Przyjęcie, że dzieci w okresie zamknięcia szkół czy przedszkoli nie są uczniami, oznaczałoby automatyczne uznanie, że żadna z gmin nie realizuje swojego zadania własnego i łamie prawo - mówi Grzegorz Pochopień.
Przyjęcie, że dzieci w okresie zamknięcia szkół czy przedszkoli nie są uczniami, oznaczałoby automatyczne uznanie, że żadna z gmin nie realizuje swojego zadania własnego i łamie prawo - mówi Grzegorz Pochopień.
Czasowe ograniczenie funkcjonowania szkół i przedszkoli związane z epidemią koronawirusa wywołało pytania, czy za okres zamknięcia przysługuje dotacja z budżetu jednostki samorządu terytorialnego.
Nie ma podstaw prawnych, by jej nie wypłacić. Wstrzymanie dotacji zostało określone w art. 37 ustawy z 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 17; ost.zm. 278) i dotyczy wyłącznie szkół dla dorosłych oraz niektórych innych placówek, i to w ściśle określonych przypadkach. Żaden z nich nie ma związku z obecną sytuacją.
Zgodnie z art. 34 ust. 2 tej ustawy dotacja przysługuje na każdego, kto w danym miesiącu jest uczniem placówki wychowania przedszkolnego lub szkoły. W przypadku szkół dla dzieci i młodzieży oraz publicznych szkół dla dorosłych nie ma żadnych wątpliwości, że dzieci/słuchacze w tych szkołach, mimo ich zamknięcia, nadal są ich uczniami.
A jak jest z przedszkolami?
Podobnie. To znaczy dotacja przysługuje na każde dziecko, które zgodnie z art. 2 pkt 33 ustawy korzysta z wychowania przedszkolnego. Należy przez to rozumieć, że jest ono objęte wychowaniem przedszkolnym. W związku z tym nieobecność dziecka w placówce, nawet w stosunkowo długim okresie, nie sprawia, że przestaje ono być objęte wychowaniem przedszkolnym i z niego nie korzysta. Interpretacja ta ma podstawy w ustawie z 14 grudnia 2016 r. ‒ Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 910). W art. 31 ust. 6 tej ustawy jest mowa o tym, że dziecko w wieku 3‒5 lat ma prawo do korzystania z wychowania przedszkolnego, a zapewnienie do tego warunków, zgodnie z art. 31 ust. 8, jest zadaniem własnym gminy.
Gdyby uznać, że dziecko w okresie zamknięcia placówki nie korzysta z wychowania przedszkolnego i tym samym nie jest uczniem w rozumieniu przepisów o dotacjach, to automatycznie należałoby uznać, że żadna z gmin nie realizuje swojego zadania własnego i łamie prawo. Nie ma zatem wątpliwości, że dziecko korzysta z wychowania przedszkolnego i jest uczniem, tyle że ze względu na okoliczności nie może się w tym przedszkolu zjawić fizycznie. Podsumowując, obecne uwarunkowania nie stanowią podstaw do zaprzestania dotowania placówek wychowania przedszkolnego.
Czy można zatem rozumieć, że jeśli do niepublicznego przedszkola zostało przyjęte dziecko w maju, to choć nie pojawiło się w nim jeszcze do tej pory fizycznie, to i tak dotacja na nie powinna być wypłacana?
Tak jest. Jeśli dziecko uzyskało status ucznia przedszkola, to przysługuje na niego dotacja z budżetu gminy.
Ministerstwo Edukacji Narodowej w sposób szczególny uregulowało kwestię dotacji na czas epidemii dla szkół dla dorosłych. Czy tam też, jeśli słuchacz zostanie przyjęty w maju, to dotacja przysługuje?
W szkołach dla dorosłych sytuacja wygląda inaczej. MEN uregulował ją w sposób szczególny w rozporządzeniu z 20 marca 2020 r. w sprawie szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz. 493). Było to potrzebne, bo ww. szkoły otrzymują dotację na ucznia w danym miesiącu, jeśli uczeń ten uczestniczył w co najmniej 50 proc. obowiązkowych zajęć edukacyjnych w tym miesiącu. Warunek 50-proc. frekwencji dotyczy obecności ucznia na zajęciach obowiązkowych (z których nie został zwolniony) i które się w szkole odbyły. Zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem szkoły dla dorosłych otrzymują dotację na każdego ucznia, który w lutym spełnił warunek 50-proc. frekwencji. Oznacza to, że jeśli uczeń został przyjęty w maju, to nie mógł spełnić warunku frekwencji w lutym i dotacja na tego ucznia nie przysługuje. Możliwa jest również taka sytuacja, w której osoba spełniła warunek frekwencji w lutym, ale w kolejnych miesiącach zrezygnowała z kształcenia i straciła status ucznia. W takim wypadku dotacja również się nie należy, bo wprawdzie warunek frekwencji w lutym został spełniony, ale osoba ta nie jest już uczniem w danym miesiącu. Podsumowując, szkoły dla dorosłych zostały na czas epidemii niejako przyblokowane i nie otrzymują datacji na nowych uczniów (po lutym) oraz na uczniów, którzy rezygnują z kształcenia bądź zostali skreśleni z listy uczniów, choć w lutym spełnili warunek 50-proc. frekwencji.
Niektórym samorządowcom wydaje się to niesprawiedliwe, że dotacje są przekazywane mimo nieobecności uczniów w szkołach i przedszkolach.
Nie zapominajmy, że wiele zadań edukacyjnych jest realizowanych w formie zdalnej oraz od jakiegoś czasu również w tradycyjnej, choć w o wiele trudniejszym i kosztowniejszym reżimie. Pamiętajmy również o tym, że w dotowanych przedszkolach i szkołach nauczyciele są zatrudniani na umowę o pracę i mimo ich zamknięcia otrzymują wynagrodzenie. Również wiele innych wydatków musi być ponoszonych.
Co roku gminy i powiaty dotujące szkoły i przedszkola muszą aktualizować wysokość stawek dotacji. Zwykle taka aktualizacja następowała w kwietniu, a wyrównanie w maju. W tym roku wszystko odbywa się później. Dlaczego?
W tym roku aktualizacja stawek dotacji dla szkół i przedszkoli następuje w czerwcu, natomiast skutek tej aktualizacji, czyli wyrównanie dotacji, będzie się odbywało od lipca. Późniejsza aktualizacja wynika z terminu publikacji ustawy budżetowej, która nastąpiła 1 kwietnia. Zgodnie z ustawą o finansowaniu zadań oświatowych miesiąc pierwszej aktualizacji przypada na następny miesiąc po miesiącu, z którym upływa 30 dni od publikacji ustawy budżetowej, czyli następny miesiąc po 1 maja, a więc czerwiec. Wyrównanie kwot dotacji następuje jeszcze w kolejnym miesiącu, czyli od lipca. W tym roku dotowane szkoły i przedszkola powinny się spodziewać wzrostu wysokości dotacji. Szkoły ze względu na wzrost kwot subwencji oświatowej, a przedszkola głównie z powodu wzrostu wynagrodzeń nauczycieli, który przekłada się na wzrost wydatków w gminach i tym samym wzrost dotacji. Mowa tutaj o podwyżkach o 6 proc. od września tego roku, które były wprowadzone do projektu budżetu państwa w styczniu i nie mogły znaleźć się w budżetach gmin w pierwszych miesiącach tego roku. W przypadku przedszkoli będą odgrywały również rolę pewne efekty wydatkowe związane z koronawirusem. W gminach niektóre wydatki nie są ponoszone ze względu na nieobecność dzieci w przedszkolach, co wpłynie nieco na obniżenie wysokości dotacji. Efekt ten będzie jednak widoczny prawdopodobnie przy aktualizacji dokonywanej w październiku.
Czy wyrównania kwot dotacji po czerwcowej aktualizacji należy dokonywać od początku roku budżetowego, czy można zignorować miesiące od stycznia do czerwca?
Zdecydowanie należy wyrównywać od początku roku budżetowego. Mówi o tym wyraźnie art. 43 ust. 4 ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Zgodnie z nim suma przekazanych części dotacji od lipca do grudnia stanowi różnicę miedzy aktualną (roczną) kwotą dotacji a sumą części dotacji przekazanych od stycznia do czerwca. Oznacza to, że przekazana w 12 częściach dotacja musi być ostatecznie równa aktualnej (rocznej) kwocie dotacji. Tym samym następuje wyrównanie od początku roku budżetowego. Przepis art. 43 ust. 3 wymaga pewnego rozszerzenia na przypadki uczniów, którzy nie uczęszczają w każdym miesiącu roku budżetowego do szkoły czy przedszkola, ale zasada wyrównania od początku roku nie ulega zmianie.
Na koniec jeszcze pytanie o żłobki. Czy rodzice powinni płacić czesne, skoro z powodu obostrzeń sanitarnych nie mogą tam posyłać dzieci? Samorządy uważają, że tak, bo czesne nie pokrywa w całości środków, jakie ponoszą na utrzymanie placówek, i chcieliby te pieniądze traktować jak postojowe, które należy płacić bez względu na okoliczności. To słuszne podejście?
Sytuacja związana z epidemią jest szczególna, a więc i rozwiązania dotyczące opłat powinny być szczególne. Opłaty za pobyt dziecka w żłobku mają odzwierciedlać koszty pobytu dziecka. Niewątpliwie wydatki związane z prowadzeniem żłobków cały czas są ponoszone przez gminy, mimo że fizycznie dzieci nie było w tych placówkach przez jakiś czas. Koszty pobytu wiążą się bowiem z zatrudnioną tam kadrą. Z innej strony część wydatków uległa zmniejszeniu. Sądzę, że dobrym rozwiązaniem byłoby czasowe obniżenie opłat za pobyt. Takiego obniżenia może dokonać rada gminy. Wydaje się to być salomonowym rozwiązaniem.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama