Niezależnie od sytuacji epidemicznej na danym terenie szefowie placówek oświatowych chcą przechodzić na kształcenie hybrydowe. Tłumaczą to przepełnieniem. Sanepid i MEN mówią „nie”
Formalnie od 1 września do szkół mają trafić wszyscy uczniowie. Lekcje mają odbywać się w trybie stacjonarnym, a tylko w wyjątkowych sytuacjach (np. w razie zakażeń) – w trybie hybrydowym. Wtedy część dzieci uczy się w szkole, a część w domu. Dyrektorzy, którzy obawiają się o bezpieczeństwo uczniów i pracowników, chcą jednak częściej stosować ten drugi tryb, np. w sytuacji, kiedy placówka jest zbyt mała, a uczniów bardzo dużo. Zapowiadają składanie wniosków w tej sprawie do inspekcji sanitarnej. Ministerstwo Edukacji Narodowej podtrzymuje jednak swoje wytyczne. W tej kwestii GIS je wspiera, ale kwestionuje konieczność opiniowania indywidualnych wniosków o zdalną naukę (np. dla uczniów z przewlekłymi chorobami lub z orzeczeniem poradni psychologiczno-pedagogicznej). Inspekcja obawia się fali takich podań.
Pozostało
85%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
-
Uczniowie nie mogą siedzieć obok siebie. I powinni nosić maseczki [WYWIAD]
-
"Ryzykowny eksperyment na 4,5 milionach dzieci". 6 tysięcy dyrektorów szkół punktuje MEN i premiera - Z niepokojem obserwujemy brak inicjatywy państwa, sprawiający, że ponad 4,5 miliona...
-
Ile będzie chorych, gdy dzieci wrócą do szkół [ZOBACZ WYKRESY]
Reklama