Rząd chce wstrzymania sejmowych prac nad projektem PSL, który przewiduje dodatkowe środki na wychowanie przedszkolne, bo chce przygotować kompleksowe zmiany - wynika ze stanowiska przesłanego do sejmowej komisji. Ludowcy zapewniają, że będą walczyć o 500 mln zł, które na ten cel obiecał premier.

Opozycja uważa jednak, że w koalicji nie ma woli na szybkie zakończenie prac.

Sprawa finansowania przedszkoli wywołała sporo kontrowersji rok temu, gdy samorządy - korzystając z nowych przepisów - zaczęły radykalnie podnosić opłaty za pobyt maluchów w placówkach. Protesty rodziców spowodowały, że sprawą zajęli się politycy wszystkich opcji.

Na początku roku premier Donald Tusk informował, że rząd chce w 2013 r. uruchomić 500 mln zł pomocy dla przedszkoli w formie subwencji lub dotacji z budżetu państwa. W projekcie budżetu na 2013 r. nie znalazły się też zapowiadane środki na dotowanie wychowania przedszkolnego.

W zeszłym tygodniu do sejmowej komisji edukacji nauki i młodzieży trafiło stanowisko rządu ws. projektu ustawy przewidującej wsparcie dla gmin na przedszkola autorstwa PSL. W stanowisku napisano, że wprawdzie ogólny kierunek proponowanych zmian jest dobry, jednak Rada Ministrów wnosi o wstrzymanie prac nad tym projektem w Sejmie, bo rząd zamierza złożyć w Sejmie projekt ustawy "kompleksowo regulującej sprawy wychowania przedszkolnego i jego finansowania".

"Rząd podziela stanowisko, że istnieje potrzeba zmiany przepisów dotyczących wspierania gmin w realizacji zadań własnych związanych z prowadzeniem wychowania przedszkolnego" - napisano w opinii. Zapowiedź wprowadzenia odpowiednich zmian prawnych padła z ust premiera już w lutym. Tusk mówił wówczas, że projekt pomocy państwa dla rodziców przedszkolaków powinien być gotowy do końca wiosny, gdy konstruowany będzie budżet na 2013 r. Propozycji nie ma do dziś.

Projekt PSL złożony w listopadzie ub.r. przewiduje wsparcie gmin w prowadzeniu edukacji przedszkolnej dla dzieci 5-letnich. W 2013 r. miałby to kosztować 1 miliard zł.

Według wiceszefa komisji edukacji Zbigniewa Włodkowskiego (PSL) w związku z tym, że rząd zdecydował, iż może przeznaczyć na ten cel tylko 500 mln zł, Stronnictwo przystało na tę kwotę. Tymczasem, jak dodał w rozmowie z PAP, teraz okazuje się, że i tych środków nie ma. "To może wywołać poważny zgrzyt w koalicji, nie możemy sobie pozwolić na to, że zniszczymy edukację, bo samorządy już dziś sygnalizują, że jest za mało pieniędzy na edukację szkolną dzieci" - podkreślił Włodkowski.

Zaznaczył, że PSL nie chce się zgodzić na zablokowanie prac nad swoją propozycją. Jak relacjonuje Włodkowski, w zeszłym tygodniu wbrew stanowisku rządu prezydium komisji edukacji zdecydowało, że prace nad projektem PSL i drugim obywatelskim (również przewidującym dodatkowe środki na przedszkola) będą trwały.

"Wbrew prośbie pana premiera, którą skierował do komisji przez ministra edukacji o przesunięcie w czasie nieograniczonym prac podkomisji, która ma rozpatrywać projekty dotyczące edukacji przedszkolnej, uruchamiamy je" - oświadczył poseł PSL.

Jednak jednocześnie posłowie Stronnictwa zablokowali w piątek ramię w ramię z PO projekt uchwały, która zobowiązałaby podkomisję zajmującą się tą sprawą, by zakończyła swoje prace do końca września.



Szef komisji edukacji Artur Bramora (Ruch Palikota) podkreśla, że teraz nawet jako przewodniczący komisji ma związane ręce i nie może w żaden sposób wpłynąć na tempo prac w podkomisji ws. przedszkoli. "Jako komisja zrobiliśmy wszystko, żeby zobligować podkomisję do tego, żeby zakończyła prace, ale nie było do tego woli w PO i PSL, w związku z tym temat wisi" - powiedział PAP Bramora.

Posłowie opozycji zwracają uwagę, że powołana kilka miesięcy temu podkomisja, którą kieruje poseł Platformy, zdążyła dotychczas tylko wybrać swoje prezydium.

Według Bramory, jeśli Sejm nie uchwali ustawy, która przewidywałaby dodatkowe pieniądze na opiekę przedszkolną, minister finansów będzie mógł uzasadniać, że nie będzie dotacji na ten cel, bo nie ma do tego podstawy prawnej.

Zdaniem b. minister edukacji Krystyny Łybackiej (SLD) koalicja rządowa tak naprawdę szuka pretekstu do tego, by nie przeznaczać dodatkowych środków na przedszkola.

"Jeśli podkomisja nie skończy tych prac, to minister Rostowski będzie miał pretekst, że nie ma tytułu prawnego, żeby zachować pieniądze w budżecie, a przecież obiecane było 500 mln zł" - przypomina w rozmowie z PAP posłanka. Jak dodała, czas goni, bo wkrótce do Sejmu trafi już projekt budżetu i wówczas może być za późno na przyjmowanie tej ustawy.

Wiceszef komisji edukacji Sławomir Kłosowski (PiS) uważa, że dotychczasowe działania PO i PSL w tej sprawie można postrzegać jedynie w kategoriach marketingu politycznego.

Poseł relacjonuje, że na zeszłotygodniowym prezydium komisji edukacji pojawił się wniosek opozycji, by natychmiast przyspieszyć prace nad projektami, za czym opowiedział się PSL. Jednak następnego dnia posłowie tego klubu głosowali na komisji przeciwko uchwale w tej sprawie. "Na komisji większość posłów była zdumiona i zdruzgotana postawą posłów PSL" - podkreślił polityk PiS.

"Chcieliśmy, żeby prace komisji były naciskiem na ministra finansów, żeby komisja zdecydowała o sfinansowaniu wychowania przedszkolnego, by minister finansów poczuł się postawiony pod ścianą i musiał zagwarantować pieniądze. Dlatego z takim zdziwieniem zaobserwowaliśmy tę sytuację, że nie ma woli, by taki charakter te prace przybrały" - powiedział Kłosowski.

Również posłowie PO zapewniają, że chcą, by samorządy otrzymały dodatkowe środki na opiekę przedszkolną. "Rozmawialiśmy z panem premierem. Obiecał, że będzie na wszelkie sposoby zabiegał, by te pieniądze się znalazły" - powiedziała PAP Danuta Pietraszewska (PO) z komisji edukacji. Posłana podkreśliła, że jest pełna optymizmu, że te pieniądze będą, "bo premier ma dobrą wolę w tej sprawie".

W zeszłotygodniowym stanowisku rządu przekazanym do komisji edukacji, z którym zapoznała się PAP, napisano, że "rozwiązanie polegające na przekazywaniu z budżetu państwa dotacji celowych dla gmin na dofinansowanie edukacji dzieci w wieku 4 i 5 lat jest bardzo kosztowne i stanowiłoby zbyt daleko idące obciążenie budżetu państwa".

Do czasu nadania depeszy PAP nie uzyskał stanowiska resortu edukacji.