Rodzice sześciolatków mogą płacić stawkę godzinową wyższą niż opiekunowie za pozostałe dzieci. Samorządy nie wykluczają zablokowania większej pomocy dla placówek niepublicznych.
Gminy będą musiały szczegółowo rozliczać się z pobranych pieniędzy z budżetu na przedszkola. Takie rozwiązanie ostatecznie znalazło się w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który w trybie pilnym trafił do Sejmu.
Do rozliczeń mają służyć dwa wzory formularzy, które zostały określone w projekcie rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie udzielania gminom dotacji celowej z budżetu państwa na dofinansowanie zadań w zakresie wychowania przedszkolnego. Ten pierwszy dotyczy lat 2013 i 2014, w których wszystkie dzieci nie będą jeszcze miały zagwarantowanego miejsca w placówkach (obowiązek ten zostanie wprowadzony dla czterolatków – od 2015 r., a trzylatków – od 2017 r.). Przewiduje on, że gminy muszą wskazać liczbę dzieci w wieku 2,5–5 lat.
To oznacza, że wbrew temu, co stanowi komunikat resortu edukacji, w rozliczaniu z dotacji w tym i przyszłym roku nie będą uwzględnione uczęszczające do przedszkoli sześciolatki. A zgodnie z obowiązującymi przepisami w przyszłym roku szkolnym mogą one jeszcze pozostać w tych placówkach, a w kolejnym – zgodnie z zapowiedziami premiera – z takiego prawa będzie mogła skorzystać połowa rocznika.
– To kolejny przykład niekonsekwencji rządu. Mam nadzieję, że ministerstwo zmieni ten wzór dotyczący rozliczania się z otrzymanej dotacji w ten sposób, że uwzględni on także sześciolatki – wskazuje Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice (woj. małopolskie).
Dodaje, że inaczej może być taka sytuacja, że rodzice sześciolatków za pobyt w przedszkolu zapłacą np. 3 zł za godzinę, a pozostałe tylko złotówkę. Zgodnie z projektem od września opiekunowie, pozostawiając dzieci dłużej niż pięć godzin w przedszkolu (ten czas jest bezpłatny), za każdą dodatkową godzinę zapłacą maksymalnie złotówkę. Obecnie te wydatki sięgają w zależności od gminy odpowiednio nawet 4 zł.
Takie same opłaty mają ponosić także rodzice, którzy zapiszą dzieci do niepublicznej placówki. Nowelizacja stawia jednak warunki. Takie rozwiązanie miałoby obowiązywać dopiero od 1 września 2015 r. Ponadto właściciele prywatnych przedszkoli, którzy dobrowolnie podporządkują się zasadom odpłatności ustalonym uchwałami rad gmin, będą otrzymywali dotację z budżetu gminy w wysokości 100 proc. kosztów utrzymania dziecka w samorządowym przedszkolu.
– W przeciwnym razie mogą mieć kłopoty. Rodzice chętniej będą zapisywać dzieci do placówek samorządowych, jeśli okaże się, że są znacznie tańsze od tych niepublicznych – twierdzi Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni.
Ponadto w rządowym projekcie znalazł się przepis, z którego wynika, że wójt lub prezydent miasta będzie mógł odmówić przyznania 100 proc. dotacji niepublicznemu przedszkolu, jeśli samorząd zapewni dla wszystkich maluchów odpowiednią liczbę miejsc.
– Takich przypadków nie będzie zbyt wiele, bo gminy mają i będą miały poważne trudności z zapewnieniem miejsc dla przedszkolaków – uważa Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Samorządowcy wskazują jednak na inny problem.
– Nie brakuje nam prywatnych przedszkoli, które starają się wyłudzić z miasta pieniądze. Po ostatniej kontroli zarządaliśmy od nich zwrotu 12 mln zł nienależnie pobranych dotacji – potwierdza Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Podkreśla, że miasto własnymi siłami stara się z roku na rok zwiększać liczbę miejsc dla przedszkolaków.
Zgodnie z drugim wzorem rocznego rozliczenia z dotacji, który ma obowiązywać od 2015 r., nie dokonuje się już przeliczeń ze względu na wiek podopiecznego, ale obejmuje rekompensatą wszystkie dzieci
Etap legislacyjny
Projekt