Akademicy zatrudnieni w szkołach wyższych muszą się spieszyć ze zdobyciem awansu naukowego. Mimo że resort nauki zapewnia, iż zwolnienia w przypadku braku stopnia naukowego doktora lub habilitacji będą możliwe dopiero po 2021 r., uczelnie zdecydowały się wprowadzić ten wymóg już wcześniej. Prawie 50 tys. nauczycieli akademickich może stracić pracę, jeśli nie zdąży awansować. W to miejsce rektorzy zatrudnią młodszych i zdolniejszych.
– Niektóre szkoły wyższe będą wliczać w ośmioletni okres, w którym nauczyciel ma się obronić, lata przepracowane przed październikiem 2013 r. – potwierdza prof. Ryszard Cach, pełnomocnik rektora do spraw zapewniania jakości kształcenia na Uniwersytecie Wrocławskim.
Pierwsze wypowiedzenia z tego tytułu część uczelni wręczy zaraz po rozpoczęciu najbliższego roku akademickiego. Sprawa dotyczy ponad 39 tys. adiunktów i ok. 10 tys. asystentów.

Konieczny awans

Osoba zatrudniona na wyżej wymienionych stanowiskach musi w ciągu 8 lat zdobyć kolejny stopień naukowy (doktora lub habilitację).
Taki wymóg wprowadziła nowelizacja z 18 marca 2011 r. ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw (DzU. nr. 84, poz 455). Ponieważ został przewidziany okres przejściowy, przepis ten zacznie obowiązywać od 1 października 2013 r. Przy wprowadzaniu zmian Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) zastrzegało, że lata przepracowane przed tą datą nie będą zaliczane do ośmioletniego okresu. Resort nadal podtrzymuje swoje stanowisko.

Będą zwolnienia

Okazuje się jednak, że część uczelni zdecydowała się zaliczać do 8-letniego okresu lata już przepracowane, wyznaczając inny, krótszy czas na zdobycie awansu.
Na takie działania zdecydowały się m.in. Politechnika Opolska, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu czy Uniwersytet Warszawski (UW).
W przypadku opolskiej placówki część asystentów może stracić pracę już po 1 października 2013 r. Dotyczy to tych, którzy pracują tam od 2005 r. i do tej pory nie obronili doktoratu.
– Ci nauczyciele mają możliwość złożenia wniosku do rektora o wyznaczenie późniejszego terminu na awans, ale nie musi on zostać uwzględniony. Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie – tłumaczy Gabriela Henek, starszy specjalista z sekcji spraw osobowych nauczycieli akademickich Politechniki Opolskiej.
Z kolei na UW asystenci będą mieli na awans tylko sześć lat.
– Uniwersytet będzie jednak respektował prawa nabyte nauczycieli – wyjaśnia Tadeusz Tomaszewski, prorektor do spraw zasobów ludzkich i kształcenia ustawicznego UW.
W ich przypadku zachowany będzie okres przewidziany w starym statucie uczelni. Zgodnie z nim na uzyskanie kolejnego stopnia awansu pracownicy UW mieli 11 lat. Czyli, jeśli akademik został zatrudniony na stanowisku adiunkta w 2005 r., powinien uzyskać habilitację do 2016 r.

Furtka dla leniwych

Szkoły wyższe zapowiadają, że będą zwalniać naukowców, którzy nie zdobędą stopnia naukowego w wyznaczonym przez nie terminie.
– W naszej uczelni z powodu braku awansu pracę może stracić kilkadziesiąt osób – szacuje Tadeusz Tomaszewski.
Tym, którzy nie zdążą podnieść swoich kwalifikacji, szkoła może zaproponować inne stanowisko.
– Taką osobę można np. zwolnić z pełnienia funkcji adiunkta, a zatrudnić jako starszego wykładowcę. Jednak to wymaga udziału w procedurze konkursowej – wyjaśnia Gabriela Henek.
Takie rozwiązanie nie musi jednak wcale oznaczać niższej płacy. Obecnie minimalna stawka wynagrodzenia za pracę zarówno adiunkta bez habilitacji, jak i starszego wykładowcy wynosi 3205 zł.

Zatrudnienie nowych

Wprowadzenie wymogu awansowania w określonym czasie miało pozwolić uczelniom pozbyć się naukowców, którzy nie robią postępów.
– Do tego dochodzi potrzeba zatrudniania nowych, młodych i bardzo dobrych kadr. Dotychczas było to trudne z uwagi na blokowanie miejsc pracy przez starszych pracowników – wyjaśnia Tadeusz Tomaszewski.
Zdaniem jednak prof. Ryszarda Cacha wprowadzenie w ustawie wymogu zdobycia stopnia naukowego w czasie nie dłuższym niż 8 lat jest zbędne.
– Tę kwestie można regulować za pomocą oceniania pracowników uczelni – uważa.
Wyjaśnia, że w obecnym stanie prawnym słabemu nauczycielowi akademickiemu można wręczyć wypowiedzenie już po jednej negatywnej nocie. A zwolnić należy po dwóch złych.
– Dzięki temu szkoły wyższe, które rzeczywiście chcą oczyścić wydziały z wiecznych asystentów i adiunktów, mogą to zrobić uczciwie, opiniując ich pracę – podsumowuje prof. Ryszard Cach.
Placówka musi uwzględnić prawa nabyte
Marcin Chałupka, ekspert prawa o szkolnictwie wyższym
Art. 120 Prawa o szkolnictwie wyższym w znowelizowanym brzmieniu wchodzi w życie 1 października 2013 r. Do tego czasu uczelnie nadal mogą, na podstawie brzmienia dotychczasowego, ustalać maksymalne okresy zatrudnienia asystentów lub adiunktów bez awansu na wymagany stopień naukowy w swoich statutach, nawet na kilkadziesiąt lat. W mojej ocenie takie rozumienie nowego art. 120, które nie uwzględniałoby słusznie nabytego, prawa do terminu dłuższego niż 8-letni mogłoby budzić wątpliwości natury konstytucyjnej.