Na początku września RMF podało, że studenci ostatnich lat kierunków pedagogicznych i nauczycielskich mają problemy z praktykami studenckimi w szkołach, bo część dyrektorów w obawie przed koronawirusem nie zgadza się na obecność w szkole osób z zewnątrz.
Szef MEN pytany był w środę na konferencji prasowej o praktyki studentów w szkołach.
"Po pierwsze nie ma żadnego zakazu odbywania praktyk w szkołach. Praktykant, jeśli przychodzi do szkoły, to powinien zachować podobne rygory sanitarno-epidemiczne jak każdy pracownik szkoły. Jak rozumiem, przychodzi na kilka tygodni praktyk, więc powinien zachowywać się tak samo jak nauczyciel: dezynfekować ręce, zachowywać dystans społeczny tam, gdzie jest to możliwe, a jeżeli jest taki wymóg szkoły, to używać przyłbicy lub maseczki. Stąd nie rozumiem, dlaczego dyrektorzy nie chcą, aby studenci mogli te praktyki realizować" – odpowiedział Piontkowski.
"Zwrócimy się przez kuratorów do dyrektorów szkół, aby takie praktyki umożliwili" – zapowiedział.
Jednocześnie wskazał, że warto, aby uczelnie na wszelki wypadek przygotowały się na jakiś inny format prowadzenia tych zajęć, np. symulacje lekcji, które mogłyby być prowadzone na uczelniach.
"Natomiast jeszcze raz powtórzę: ze względów epidemicznych nie widzimy powodu, aby szkoły odmawiały prowadzenia praktyk przez studentów" – dodał minister edukacji.
Student – przyszły nauczyciel – w trakcie nauki musi odbyć co najmniej 150 godzin praktyk. W ich trakcie najpierw przygląda się pracy doświadczonych pedagogów, a potem sam zaczyna prowadzić zajęcia.