Nowo wybrani radni zdezorganizują pracę placówek, w których są zatrudnieni. Pracodawcy muszą ich zwalniać na sesję i nawet w uzasadnionych przypadkach nie mogą z nimi rozwiązać umowy. Największy problem jest z tym w oświacie.



– Radny w szkole jest bardzo kłopotliwy, bo trzeba zorganizować zastępstwo na lekcjach, gdy bierze udział w sesji – wskazuje Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Wynika to z art. 25 ust. 3 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.).
Co więcej, jeśli z powodu niżu demograficznego trzeba byłoby zwolnić takiego pedagoga lub obniżyć mu wymiar zajęć, to okazuje się to bardzo trudne. Przepisy wymagają bowiem, aby pracodawca uzyskał na to zgodę rady gminy lub powiatu.
– A przecież jeśli nie ma dla takiej osoby zajęć, bo nie ma uczniów, to dyrektor szkoły powinien swobodnie decydować o obniżeniu jej liczby zajęć – uważa Marek Pleśniar.
Szef placówki oświatowej nie może nawet wysłać nauczyciela, który został radnym, na urlop dla poratowania zdrowia. Taki zakaz nie wynika co prawda wprost z przepisów, ale Ministerstwo Edukacji Narodowej uważa, że urlopowany nauczyciel powinien odpoczywać, a nie wykonywać dodatkowe czynności, np. związane z działalnością w radzie.
Dyrektorom szkół pozostaje więc tak ustalić zajęcia dla radnego, aby nie kolidowały z odbywającymi się w gminie sesjami.
– Rady powinny też wziąć pod uwagę pracę swoich członków i tak ustalać harmonogram posiedzeń, aby w jak najmniejszym stopniu utrudniały funkcjonowanie szkół i innych zakładów – zwraca uwagę Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni.

Nie wszyscy urzędnicy

Ochrona radnych i ich przywileje funkcjonują też w firmach i części urzędów. Nie dotyczy to tylko administracji rządowej (zakaz łączenia tej pracy z mandatem radnego wynika z art. 78 ust. 4 ustawy o służbie cywilnej) i większości placówek samorządowych (ustawa o pracownikach samorządowych zabrania radnemu pracy w urzędach tego szczebla samorządu, w którego organie zasiada).
Natomiast nie ma żadnych przeszkód prawnych do łączenia mandatu samorządowca z obowiązkami w Kancelariach Sejmu, Senatu czy Prezydenta RP oraz innych instytucjach publicznych podlegających pod ustawę z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 269). – W poprzedniej kadencji mieliśmy radnego, którego musieliśmy zwalniać na obowiązkowe zajęcia związane z wykonywaniem mandatu. Jeśli nieobecność odpracowywał, to otrzymywał normalne wynagrodzenie – wyjaśnia Aleksandra Skorupa, dyrektor biura prawnego i spraw pracowniczych Kancelarii Senatu RP.
Aby nie utrudniać funkcjonowania niektórych instytucji, w ubiegłym roku wprowadzono kolejne ograniczenia przy wykonywaniu mandatu radnego. W ustawie z 27 września 2013 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty (Dz.U. poz. 1317) zapisano, że radnymi nie mogą być kurator i jego zastępca. Domagał się tego Związek Nauczycielstwa Polskiego. Argumentował, że radny kurator nie może najpierw podejmować np. uchwały o likwidacji szkoły, a później ją opiniować.
Zdaniem dr. Aleksandra Proksy, radcy prawnego, ograniczenia dla pracodawców są zbyt duże. – Można by się zastanowić nad pozostawieniem cząstki etatu dla radnych w poszczególnych instytucjach, a pozostałą jego część mogłyby rekompensować gminy. Tylko że ich na to nie stać, więc problemu praktycznie nie da się rozwiązać – uważa.
Radnego trudno zwolnić nawet przy nieprawidłowościach
Rada gminy lub powiatu musi wyrazić zgodę na rozwiązanie stosunku pracy z osobą, która wchodzi w jej skład. Taką ochronę przewidują art. 25 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.) oraz art. 22 ustawy z 5 czerwca 1998 r. o samorządzie powiatowym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 595 ze zm.). Zdarza się więc, że organ stanowiący blokuje zwolnienie, nawet jeżeli jest ono uzasadnione w świetle kodeksu pracy.
Tak było niedawno w powiecie międzyrzeckim. Burmistrz Skwierzyny zawnioskował o zgodę na odwołanie radnego ze stanowiska dyrektora gminnego ośrodka kultury. Motywował to nieprawidłowościami finansowymi, które potwierdził audyt (chodziło m.in. o bezprawne przyznanie pracownikom trzynastki). Co istotne, radny częściowo się do nich przyznał. Mimo to rada powiatu podjęła uchwałę, w której nie zgodziła się na zwolnienie dyrektora. Argumentowała, że chęć rozwiązania z nim umowy wynika z powodów politycznych, a więc jest związana z wykonywaniem mandatu (w takiej sytuacji art. 22 ustawy o samorządzie powiatowym pozwala radzie odmówić zgody).
Spór rozstrzygnął NSA w wyroku z 25 listopada 2014 r. (sygn. akt II OSK 2807/14). Orzekł, że walka polityczna między burmistrzem a radą powiatu nie może być przesłanką braku zgody, jeżeli obiektywne okoliczności uzasadniają zwolnienie. Uchylił więc uchwałę. Cała sprawa trwała rok, dzięki czemu dyrektor zachował stanowisko do końca kadencji.