dzieci, szczególnie jeśli spojrzymy na rzeczywistość polskiej szkoły, wciąż wbrew zaklęciom minister edukacji, niegotowej na przyjmowanie małych dzieci. Zresztą to w naszym interesie jest, by poszły do szkoły rok później, niż narzucili nam to urzędnicy. Oszczędzimy im traumy, która ich czeka, gdy nie zdadzą do drugiej klasy. A takich przypadków jest w Polsce kopiującej złe zachodnie wzorce coraz więcej.
Komentarze (20)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePewnie jakby szkoły były przygotowane.
Pewnie jakby naruszyciele byli programowo dostosowani.
Pewnie gdyby był wybór.
Jesteśmy w Polsce i Rząd sam podejmuje decyzje czy się to nam, Wam podoba. Jesteśmy maszynami podatkowymi i czym szybciej do szkoły to szybsze podatki. Ktoś pisze, że moja, mój jest zdolny to fajnie ale to snobistyczne i dorzucę że niektórzy na innym forum piszą on był dobrym człowiekiem i zaszlachtował rodzinę.
Społeczeństwo już dawno odrzuciło walkę tylko narzekać i chodzić do wyborów żeby wybrać tych mniej gorszych.
Zaś dzieci poszły do szkoły ( co posłowie w audycjach TV nie ukrywali) nie dlatego, że to dla nich dobre, ale dlatego, że spaprano reformę emerytalną i potrzeba szybciej wpuścić ich na rynek pracy, której pewnie i tak nie będą mieli i wyjadą stąd za granicę. Czyli jak to zwykle kowal zawinił, cygana powiesili.
Uważam również tak jak Pan autor - miejscem 6-latków jest przedszkole, a nie szkoła.
8-9 pierwszych klas (po 23-24 osoby) w jednej szkole w tym roku i tyle samo w przyszłym to był chory pomysł... ale czego można spodziewać się po ty rządzie?
narodowych. Biurokraci z Brukseli nie mają prawa być wyrocznią.
Sprzedajemy się za dotacje unijne ,ale to się skończy po 2018roku i będziemy "bulić" za tą podległość urzędasom z UE. Te dotacje to tak jak uzależnianie się od narkotyków. W tym przypadku narkotykiem są "niby pieniądze" ,przyjdzie nam za to zapłacić, jak lichwiarzom za pożyczki na super wysoki procent.