- Z niepokojem obserwujemy brak inicjatywy państwa, sprawiający, że ponad 4,5 miliona polskich dzieci może wkrótce stać się uczestnikami ryzykownego eksperymentu – nieprzemyślanego, źle zaplanowanego powrotu uczniów do szkół w czasie epidemii COVID-19, co zmierza do jesiennego „lockdownu”, odebrania uczniom szansy na w miarę normalną edukację do końca bieżącego roku - pisze w liście do premiera i Ministerstwa Edukacji Narodowej Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty.
Zdaniem 6 tys. sygnatariuszy listu, przygotowania do rozpoczęcia nowego roku szkolnego w nowej, pandemicznej, rzeczywistości przebiegają niewystarczająco dobrze.
Główny zarzut to nieuwzględnienie stanowisk i badań polskich naukowców, w tym m.in. Polskiej Akademii nauk, Instytutu Biologii Doświadczalnej UW w sprawie prognoz i zaleceń wobec edukacji od września 2020 r. Jak podkreślają dyrektorzy szkół mówią one wyraźnie, że rozpoczęcie roku szkolnego polegające na beztroskim powrocie wszystkich uczniów do szkół i niezaostrzeniu procedur bezpieczeństwa zaowocuje gwałtownym wzrostem liczby zachorowań. - Może dziś sytuacja byłaby lepsza, lecz nie jest - po wakacyjnym rozluźnieniu zasad bezpieczeństwa - czytamy w liście.
W przygotowaniach do rozpoczęcia roku szkolnego 2020/2021 szkoły zostały pozostawione same sobie. Jak piszą dyrektorzy, szkoły nie otrzymały żadnych dodatkowych środków finansowych, które można byłoby, wzorem innych państw europejskich, przeznaczyć na chociażby podział klas na grupy. „Wobec oburzającej rozrzutności Państwa - rządzących - w innych sferach, nie widzimy usprawiedliwienia dla zaniechań w tak ważnej dziedzinie jak edukacja przyszłych pokoleń” - czytamy w liście.
Jak podkreślają sygnatariusze listu, większość działań, które pomogłyby przygotować polską szkołę na nowy rok, należało podjąć latem a nawet wiosną. Wówczas - jak twierdzą - był czas na przykład na odchudzenie podstawy programowej, co wpłynęłoby nie tylko na dostosowanie jej do wymogów współczesności, ale do sytuacji w jakiej się znaleźliśmy po wybuchu epidemii.
Podstawy programowe były powszechnie krytykowane już w ubiegłych latach za przeładowanie treściami, chaotyczność. Dziś to przeładowanie oznacza całkowitą niemożliwość realizacji w sytuacji utrudnionego kształcenia w szkołach i domach
Dyrektorzy zarzucają Ministerstwu Edukacji Narodowej także brak konstruktywnego przywództwa i strategii edukacji. Ich zdaniem „kadra kierownicza i nauczyciele są pozbawieni partnerskiego wsparcia, zdemotywowani, rodzice są niedoinformowani i pełni obaw”. - Nie podjęto jednak żadnych konsultacji społecznych, decydowano pośpiesznie i apodyktycznie. Przede wszystkim działania (a raczej ich brak) nie zostały objęte żadnym upublicznionym harmonogramem. Przykładem jest ostatnie ogłoszenie o możliwości uzyskania z MEN środków odkażających. Żaden odpowiedzialny dyrektor czy samorząd nie czekał na to do końca sierpnia - twierdzą.
Zdaniem dyrektorów, w obecnej sytuacji na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, powinna zapaść decyzja o stacjonarnej nauce tylko dla klas 1-3 i tylko na dwa tygodnie. Zdaniem dyrektorów ma to zapewnić bezpieczny dystans społeczny z wykorzystaniem bazy całej szkoły oraz sugerowaną przez naukowców kwarantannę powakacyjną dzieci starszych, które mogłyby wrócić do szkół w połowie września, wcześniej odbywając naukę zdalną. Kolejne działania to zapewnienie szkołom sprzętu do transmisji lekcji, wprowadzenie autonomii rodziców w decydowaniu o tym czy posłać dziecko do szkoły, poprawienie wytycznych sanitarno-organizacyjnych oraz zapewnienie gorącej linii z sanepidem i dodatkowej pomocy psychologicznej dla uczniów.
„Stoimy na stanowisku, że dzieci powinny wrócić do przedszkoli i szkół najszybciej, jak to jest możliwe. Lecz tylko na wyżej wymienionych zasadach. Podzielamy wspólne marzenie powrotu do normalności sprzed epidemii. Wspólnie zdecydujmy mądrze, jak do tego dojść” - podsumowują dyrektorzy.