PO przeciw, opozycja za, a PSL potrzebuje czasu by przekonać swoich posłów. Politycy w radiowej Trójce rozmawiali o przyszłości referendum edukacyjnego.

Jarosław Kalinowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego przekonywał, że obniżenie wieku szkolnego to lepsze szanse edukacyjne dla dzieci, ale też więcej miejsc pracy dla nauczycieli.

Kalinowski uważa, że w jego klubie będzie obowiązywała dyscyplina w głosowaniu nad referendum, a posłowie, którzy chcieliby poprzeć wniosek o plebiscyt, powinni kontynuować swoją karierę jako niezależni politycy. "Jeżeli niektórzy koledzy uważają, że są takimi indywidualistami, to niech sobie na przykład zostaną senatorami z własnych komitetów wyborczych" - stwierdził.

Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu podkreśla, że trzeba uszanować głos miliona obywateli, którzy żądają przeprowadzenia referendum. Dodatkowo wskazuje na ukryte motywy wprowadzania reformy. Według niego PO zależy na wydłużeniu wieku produkcyjnego poprzez przyspieszenie nauki i wcześniejsze wchodzenie Polaków na rynek pracy.

Rafał Grupiński z PO ocenia, że obywatelska akcja uderza w system szkolnictwa, bo pokazuje szkoły jako miejsce przed którym trzeba ratować najmłodszych. Jednocześnie zapewnia, że jego partia nie boi się wyniku ewentualnego głosowania i wskazuje na wymóg frekwencji.

Prezydencki doradca Henryk Wujec uważa, że wcześniejsza edukacja oznacza wyrównywanie szans i możliwość nawiązania rywalizacji z innymi krajami.

Zbigniew Girzyński z PiS zaznacza, że rodzice powinni móc zdecydować, czy dziecko pójdzie do szkoły wcześniej czy później, tak jak dzieje się to obecnie. Państwo mogło nawet zachęcać do tego typu działań, ale nie zmuszać do posyłania dzieci do nieprzygotowanych szkół.

Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski podkreśla, że obywatele walczyli z reformą forsowaną przez rząd przez ostatnie kilka lat. Dopiero teraz premier znalazł czas, żeby porozmawiać z przeciwnikami obniżenia wieku szkolnego - mówi europoseł i dodaje, że do spotkania szefa rządu z inicjatorami referendum dojdzie dopiero po 5 latach.

Z kolei Jerzy Wenderlich z SLD odpiera krytykę, z jaką spotyka się sformułowanie poszczególnych pytań, jakie miałyby pojawić się na karcie referendalnej. Podkreśla, że to od obywatela będzie zależało, czy odpowie na wszystkie, czy na część z nich.

Głosowanie w sprawie przyszłości obywatelskiego wniosku w sprawie referendum ma odbyć się za dwa tygodnie. Wnioskodawcy chcieliby zapytać obywateli o pięć kwestii związanych z edukacją. Przede wszystkim chodzi o ich opinię na temat obniżenia wieku szkolnego.

Przy okazji ludzie mieliby określić się czy chcą obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków. Pozostałe pytania dotyczą zmian w programie nauczania, likwidacji gimnazjów oraz zamykania szkół.