Zdaniem uczelni 50 tys. zł kary to za dużo za niezapewnienie doktorantowi możliwości kontynuowania kształcenia w innej szkole doktorskiej. Resort nauki jednak nie zamierza z niej rezygnować.
Zdaniem uczelni 50 tys. zł kary to za dużo za niezapewnienie doktorantowi możliwości kontynuowania kształcenia w innej szkole doktorskiej. Resort nauki jednak nie zamierza z niej rezygnować.
Tak wynika z uwag do projektu nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Przygotowało go Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Celem nowelizacji jest przede wszystkim złagodzenie skutków zbliżającej się ewaluacji jakości działalności naukowej. Przypomnijmy, że w tym roku resort oceni dorobek naukowy uczelni z lat 2017–2021, a od przyznanej kategorii naukowej (od najsłabszej – C, B, B+, A do najwyższej A+) będą zależały m.in. uprawnienia uczelni m.in. do kształcenia czy nadawania stopni naukowych. Resort obawia się, że po ewaluacji niektóre uczelnie mogłyby stracić część uprawnień, dlatego zmienia przepisy.
Jednak nie wszystkie propozycje przypadły do gustu przedstawicielom środowiska akademickiego. Swoje zastrzeżenia do proponowanych zmian wniosła m.in. Rada Główna Instytutów Badawczych (RGIB). Chodzi o regulację umożliwiającą karanie szkół doktorskich, które przestaną kształcić młodych naukowców (np. bo utracą uprawnienia) i nie zaproponują młodemu naukowcowi miejsca na innej uczelni.
– Należy negatywnie ocenić rozszerzenie katalogu przypadków, w których można na szkołę doktorską nałożyć administracyjną karę pieniężną za niezapewnienie miejsca w innej jednostce czy niepokrycie kosztów kształcenia doktoranta. Jest to kara niewspółmiernie surowa do przewinienia, a ponadto sam przepis jest niejasny, zarówno w zakresie katalogu kosztów, jak i terminów realizacji obowiązków przez dotychczasową szkołę doktorską – wskazuje prof. Leszek Rafalski, przewodniczący RGIB.
Jednak resort nie zamierza wycofywać się z tej propozycji. Wyjaśnia, iż zaproponowany przepis jest analogiczny do rozwiązania dotyczącego nałożenia na uczelnię kary z tytułu niewypełnienia obowiązku zapewnienia studentom możliwości kontynuowania studiów w przypadku zaprzestania ich prowadzenia. – Da to ministrowi nauki dodatkowy instrument kontroli realizacji przez podmioty prowadzące szkoły doktorskie praw doktorantów. Nie będzie to sankcja stosowana automatycznie, ale minister otrzyma możliwość jej zastosowania w przypadku niezachowania należytej staranności – wyjaśnia MEiN.
Zastrzeżenia rady budzi też proponowany obowiązek pokrywania przez dotychczasową szkołę doktorską kosztów przeprowadzenia postępowania uzyskania stopnia naukowego w trybie eksternistycznym. Placówka będzie musiała zapłacić za taką naukę, jeżeli młody naukowiec odmówi przeniesienia do innej szkoły doktorskiej, a sama nie będzie już mogła prowadzić takiego kształcenia.
– Jakkolwiek można uznać za uzasadnione pokrywanie takich kosztów przy braku możliwości podjęcia przez doktoranta kształcenia w innej szkole doktorskiej, to trudne do zaakceptowania jest zmuszanie szkoły do ich ponoszenia w każdym przypadku braku zgody doktoranta na takie przeniesienie. Daje to bowiem doktorantowi prawo do całkowicie arbitralnej decyzji – uważa prof. Rafalski. W jego ocenie należałoby rozważyć złagodzenie tego przepisu poprzez ograniczenie obowiązku ponoszenia takich kosztów przez szkołę doktorską do sytuacji, kiedy nie ma możliwości zapewnienia doktorantowi kształcenia w innej szkole w pewnej odległości od dotychczasowej (np. na terenie tego samego województwa), a doktorant nie wyrazi zgody na przeniesienie do bardziej odległej placówki.
– Problemem jest także brak szczegółowej regulacji dotyczącej kosztów uzyskania stopnia naukowego w trybie eksternistycznym, nie zostało bowiem doprecyzowane, czy chodzi tutaj wyłącznie o opłaty wnoszone na rzecz jednostki, która będzie nadawać stopień naukowy, czy też o inne koszty z tym związane (dojazd, pomoce naukowe, koszty prowadzenia badań naukowych itp.) – zastanawia się prof. Rafalski.
MEiN również tej uwagi nie uwzględnił. Wyjaśnił natomiast, że w przypadku zaprzestania kształcenia ewentualne tego konsekwencje powinny dotykać wyłącznie szkołę, a nie doktoranta, który nie miał na to wpływu. – Sytuacja ta i tak będzie wiązała się z licznymi utrudnieniami dla doktoranta, wynikającymi np. ze zmiany miejsca prowadzenia badań czy też z ewentualnej zmiany promotora. W tej sytuacji powinna mu być pozostawiona pełna swoboda co do tego, czy będzie chciał kontynuować kształcenie w innej szkole (a więc przede wszystkim co do tego, czy warunki będą mu odpowiadały), czy też będzie wolał przeprowadzić postępowanie w sprawie nadania stopnia doktora w trybie eksternistycznym, bo taka formuła będzie dla niego bardziej korzystna. Nie w każdym przypadku będzie to bowiem wyłącznie kwestia geograficznego usytuowania szkoły doktorskiej. Jest to tylko jeden z czynników mogących mieć wpływ na decyzję doktoranta – wskazało MEiN.
Ponadto resort wyjaśnił, że opłata za koszty kształcenia powinna zostać ustalona w umowie między szkołą, która zaprzestała kształcenia, a podmiotem, w którym doktorant przystąpi do postępowania w sprawie nadania stopnia doktora w trybie eksternistycznym.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama