Małe szkoły są zamykane, bo wsparcie z subwencji jest dwukrotnie niższe od kosztów kształcenia. Rząd tłumaczy, że trudno utrzymywać te, gdzie w klasie uczy się troje dzieci.
W tym roku samorządy zamierzają zlikwidować blisko 300 szkół. 119 z nich znajduje się na wsiach. W miastach zamykanie placówek – chociaż wywołuje wiele emocji wśród rodziców – nie oznacza aż tak dużego problemu, jak w małych miejscowościach. Gminy muszą wtedy określić nową sieć szkół i zapewnić dzieciom z oddalonych miejsc bezpłatny dowóz.
To właśnie ten problem ma być poruszany we wtorek na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi.
Gminy nie kryją, że głównym powodem zamykania małych placówek oświatowych są przyczyny ekonomiczne i niż demograficzny. Taka decyzja na obszarach wiejskich często oznacza, że dzieci trzeba przenieść do innej miejscowości.
– W wiejskich szkołach do 70 uczniów subwencja powinna wynosić na jednego uczącego się 12 tys. zł, a nie jak obecnie – niewiele ponad 7 tys. zł. W mniej licznych klasach koszty kształcenia rosną nawet do 18 tys. zł – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Tłumaczy, że nie bez znaczenia dla taki wysokich wydatków pozostają również zarzucone odgórnie ustawą zasady ustalania wynagrodzenia nauczycieli.
Z zarzutem, że waga wiejska przy podziale subwencji jest wciąż zbyt niska, nie zgadza się resort edukacji. Wskazuje, że do gmin w przeliczeniu na jednego ucznia szkoły miejskiej trafiało średnio 4,7 tys. zł, a wiejskiej o 2,4 tys. zł więcej.

Gmina zapewnia dzieciom z klas O – IV dojazd do szkoły, jeżeli odległość do niej przekracza 3 km

– Problem jest w demografii. Żaden z ministrów nie jest w stanie przez zmianę sposobu finansowania powstrzymać gminy przed likwidacją szkół, jeśli w klasach jest troje lub czworo dzieci – mówi Tadeusz Sławecki, sekretarz stanu w MEN.
Według niego gminy powinny jednak stosować inne sposoby zapobiegające likwidacji – np. przekazywać placówki stowarzyszeniom.
– Trudno to robić, gdy przeciwni są nauczyciele, którzy nie chcą pracować bez przywilejów na podstawie kodeksu pracy. Dlatego zamierzamy z dwóch szkół podstawowych w Mirosławiu i Nowej Wsi Ujskiej utworzyć jedną placówkę – mówi Henryk Kazana, burmistrz miasta w Ujściu (woj. wielkopolskie).
Dodaje, że gmina dzięki temu zmniejszy liczbę etatów nauczycielskich z 20 do 10, a rocznie zaoszczędzi ponad 700 tys. zł. Co więcej w oddziałach zamiast ośmiu uczniów, będzie ich dwukrotnie więcej.
– Zamierzam zlikwidować cztery z ośmiu szkół. Dzięki temu gmina zaoszczędzi ponad 3,5 mln zł. A to tyle, ile poza subwencją samorząd dokłada do oświaty – mówi Tadeusz Chowaniak, wójt gminy Zawoja.
Zaznacza, że determinacja jest tak duża, że gmina gotowa jest pokryć koszty dziewięciomiesięcznej odprawy nauczycieli. W efekcie ich liczba zmniejszy się o 40 osób.