Burmistrz Cieszanowa (woj. podkarpackie) i oświatowy związek zawodowy czekali prawie rok na decyzję ministra edukacji narodowej w sprawie możliwości prowadzenia szkół przez spółki komunalne. Resort ponownie stanął po stronie nauczycieli.
Wspomniany samorządowiec postanowił przekazać szkoły do prowadzenia przez Zakład Obsługi Gminy Sp. z o.o. Dotyczyło to dwóch przedszkoli, sześciu szkół podstawowych i trzech gimnazjów. Dzięki temu nie musiał zatrudniać tam pedagogów na podstawie Karty nauczyciela, ale tak jak pozostałych zatrudnionych – na podstawie kodeksu pracy, czyli bez przywilejów.
Podkarpacki kurator uznał to za naganne i stwierdził nieważność decyzji burmistrza. Ten odwołał się do ministra, który dopiero w lipcu 2013 r. rozstrzygnął o sprawie i podtrzymał stanowisko nadzoru pedagogicznego. Zdaniem resortu działalność oświatowa nie ma charakteru gospodarczego. Dodatkowo gmina nie może zrzec się obowiązków nałożonych ustawą o systemie oświaty, przekazując taką działalność do powoływanych przez siebie spółek prawa handlowego. Jest to niezgodne z prawem.
– Jesteśmy zdumieni, że prawie rok trzeba czekać na tak oczywistą decyzję ze strony ministerstwa. Przecież poza samorządami nikt nie ma wątpliwości co do właściwego interpretowania przepisów – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Tłumaczy, że podobne sprawy także tyle trwają. Przywołuje przypadek wójta Leśniowic (woj. lubelskie). ZNP uważa, że prowadzone tam szkoły działają nielegalnie, bo nie zatrudniają uczących tam osób na podstawie Karty nauczyciela.
Samorządy z powodu niżu demograficznego i rosnących kosztów decydują się na likwidację szkół. Te, które liczą do 70 uczniów, są często przejmowane przez rodziców, którzy zakładają stowarzyszenia. Rząd taką możliwość chciał rozszerzyć na wszystkie samorządowe szkoły, ale została ona zablokowana przez oświatowe związki zawodowe. Dlatego większe placówki trzeba w pierwszej kolejności zlikwidować, aby można było je następnie przekazać stowarzyszeniu. Gmina, oddając szkołę do zarządzania takiemu podmiotowi, wciąż mają nad nią kontrolę. Dla uczniów i rodziców taka zmiana nie ma większego znaczenia. Nadal zajęcia są bezpłatne. Różnica jest ważna dla nauczycieli, którzy są zatrudniani na podstawie umowy o pracę lub nawet zlecenia. Pedagodzy pracują w stowarzyszeniowych szkołach dłużej niż 18 godzin tygodniowego pensum, za niższe wynagrodzenie.