W zdalnej szkole rosną nierówności ekonomiczne, społeczne i edukacyjne, a najbardziej obrywają ci, którym i bez pandemii było już ciężko - cytuje ekspertów wtorkowa "Gazeta Wyborcza" w materiale "Rośnie przepaść w zdalnej szkole".
Nadrabianie zaległości wcale nie jest najpilniejszą sprawą - zaznacza "Gazeta".
"Ja już do tej zdalnej szkoły przywykłam. A gdyby minister ogłosił, że wracamy, wolałabym pozostać w domu - cytuje dziennik maturzystkę i aktywistkę z Dąbrowy Górniczej Zuzannę Karcz. Po niemal roku zdalnej edukacji uważa, że ona sama na niej zyskała.
"Moja szkoła dobrze sobie z tym poradziła, łączymy się zdalnie na wszystkie lekcje, łącznie z wf. Mogłam skupić się na nauce tego, co lubię i dodatkowo robić sobie drzemki miedzy zajęciami. No i zostałam finalistką olimpiady - indeks mam już w kieszeni" - wymienia rozmówczyni dziennika.
Sama jednak zauważa, że jest wyjątkiem - potrafi się samodzielnie uczyć. "W czasie, gdy ona dzięki zdalnym lekcjom rozwijała skrzydła, wielu innych uczniów zupełnie się poddało" - zaznacza "GW".