Ukraińskich dzieci w polskich szkołach przybywa lawinowo. Wraz z nimi rodzi się konieczność zatrudniania nauczycieli ze znajomością języka ukraińskiego. Przepisy w tym zakresie nie są jednak jasne

Jak podaje Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN), liczba zapisanych do szkół ukraińskich uczniów wynosi już 42,5 tys. wobec niespełna 30 tys. odnotowanych pod koniec ubiegłego tygodnia. W związku z tym rośnie też popyt na nauczycieli, zwłaszcza tych ze znajomością ukraińskiego. Ponieważ takich osób w Polsce nie ma zbyt wiele, lukę mają wypełnić pedagodzy z Ukrainy, którzy też uciekają przed wojną.
x– W naszym Systemie Informacji Oświatowej zgłoszonych jest 12 nauczycieli języka ukraińskiego. Dlatego by wspomóc dyrektorów szkół i placówek oświatowych w organizacji zajęć dla dzieci uchodźców z Ukrainy, tworzona jest baza wolontariuszy i ukraińskich nauczycieli – wyjaśnia Daniel Wróbel z wydziału informacji i promocji Kuratorium Oświaty w Szczecinie.
Okazuje się jednak, że w szkołach i organach prowadzących nie ma jednomyślności, czy i na jakich zasadach można tych ludzi przyjmować do pracy. A powtarzane słowo brzmi: „galimatias”. Dlatego, jak słyszymy w resorcie edukacji, opracowywane są jasne wytyczne, które mają rozwiać wątpliwości. Ich publikacja planowana jest na dziś.
MEiN mówi DGP, że co prawda Karta nauczyciela nie zezwala na zatrudnienie takich osób, są jednak jeszcze przepisy Prawa oświatowego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1082), które w uzasadnionych przypadkach i za zgodą kuratora oświaty dają zielone światło.
Na razie z problemem określenia, jakie przepisy obowiązują, postanowiło zmierzyć się Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), które przygotowało dla dyrektorów webinarium.
– Są przepisy, które pozwalają zatrudniać nauczycieli z Ukrainy właśnie w roli nauczycieli, nie pomocy, choć wymaga to przewertowania licznych ustaw i rozporządzeń – ocenia Ryszard Sikora z OSKKO.
Chodzi o rozporządzenie ministra edukacji z 1992 r. w sprawie zasad i warunków zatrudniania w szkołach i placówkach publicznych nauczycieli niebędących obywatelami polskimi (Dz.U. nr 85 poz. 432).
– Mamy w nim przepis mówiący, że taki nauczyciel może zostać zatrudniony, zwłaszcza do nauki języka obcego, jeśli wynika to z potrzeb organizacyjnych szkoły. Taka osoba jest zatrudniana na umowę o pracę na zasadach wynikających z Karty nauczyciela. Zgodę na zatrudnienie musi wyrazić organ prowadzący szkołę, który ma prawo odstąpienia od wymogów kwalifikacyjnych – tłumaczy Ryszard Sikora.
Dodaje, że pomocna jest też ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1100 ze zm.). Jej art. 87 mówi, że cudzoziemcy mają prawo wykonywania pracy na terytorium Polski m.in., gdy posiadają status uchodźcy, udzielono im ochrony uzupełniającej, mają zezwolenie na pobyt stały.
– Do tego między rządami polskim i ukraińskim zostało zawarte porozumienie w 2006 r. o uznawalności świadectw, dyplomów i tytułów naukowych. Czyli wszystkie wydane w Ukrainie dokumenty do 2005 r. są z automatu uznawane w Polsce – wskazuje Ryszard Sikora.
Tłumaczy, że do tej pory nie było konieczności stosowania tych przepisów masowo. Dziś pojawiła się taka konieczność, bo i dzieci ukraińskich w polskich szkołach szybko przybywa.
– Jeśli obywatelowi ukraińskiemu zostanie nadany PESEL, to tym bardziej droga do pracy w szkole powinna być dla niego otwarta. Oczekuję, że w tej sprawie MEiN postawi kropkę nad i – podkreśla ekspert.
Krzysztof Dudek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 19 w Gdańsku, opowiada, że na temat zatrudnienia ukraińskich nauczycieli rozmawiał z wicedyrektorami i kuratorem. – Z zebranej wiedzy wynika, że decyzja o zatrudnieniu jest po stronie organu prowadzącego, który taki wniosek rozpatruje. Nie dostaliśmy na ten temat szczegółowych informacji, choć zgłaszają się do nas nauczyciele gotowi do pracy. Na razie mam jasność, że mogę ich zatrudniać do pracy w świetlicy, także jako pomoc nauczyciela, bo to stanowisko administracyjne i nie trzeba mieć kwalifikacji pedagogicznych. Nadal jednak nie wiem, w jakim wymiarze mogę to robić – opowiada.
Justyna Franczak, dyrektorka podstawówki w Katowicach, mówi, że nosi się z zamiarem zatrudnienia pomocy nauczyciela. – Nasz organ prowadzący uprościł procedury. Na decyzję o zatrudnieniu nie muszę czekać tygodniami, uzgadniam jedynie z inspektorem z miejskiego wydziału oświaty, że jest taka konieczność i decyzję mam od ręki – dodaje.
Samorządy mówią o olbrzymim zainteresowaniu ukraińskich nauczycieli pracą w polskich szkołach. – Cały czas dostajemy CV od osób z przygotowaniem pedagogicznym. Najbardziej poszukiwani są ci ze znajomością języka polskiego – słyszymy w UM Koszalin.
Małgorzata Tabaszewska z krakowskiego UM deklaruje, że miasto pomaga osobom z Ukrainy mającym doświadczenie w pracy z dziećmi w znalezieniu pracy. W tym celu od ubiegłego tygodnia działa baza ofert, w której znajduje się już prawie 150 aplikacji ukraińskich nauczycieli. Trafiają one do zainteresowanych dyrektorów szkół. W Sopocie dowiadujemy się, że trwa właśnie proces zatrudniania nauczycielek z Ukrainy w sześciu placówkach. Osoby będą zatrudnione na stanowisku pomocy nauczyciela, asystentki międzykulturowej lub nauczycieli (taka osoba musi wykazać się kwalifikacjami, a wówczas podstawą zatrudnienia będzie Karta nauczyciela).
Ale w samorządach nie ma jednomyślności, czekają na wykładnię ministerstwa. W Nysie słyszymy, że przepisy oświatowe (także specustawa o pomocy Ukrainie) nie pozwalają na zatrudnienie na stanowisku nauczycieli osób z dyplomem ukraińskim, a jedynie jako pomoc nauczycieli. – Na razie nie mamy też dodatkowych środków na ich zatrudnienie – mówi miasto.