26 proc. zdających nie uzyskało nawet 30 proc. punktów z obowiązkowych przedmiotów. To najgorszy wynik od lat, ale szef MEN nie umie powiedzieć, czy coś poszło nie tak
/>
Po prawie trzymiesięcznej przerwie w nauce, w opóźnionym o miesiąc terminie, z odwołanym egzaminem ustnym, w maseczkach i bez możliwości spotkania z kolegami po wyjściu z sali – tak wyglądała tegoroczna matura. Choć był to już 16. egzamin w nowej, centralnie zorganizowanej formule, z takimi perturbacjami trzeba było zmierzyć się po raz pierwszy. – Prawdopodobnie nigdy w historii powojennej Polski nie trzeba było przekładać majowego terminu matury – przypomniał Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Egzamin w cieniu koronawirusa dla wielu przystępujących do niego nie okazał się szczęśliwy. Aby zdać maturę, trzeba osiągnąć próg 30 proc. punktów z trzech przedmiotów: języka polskiego, matematyki i wybranego języka obcego na poziomie podstawowym. Z tym progiem poradziło sobie jedynie 74 proc. uczniów. Najwięcej nie przeszło przez matematykę – tę oblało 21 proc. zdających. Język polski i angielski oblało po 8 proc. podchodzących do tych przedmiotów. Największy odsetek uczniów przeszedł przez maturę w województwie małopolskim – tu zdało 78 proc., a prawo do poprawki jeszcze w tym roku ma kolejnych 15 proc. Najgorzej jest w województwie warmińsko-mazurskim. Tu nie zdało 31 proc. abiturientów. Zdecydowanie lepiej, już klasycznie, poszło licealistom. W ogólniakach zdało 81,1 proc. przystępujących do matury, a 12,5 proc. ma szansę zaliczyć jeden oblany przedmiot w sesji poprawkowej. W technikach z sukcesem napisało egzamin tylko 62,2 proc., a kolejnych 24,9 proc. poległo na jednym przedmiocie i ma prawo do poprawki.
Dla porównania – w ubiegłym roku maturę zdało 80,5 proc. uczniów. Jak tłumaczył w czasie ogłoszenia wyników matur Dariusz Piontkowski, szef MEN: – Być może na wyniki mogły mieć wpływ dwie sytuacje – z jednej strony strajk z poprzedniego roku szkolnego (chodzi o strajk nauczycieli – red.). Być może też część maturzystów w tym roku nie wykorzystała dodatkowego czasu – mówił. Jak dodał, w przypadku egzaminu ósmoklasisty takiego pogorszenia wyników nie było.
Szef CKE Marcin Smolik przekonywał, że w wynikach z języka polskiego wyraźnie widać, iż wzrosło rozwarstwienie między uczniami: w tym roku radzili sobie albo bardzo dobrze, albo słabo. – W przypadku wypracowania wynik średni nie odbiega od poprzednich lat, ale widzimy większy odsetek zdających, którzy uzyskali wyniki najwyższe i większy niż w ubiegłym roku odsetek uczniów, którzy uzyskali zero lub trzy punkty – wyjaśniał. Jego zdaniem na zdawalność mógł mieć też wpływ temat wypracowania: uczniowie musieli zmierzyć się z „Weselem” Stanisława Wyspiańskiego.
Prawdziwej przyczyny gorszego wyniku jednak raczej nie poznamy, bo testy nie są porównywalne między latami. To znaczy: w ubiegłym roku na maturze mogły się pojawić dużo łatwiejsze zadania i stąd lepsze wyniki abiturientów. Bez przeprowadzenia tzw. zrównania specjalnymi metodami statystycznymi nie da się tego sprawdzić. Jak tłumaczą egzaminatorzy, aby było to możliwe, przynajmniej część zadań z testów musiałaby być tajna i powtarzana w kolejnych latach. Tego z kolei nie da się zrobić, bo Centralna Komisja Egzaminacyjna publikuje wszystkie przygotowywane przez siebie arkusze.
Ci zdający, którym na maturze nie poszło tylko z jednego przedmiotu, mają szansę na poprawkę we wrześniu. Aby ją napisać, do 14 sierpnia trzeba złożyć oświadczenie o takim zamiarze w sekretariacie szkoły, w której składało się deklarację maturalną. Jeśli ktoś natomiast ma zastrzeżenia do sumy zdobytych punktów, może poprosić dyrektora Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej o wgląd do swojej pracy, a następnie o jej ponowne sprawdzenie. Dyrektor OKE będzie musiał wyznaczyć egzaminatora innego niż ten, który po raz pierwszy zajmował się daną pracą. Jeżeli zdający nadal będzie miał wątpliwości, może odwołać się do powołanego przy MEN Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego, do którego szef resortu wyznacza niezależnych ekspertów. Decyzja kolegium jest ostateczna i nie podlega odwołaniu. ©℗
Matura w liczbach