Chcą większej autonomii oraz zmiany finansowania szkół wyższych. Domagają się też uniezależnienia dotacji od liczby studentów.
Jakie elementy składają się na algorytm / Dziennik Gazeta Prawna
Prof. Jerzy Woźnicki przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego (RGNiSW), prezes Fundacji Rektorów Polskich / DGP / Wojtek Gorski
Jeszcze na dobre nie zadomowiły się w szkołach wyższych nowe przepisy, które obowiązują od 1 października 2014 r., a rektorzy już planują koleją reformę. Tym razem nie chodzi jedynie o nowelę przepisów, ale nową ustawę. Założenia do niej na zlecenie rektorów szykują eksperci pod kierownictwem szefa Fundacji Rektorów Polskich (FRP).
– Ustawa 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.) była już dwukrotnie nowelizowana i jej objętość znacznie się rozrosła, dlatego widzimy konieczność pracy nad selektywną deregulacją przepisów. Czym mniej artykułów regulujących działalność uczelni, tym większa jej autonomia, ale i odpowiedzialność – zapewnia prof. Wiesław Banyś, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Wskazuje, że rektorzy będą dyskutować, jakie przepisy ewentualnie wymagają deregulacji. – Chodzi np. o jeszcze większą niezależność uczelni w zakresie tego, kto i jak ustala nowe kierunki studiów, a także liczby samodzielnych pracowników naukowych do ich prowadzenia – wylicza prof. Wiesław Banyś.

Ilość kosztem jakości

Rektorzy zamierzają też przeanalizować różne warianty finansowania szkół wyższych.
– Obecny system jest krytykowany. Algorytm, od którego uzależniona jest dotacja, jest zbudowany przede wszystkim na podstawie wskaźników liczbowych a nie jakościowych. To wymaga zmiany. Jednym z ważnych kryteriów jest m.in. liczba studentów – mówi prof. Wiesław Banyś.
– Z tego względu uczelnie rywalizują o każdego kandydata, a to prowadzi do spadku ich poziomu – wyjaśnia prof. Jerzy Wilkin z Uniwersytetu Warszawskiego, który jest odpowiedzialny za część raportu FRP w sprawie finansowania.
Dlatego jeden z wariantów dotyczy znacznego zmniejszenia składnika studenckiego dla określania wielkości dotacji. Przykładowo uczelnia otrzymywałaby pieniądze na cały cykl kształcenia, a nie jedynie na kolejny rok studiów. Inna polega na tym, aby pieniądze były uzależnione od efektów.
– Nie byłaby wówczas ważna liczba studentów, ale wynik kształcenia, czyli m.in. liczba absolwentów, prowadzenie badań naukowych, a także inne osiągnięcia – uważa prof. Jerzy Wilkin.
Rektorzy zastanawiają się też nad tym, czy jedyną ścieżką finasowania ma być algorytm. Drugą mógłby być kontrakt, czyli uczelnia otrzymywałaby pieniądze na zrealizowanie określonego zadania, np. wykształcenie danej grupy studentów.

Apel o rozwagę

Te propozycje budzą kontrowersje w środowisku. – Obecny system ma wady, ale ważne jest, aby pochopnie nie zastąpić go jeszcze gorszym. Nie możemy wylewać dziecka z kąpielą – przestrzega prof. Henryk Krawczyk, rektor Politechniki Gdańskiej.
Dodaje, że nowy sposób wyliczania środków wymaga przeprowadzenia symulacji, która pokaże, jak system wyglądałby w praktyce.
– Zatem apeluję o racjonalne rozważenie tych wariantów. Wiadomo, że uczelnie ze spadającą liczbą studentów będą proponować rozwiązanie, które pozwoli uniknąć zmniejszenia dotacji – zauważa prof. Henryk Krawczyk.
– Każdą z propozycji będziemy oceniać z wielu różnych perspektyw, a naszym naczelnym celem jest dbanie o jak najlepszą jakość kształcenia i badań naukowych – uspokaja prof. Banyś.
Podkreśla, że spadająca liczba studentów nie powinna oznaczać katastrofy dla szkolnictwa wyższego. – Pod warunkiem, że równocześnie nie będzie malała ogólna kwota środków dla uczelni. Chciałbym podkreślić, że pula środków przypadająca na jednego studenta w Polsce to zaledwie ponad 3 tys. euro, a średnia unijna wynosi ponad 6 tys. euro. Nawet spadek liczby kształcących się o połowę pozwoliłby jedynie na wyrównanie tej różnicy. Podobnie jest z liczbą studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego. W Polsce to 17, a w UE – 12 – stwierdza prof. Banyś.
Jego zdaniem zmniejszenie liczby studentów przypadających na jednego pracownika zdecydowanie przyczyniłoby także się do polepszenia jakości kształcenia.
Niezależnie od wariantów przedstawianych przez rektorów, nad nowym sposobem wyliczania dotacji zastanawia się też MNiSW.
Nasze propozycje przekażemy rządowi
Fundacja Rektorów Polskich przygotowuje „Program rozwoju szkolnictwa wyższego do 2020 roku”. Obejmuje on cztery projekty poświęcone: deregulacji w systemie szkolnictwa wyższego, diagnozie jego stanu, misji społecznej i nowej służebności uczelni w XXI wieku oraz zasadom finasowania szkół wyższych ze środków publicznych. Prace nad nimi zostaną zakończone jeszcze w tym roku. Raporty z realizacji tych czterech projektów stworzą zbiorczy dokument programowy. KRASP przekaże go wraz z opinią RGNiSW stronie rządowej po wyborach w 2015 r. Wiemy też, że równolegle w zespole ministerialnym będą trwały prace nad strategią rozwoju szkolnictwa wyższego. Dlatego sądzę, że będziemy dobrze przygotowani, żeby w latach 2016–17 wspólnie z ministerstwem podjąć prace nad nową ustawą.