Przedstawiciele rządu i eksperci zastanawiali się nad nowymi rozwiązaniami podczas debaty „Czekamy na Polonię. Szanse, bariery, dylematy” zorganizowanej przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej i Dziennik Gazetę Prawną.

Jakie bariery powstrzymują młodych Polaków wychowanych za granicą do przyjazdu do ojczyzny na studia?

Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki / Materiały prasowe
Przemysław Czarnek: W Ministerstwie Edukacji i Nauki na bieżąco diagnozujemy problemy, z którymi spotykają się nasi rodacy, którzy chcieliby studiować w Polsce. Są one uzależnione od kierunku, z którego przybywają, ich sytuacji finansowej, czy znajomości języka polskiego. Od tego uzależniamy rodzaj wsparcia. Przykładowo oferujemy darmowe lekcje polskiego, czy uzupełnianie różnic programowych. Widać, że te działania przynoszą efekt, chociażby po rosnącej liczbie cudzoziemców polskiego pochodzenia zainteresowanych nauką w Polsce. W roku akademickim 2016/2017 było ich 6,8 tys., natomiast w 2020 r. już 7,5 tys. osób. Jest zatem postęp. Z jednej strony możemy się cieszyć z progresu, ale z drugiej narzekać, i słusznie, że ilościowo to nadal jednak niewiele.
Agata Ibek -Wojtasik, konsul RP w Rzymie / Materiały prasowe
Agata Ibek-Wojtasik: W związku z kryzysem we Włoszech wielu Polaków, którzy mieszkają w tym kraju, myśli o studiach i przyjeździe do Polski. Są bardzo zainteresowani. Uważają, że w Polsce mają większe szanse na rozwój i znalezienie dobrej pracy. Jednak są liczne bariery formalne, które blokują młodych ludzi i utrudniają podjęcie takiej decyzji. Przykładowo po zdaniu egzaminu maturalnego we Włoszech dyplom maturalny otrzymuje się dopiero za rok. Tymczasem polskie uczelnie nie uznają zaświadczenia o tym, że matura została zdana. Przez to maturzyści tracą rok, czekając na oficjalny dokument. Polskie środowiska szkolne we Włoszech podkreślają, że maturzyści, którzy ukończyli, oprócz obowiązkowej szkoły włoskiej, również cykl nauczania w szkole polskiej, nie otrzymują z tego tytułu żadnych dodatkowych punktów przy rekrutacji na studia w Polsce. Takie dodatkowe punkty na pewno działałyby na młodzież motywująco zarówno w kwestii wyboru studiów w Polsce, jak i nauki języka polskiego za granicą. Takich przeszkód jest o wiele więcej i nad ich zlikwidowaniem trzeba popracować.
Jakie inne zachęty mogłyby motywować młodzież polonijną do przyjazdu?
P.C.: Kilkadziesiąt milionów Polaków mieszkających w innych krajach to ogromny kapitał z uwagi chociażby na zdobyte przez nich za granicą wykształcenie, doświadczenie i kompetencje. Możliwość ich powrotu do Polski jest niezwykle ważna. Z tym, że nie jest to łatwe zadanie. Już obecnie proponujemy zachęty. Jedną z nich jest Program im. Generała Władysława Andersa, który prowadzi Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA). W jego ramach osoby z zagranicy mogą otrzymać stypendia na studia w Polsce. Cieszy się on coraz większym zainteresowaniem. Liczba aplikacji wyniosła w 2019 r. niespełna 1,5 tys., a już w 2020 r. było to ponad 2,1 tys. Procentowo jest to ogromny skok. Ilościowo chciałoby się zdecydowanie więcej, ale progres jest znaczący.
Grażyna Żebrowska, dyrektor Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej / Materiały prasowe
Grażyna Żebrowska:
Chcielibyśmy zaprosić młodzież polonijną do naszego kraju. Polska jest dynamicznie rozwijającym się państwem, liderem wzrostu od 30 lat i ma młodym ludziom wiele do zaoferowania. Oni często nie znają Polski. Informacje na jej temat mają jedynie z przekazów medialnych, albo opowieści rodziców, czy dziadków.
Program im. Gen. Andersa jest jednym z narzędzi, które mają zachęcać do przyjazdu. W tym roku zaplanowaliśmy jego nową odsłonę. Mam nadzieję, że dzięki temu uda się rozwiązać choć część problemów Polonii. Po pierwsze, nowością jest to, że w programie będą mogli wziąć udział młodzi ludzie, którzy oprócz obywatelstwa kraju urodzenia i zamieszkania posiadają również obywatelstwo polskie, bo do tej pory był on skierowany jedynie do cudzoziemców, którzy nie mają obywatelstwa polskiego. Po drugie, przy naborze będą przyznawane dodatkowe punkty za ukończenie szkoły polonijnej. Mam nadzieję, że to zachęci Polonię do korzystania z oferty tych szkół i co sobotę rodzice będą mieli większą motywację, aby zawozić dziecko na dodatkowe lekcje.
Niestety pula miejsc w programie jest taka sama, jak w roku ubiegłym. W jego ramach stypendium na studia w Polsce może otrzymać jedynie 600 osób, przy rosnącym zainteresowaniu to zdecydowanie za mało. Najwięcej aplikacji do tej pory wpływało do NAWA z takich krajów jak Białoruś, czy Ukraina. Chciałabym, aby wprowadzone zmiany spowodowały, że program będzie bardziej dostępny również dla Polonii w innych krajach i na innych kontynentach.

Trwa ładowanie wpisu

P.C.: W ministerstwie i rządzie pojawiają się też nowe pomysły, które mają zachęcić do przyjazdu. Ostatnio rozmawiałem na ten temat ze Zbigniewem Rau, ministrem spraw zagranicznych, i przedstawicielami LOT. Obecnie mamy ogromny problem z wizerunkiem Polski za granicą, która jest źle pokazywana m.in. w zagranicznej prasie. Dlatego po pandemii planujemy wprowadzić program zapraszania do Polski na bardzo atrakcyjnych warunkach przedstawicieli Polonii z całego świata po to, aby pokazać, jaka naprawdę jest Polska. W ramach tego programu organizowane byłyby m.in. wycieczki krajoznawcze po atrakcyjnych zakątkach naszego kraju, aby Polacy mieszkający za granicą nie budowali swojego wyobrażenia o ojczyźnie na podstawie fałszywych informacji. Mamy wiele do zaoferowania i chcemy to pokazać. Takie działania na pewno przełożą się na większe zainteresowanie powrotem do Polski.
Marek Skulimowski, prezes Fundacji Kościuszkowskiej / Materiały prasowe
Marek Skulimowski:
Zgadza się. Komponent rekreacyjno-krajoznawczy jest bardzo ważny, dlatego uważam pomysł ministerstwa za trafiony. Taki np. minimum trzytygodniowy wakacyjny pobyt, dla studentów szkół podstawowych, średnich i wyższych, w Polsce zaprocentuje tym, że w przyszłości, te osoby będą czuły jakiś związek z Polską, będą miały szansę czegoś więcej się o niej dowiedzieć, zwiększy się ich motywacja do nauki języka ojczystego. Niestety wiedza wśród polonijnej młodzieży na temat ojczyzny wciąż jest niewielka. Kilka lat temu moje dzieci przyniosły ze szkoły podstawowej atlas geograficzny. Z ciekawości go przejrzałem. Znajdowały się w nim obrazki symbolizujące dane kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Przykładowo Most Karola w Pradze, piękną Bratysławę w Słowacji – a co symbolizowało Polskę? Wóz drabiniasty z sianem.
Czy jest aż tak źle?
Anna Maria Anders, ambasador RP w Rzymie / Materiały prasowe
Anna Maria Anders: Wizerunek Polski za granicą jest fatalny. Natomiast, gdy młodzież polonijna jedzie do ojczyny, ta opinia się zmienia, jest pod wrażeniem. Młodzi ludzie muszą przyjechać do Polski i ją poznać, by działać na rzecz Polonii. Wówczas mogliby stać się ambasadorami Polski za granicą. Trzeba zatem zapraszać młodzież polonijną. Oczywiście idea finansowania stypendiów na odbycie studiów na polskich uczelniach jest słuszna, ale to zdecydowanie ze mało. Jest bowiem wiele przeszkód, które utrudniają decyzje o przyjeździe lub powrocie do kraju. Jednym z problemów jest kwestia znajomości języka polskiego. Niestety w kolejnych pokoleniach wśród Polonii polszczyzna zanika. A bez znajomości języka trudno myśleć o przyjeździe.
M.S.: Opinia o kraju jest ważna, ale jeżeli państwo gospodarczo się rozwija, to kwestie wizerunkowe schodzą na drugi plan. Polska w ostatnich 30 latach zrobiła ogromy skok cywilizacyjny. Przekłada się to na rosnące zainteresowanie powrotami Polonii i chęć zlokalizowania centrum swojego życia właśnie w ojczyźnie oraz budowaniem swojego biznesu nad Wisłą. Rośnie też zainteresowanie studiami w Polsce. Wynika to z tego, że często Polonii nie stać na studia na miejscu. W Stanach Zjednoczonych przeciętne studia kosztują 50–60 tys. dolarów rocznie. Darmowe studia w Polsce mogą być zatem czynnikiem sprzyjającym decyzji o powrocie do ojczyzny.
Niemniej jednak przesiedlenie drugiego, czy trzeciego pokolenia z powrotem do Polski to kwestia niezwykle skomplikowana. Chodzi m.in. o ogromne różnice kulturowe, czy umiejętności językowe. Dlatego działania polskiego rządu zachęcające do powrotu powinny zacząć się dużo wcześniej i nie być jedynie kierowane do osób, które myślą o studiach nad Wisłą. Warto wspierać szkolnictwo polonijne już na poziomie podstawowym i uczyć języka polskiego. Powoli, niestety, obserwuję upadek szkolnictwa polonijnego. Brakuje dopływu świeżej krwi, czyli imigrantów z Polski.
Język polski jest trudny dla osoby, która urodziła się w innym kraju. Część osób, które są z dziada lub pradziada Polakami, nie mają możliwości nawet uzyskać Karty Polaka, ponieważ po prostu mówią po polsku za słabo lub wcale, a to jest wymóg formalny.
Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w KPRM, pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą / Materiały prasowe
Jan Dziedziczak: Przyjazdem i osiedleniem się nad Wisłą szczególnie zainteresowani są Polacy ze Wschodu. Około 90 proc. tych osób nie wraca już potem na Ukrainę, czy Białoruś. To oczywiście, z jednej strony, bardzo dobra wiadomość, bo przyjeżdżają do nas osoby młode, energiczne, które chcą w Polsce uczyć się, pracować, zakładać rodziny. Z drugiej strony, tracimy w tych krajach elity i następców życia polskiego np. we Lwowie, Grodnie, Żytomierzu itd. Dlatego realizujemy również program stypendialny dla aktywnych Polaków na Ukrainie, czy Białorusi, którzy tam by kończyli studia, a potem zostawali liderami życia polskiego właśnie tam na miejscu i kontynuowali utrzymanie polskiej kultury i tradycji na tych ziemiach.
Odkąd otworzyły się granice europejskie takie kierunki emigracji jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Australia stały się mniej atrakcyjne. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że brakuje dopływu świeżej krwi. Oznacza to, że w tych krajach liderzy życia polskiego również nam się zestarzeją. Tymczasem choćby 10-milionowa Polonia jest ważnym narzędziem w relacjach ze Stanami. Dlatego w tym przypadku studia w Polsce są szansą na wykreowanie młodego pokolenia liderów w tych krajach. Jeżeli natomiast te osoby zdecydują się zostać w ojczyźnie, to również na tym zyskamy. Dlatego w rządzie pracujemy nad efektywnym dotarciem do szkól polonijnych z ofertą studiowania w Polsce.
A.M.A.: Problemem Polonii jest to, że nie potrafi się zorganizować i współpracować. Prawdą jest to, że brakuje liderów. Choćby w Stanach Zjednoczonych po Zbigniewie Brzezińskim nie ma żadnego Polaka, który mógłby promować Polskę, czy być liderem Polonii.
Co więc jeszcze można zrobić, aby ściągnąć Polaków do ojczyzny?
P.C.: Pracujemy także nad Narodowym Programem Kopernikańskim, który jest elementem Nowego Ładu. Bardzo mocno przyczyni się on do wzrostu atrakcyjności wyboru studiów w Polsce. Program zostanie uruchomiony w 2023 r. w związku z 550. rocznicą urodzin naszego najwybitniejszego astronoma. Elementem programu będzie moduł skierowany również do Polonii. Konieczne jest także zniesienie barier administracyjno-biurokratycznych. Potrzebne są systemowe rozwiązania. To nie jest łatwa decyzja, aby się przesiedlić i zmienić miejsce zamieszkania, w którym się jest od pokoleń. Nawet najdrobniejsza przeszkoda może skutkować wycofaniem się z decyzji o powrocie. Dlatego w każdym urzędzie wojewódzkim powinno być stanowisko, osobna komórka, która zajmuje się wyłącznie sprawami Polonii planującej wrócić do Polski, również w celu studiowania w naszym kraju. Aby problemy osób decydujących się na przyjazd do Polski można było na bieżąco rozwiązywać.
J.D.: Jestem zwolennikiem wprowadzenia dla wszystkich zagranicznych studentów w Polsce w programach studiów obowiązkowego semestru o nazwie historia i dziedzictwo Polski, by nawet student medycyny, czy kierunku technicznego np. z Indii, który uczy się na polskiej uczelni, wiedział, że Polska to kraj Chopina, Kopernika i Jana Pawła II. Wtedy nasz kraj zyska kolejnego „ambasadora”, ale by tak się stało, musi on mieć ku temu narzędzia.
Debatę prowadziła i opracowała Urszula Mirowska-Łoskot
PARTNER
Materiały prasowe