Rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do ministra edukacji i nauki o złożenie wyjaśnień, w jaki sposób resort ustalił, ilu studentów, doktorantów i wykładowców jest zaszczepionych. Minister nadal stoi na stanowisku, że prawo nie zostało złamane, a dane zostały przekazane w formie statystycznej. Prawnikom te wyjaśnienia jednak nie wystarczają.

Przypomnijmy, resort nauki przesłał do każdej z uczelni informację statystyczną, ile osób się zaszczepiło (pisaliśmy o tym: „Rząd bawi się w Wielkiego Brata” – DGP nr 11/2022).
Zdaniem rzecznika minister nauki nie ma ustawowo określonego zadania, w ramach którego miałby uzasadniony i konieczny dostęp do danych zdrowotnych studentów, doktorantów czy wykładowców. Mogło zatem dojść do naruszenia zasady legalizmu (art. 7 konstytucji), zgodnie z którą organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa – w związku z art. 51 ust. 2 konstytucji. Pozyskując takie informacje, minister mógł uzyskać dostęp do danych nadmiarowych, do których nie został ustawowo upoważniony.
– Z całą stanowczością pragnę podkreślić, iż Ministerstwo Edukacji i Nauki na żadnym etapie realizacji procesu weryfikacji poziomu zaszczepienia członków wspólnot uczelni nie miało dostępu do szczegółowych danych o charakterze wrażliwym, pozwalających zidentyfikować poszczególne osoby. Z uwagi na dynamiczny rozwój sytuacji epidemicznej wywołanej COVID-19 pod koniec ub.r. niezbędne było podjęcie działań, które zapewnią ciągłość funkcjonowania uczelni oraz zagwarantują bezpieczeństwo członkom wspólnot akademickich, przy jednoczesnym realizowaniu podstawowych zadań uczelni – wskazał minister Przemysław Czarnek w odpowiedzi do RPO. Przyznał, że zawarł z ministrem zdrowia porozumienie o współpracy, w celu pozyskania informacji statystycznej o poziomie zaszczepienia na uczelniach. W celu wykonania porozumienia, na zlecenie MEiN, przekazano do jednostki podległej ministrowi zdrowia dane: numery PESEL (bez imion i nazwisk), z przypisanymi statusami osób (student, doktorant, pracownik uczelni) oraz przypisaniem grup tych osób do konkretnej uczelni. Natomiast MEiN otrzymało następnie wyłącznie dane statystyczne dotyczące poszczególnych uczelni i poziomu zaszczepienia w określonych grupach w tych uczelniach, nie otrzymało natomiast informacji o konkretnych osobach. – MEiN nie ma i nie miało tym samym jakiegokolwiek dostępu do danych o charakterze zdrowotnym tych osób – podkreślił minister Czarnek.
Zdaniem prawników zajmujących się sprawą ta odpowiedź potwierdza jedynie, że doszło do naruszenia prawa. Przypomnijmy, że ich zastrzeżenia dotyczą głównie braku podstawy prawnej do połączenia i przetwarzania danych z baz prowadzonych przez różne resorty. – Odpowiedź MEiN potwierdza wcześniejsze ustalenia. Minister przyznaje się do tego, że doszło do połączenia danych z dwóch różnych baz za pomocą numeru PESEL, a minister nauki i minister zdrowia są ich administratorami na podstawie zawartego porozumienia, tymczasem takie porozumienie nie jest żadną podstawą prawną do ich przetwarzania. Nie ma natomiast najmniejszego znaczenia to, że minister twierdzi, iż nie widział danych poszczególnych osób, a jedynie otrzymał informacje statystyczne. O tym, że minister jest administratorem danych, świadczy to, że zadecydował o celu ich wykorzystania oraz sposobie przetwarzania – wyjaśnia dr Paweł Litwiński, adwokat z Kancelarii Prawnej Barta Litwiński.