Licea przeżyły w tym roku prawdziwy najazd. W wielu miastach chciało do nich pójść nawet ponad 80 proc. absolwentów podstawówek

Trwająca reforma szkolnictwa zawodowego, mająca je lepiej dopasować do potrzeb rynku pracy, nowe kierunki w technikach ani nawet zapowiedzi trudniejszych matur, które będą w przyszłości czekać tegorocznych absolwentów podstawówek, na razie nie zniechęciły do szkół ogólnokształcących. Nie udało się przekierować dzieciaków na zainteresowanie szkołami branżowymi, na co liczył rząd ze względu na potrzeby rynku.
– W porównaniu z rokiem 2020 zwiększyła się liczba uczniów zainteresowanych kształceniem w liceum ogólnokształcącym – przyznaje Sylwia Bielecka z biura prasowego Urzędu Miasta Częstochowy. Aż 57 proc. uczniów wybrało liceum, 36 proc. – technikum, a tylko 7 proc. – szkoły branżowe I stopnia. Przed rokiem 2020 r. do liceum aplikowało 53 proc., do technikum – 39 proc., a do szkół branżowych I stopnia – 8 proc. W tym roku na jedno miejsce do liceum było 1,19 osoby, a do technikum – 0,88, w porównaniu do 1,05 i 0,71 przed rokiem.
W Poznaniu do szkół ogólnokształcących chciała pójść ponad połowa uczniów. Na jedno miejsce przypadło 1,45 kandydata wobec 1,25 w 2020 r. W Warszawie licea wybrało ponad 70 proc. absolwentów i konkurencja w niektórych placówkach przekroczyła cztery osoby na miejsce. Są miasta, gdzie licea cieszą się zainteresowaniem ponad 80 proc. uczniów kończących podstawówki.
– Nadal większym zainteresowaniem cieszą się licea, ten trend się nie zmienia od lat. Od tego roku oblegany był też w technikach nowy kierunek – technik-programista, który został otwarty z uwagi na zapotrzebowanie rynkowe – mówi Monika Pawlak z biura rzecznika prasowego prezydenta Łodzi. – W liceach największym zainteresowaniem cieszyły się profile humanistyczne i matematyczno-geograficzne oraz matematyczno-fizyczne. W technikach takie zawody jak programista, logistyk, spedytor, technik reklamy, technik hotelarstwa. W tym roku kandydaci mieli do wyboru nowy kierunek w technikum ekonomicznym – technik automatyk sterowania ruchem kolejowym – wyjaśnia Małgorzata Omachel-Kwidzińska z UM Gdyni.
Zdaniem Jolanty Kosakowskiej, dyrektora Zespołu Oświaty Zawodowej i Problematyki Społecznej w Związku Rzemiosła Polskiego, trudno o odradzanie się techników i szkół branżowych, gdy brakuje stabilizacji sytuacji gospodarczej. Nie wiadomo bowiem, na jaki kierunek postawić, poza kilkoma ewidentnie przyszłościowymi związanymi z rewolucją przemysłu 4.0. Do tego dochodzą trudności związane z ukończeniem takich szkół w związku z trwającą pandemią. W wielu placówkach istniał problem ze zrobieniem egzaminów zawodowych.
Winne, zdaniem ekspertów, jest też kulejące doradztwo zawodowe w szkołach. – Już na etapie szkoły podstawowej powinni istnieć dobrzy doradcy, którzy pomogą ujawniać talenty u dzieci i kierować je na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, wskazując przy tym drogę dalszego rozwoju – mówi Jolanta Kosakowska.
Zdaniem naszych rozmówców nieustająca popularność liceów to nadal efekt przepaści między poziomem edukacyjnym w ogólniakach i innych rodzajach szkół. Po szkole branżowej nie można przystępować do matury. Ale między technikum a szkołą ogólnokształcącą widać też różnice. Dowodem na to jest choćby poziom zdawalności matur. W tym roku w liceum nie zdało jej 5,8 proc. uczniów, a 13,2 proc. ma prawo do poprawki. Dla porównania, w technikach egzaminu dojrzałości nie zaliczyło 11,1 proc. uczniów, a poprawki czekają 24,9 proc.
– Zainteresowanie technikami i szkołami branżowymi może rosnąć. Egzamin z takiej szkoły jest przepustką do podjęcia pracy, i to czasem dobrze płatnej, rynek może mieć wpływ na wybór kształcenia – zauważa Jakub Gontarek, ekspert ds. edukacji i zielonych umiejętności z Krajowego Ośrodka Zmian Klimatu. I dodaje, że już teraz technika i szkoły branżowe kształcące w zawodach przyszłości, czyli automatyce, robotyce, IT, elektronice czy programowaniu, są oblegane. Chętnych nie ma na kształcenie w tzw. starych zawodach, jak gastronomia czy fryzjerstwo. ©℗