Projekt Związku Nauczycielstwa Polskiego zakłada, że środki na wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach mają pochodzić nie z subwencji oświatowej, ale z dotacji celowej budżetu państwa.
Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) oceniła, że z projektu i uzasadnienia do niego, można wyciągnąć wniosek, że proponowana zmiana jest bardzo prosta i jest panaceum na wszystkie problemy w edukacji.
"Chcę zauważyć, że to niestety nie jest tak proste, jak chcieliby państwo to widzieć, bo proponujecie państwo – mówiąc to najogólniej – zmianę całej filozofii finansowania edukacji" – powiedziała, zwracając się do wnioskodawców projektu.
"Warto przy tej okazji widzieć szerszy kontekst" – zaznaczyła. Wyjaśniła, że chodzi m.in. o udział samorządów w podziale dochodów z podatków czy o podział zadań między samorządem i państwem, jeśli chodzi o oświatę.
"Powiem krótko: na tym etapie każda propozycja zaprezentowana w projekcie obywatelskim dotycząca edukacji, w tym wypadku wynagrodzeń nauczycieli, jest godna uwagi i pochylenia się nad tym" – zaznaczyła Stachowiak-Różecka. Poinformowała, że PiS jest za przesłaniem projektu do dalszych prac w komisjach sejmowych.
Za dalszymi pracami nad projektem opowiedziały się też kluby KO, PSL-Kukiz'15 i Lewica.
Krystyna Szumilas (KO) przypomniała, że omawiany projekt trafił do Sejmu cztery lata temu, przeszedł pierwsze czytanie i "na cztery lata trafił do zamrażarki sejmowej".
"Przez cztery lata nie mieliście odwagi powiedzieć, co tak na prawdę chcecie zrobić z tym projektem, ale przez te cztery lata zdążyliście zafundować nauczycielom, rodzicom i uczniom deformę systemu edukacji, podwójny roczniki, przeładowane programy, niepewność i chaos, a nauczycielom niskie płace i pogardę. Zdemolowaliście system, pogorszyliście warunki nauki uczniom, pogorszyliście warunki pracy nauczycielom, a na samorządy przerzuciliście ciężar finansowania waszych pomysłów" – powiedziała.
Jak mówiła, dziś nie wiadomo, kiedy życie wróci do względnej normalności, kiedy uczniowie wrócą do szkół, ale wiadomo, że nie będzie to łatwy powrót.
"Spowolnienie gospodarcze, mniejsze dochody gospodarstw domowych, większe bezrobocie, zmniejszone dochody samorządów, to wszystko może drastycznie odbić się na polskiej szkole. Jutro naprawianie skutków pandemii będzie zależało od postawy nauczycieli, od ich pracy i determinacji, trzeba ich wspierać, a nie traktować jak wrogów" – powiedziała Szumilas.
Według niej już dziś trzeba rozpocząć szeroką dyskusję o finansowaniu edukacji w okresie kryzysu, prowadzoną ze wszystkimi siłami społecznymi i politycznymi. Zaapelowała o przesłanie projektu do dalszych prac sejmowych.
"Mam nadzieję, że nie będzie to droga do zamrażarki sejmowej, tylko prawdziwa praca" – zaznaczyła Szumilas. Dodała, że ma nadzieję, że do tych prac zostaną zaproszeni przedstawiciele wszystkich związków zawodowych i samorządowcy.
Katarzyna Kretkowska (Lewica) mówiła, że reaktywowanie samorządu lokalnego było najbardziej udaną reformę okresu transformacji, a edukację uznała za najważniejsze zadanie państwa.
"Przekazanie samorządom prowadzenia oświaty było bardzo dobrym posunięciem (...), niestety od początku samorządy borykały się z nieadekwatnym jej finansowaniem" – powiedziała.
Przypomniała, że jej klub podczas prac nad projektem ustawy budżetowej składał wnioski o zwiększenie finansowania oświaty, lecz nie zostały one przyjęte.
"Stąd uważamy, że zagwarantowanie środków na płace nauczycielskie w postaci dotacji celowej jest w tej złej sytuacji, sytuacji patologicznej, lepszym rozwiązaniem niż to, które jest obecnie" – mówiła Kretkowska.
Urszula Nowogórska (PSL-Kukiz'15) mówiła, że dotychczasowe doświadczenia pokazują, że obecny system finansowania oświaty jest chaotyczny i niesprawiedliwy.
"Trzeba go uporządkować i jednoznacznie wskazać, że za wypłaty nauczycielskich wynagrodzeń powinien odpowiadać rząd i minister edukacji, a nie samorządy, które do niewystarczającej subwencji oświatowej dokładają środki niejednokrotnie przeznaczone na inwestycje" – powiedziała.
"Nauczyciele muszą zarabiać godnie, a ich zawód musi być doceniany i budzić szacunek społeczny. Projekt obywatelski wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Również naprzeciw oczekiwaniom samorządów, które są nadmiernie obciążone koniecznością dofinansowania oświaty w swoich gminach" – mówiła Nowogórska. Poinformowała, że jej klub jest za dalszymi pracami nad projektem.
Artur Dziambor (Konfederacja) mówił, że konieczna jest zmiana systemu tak, aby dyrektor szkoły przestał być tylko administratorem budynku, lecz miał także możliwość zatrudnienia nauczyciela na dowolnych warunkach, takich, jakie uważa za stosowne.
"Nauczyciele powinni być na wolnym rynku, walczyć o to, by mieć jak najlepsze kwalifikacje, które pozwoliłby im na większe wypłaty, powinni wyjść na rynek, na którym dyrektorzy będący właścicielami szkół biją się o najlepszych specjalistów" – powiedział.
Według niego obecny system edukacji jest postawiony na głowie, a ZNP swoim projektem proponuje, by jeszcze bardziej zabetonować ten system i jeszcze bardziej oddać szkolnictwo państwu. Jak mówił, im mniej państwa w szkolnictwie, tym lepiej, im mniej samorządowych działań w szkolnictwie, tym lepiej.
"Szkolnictwo powinno być całkowicie prywatne, a krokiem do tego jest doprowadzenie do sytuacji dokładnie odwrotnej niż projekt ZNP, dlatego Konfederacja będzie przeciwko temu projektowi" – poinformował Dziambor.
Szumilas i Kretkowska w swoich wystąpieniach mówiły też o tym, że po raz pierwszy w Sejmie podczas czytania projektu obywatelskiego skrócono czas wnioskodawcy na przedstawienie go, nie uprzedzając go o tym.
Odpowiadając im, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki powiedział, że całe prezydium zgodziło się na ograniczenie czasu na wystąpienia i wnioskodawca został o tym uprzedzony.