Artur Murgrabia: By zachować bezpieczeństwo, dyrektorzy będą musieli wprowadzić wiele zmian, a przede wszystkim pilnować dyscypliny.
ikona lupy />
Artur Murgrabia dyrektor Oddziału Łódź SEKA SA, ekspert Koalicji Bezpieczni w Pracy / DGP
Dyrektorzy liceów i techników stoją w tym roku szkolnym przed nie lada wyzwaniem – jak zorganizować pracę i jak ułożyć plan, by w szkole dało się prowadzić zajęcia. Podwójny rocznik spowodował, że wiele z nich tworzyło dodatkowe klasy pierwsze. Rekordziści nawet 19. O komforcie nie ma więc mowy, bo szkoły z gumy nie są. A o bezpieczeństwie? W ocenie Artura Murgrabi, eksperta Koalicji Bezpieczni w Pracy, choć dyrektorzy są świadomi odpowiedzialności za kadrę oraz uczniów i z pewnością zrobią wszystko, by zagrożenie zminimalizować, to z większą wypadkowością w szkołach należy się liczyć.
4420 tyle osób wedługdanych GUS zostałoposzkodowanych w ubiegłym roku w wypadkach na terenie placówekedukacyjnych
Przepisy oświatowe bowiem nie określają np., ile osób może przebywać w salach lekcyjnych w liceum czy technikum ani jaka odległość powinna być między ławkami czy krzesłami. A w sytuacji zagrożenia i konieczności szybkiej ewakuacji może to mieć niebagatelne znaczenie. Jeśli nałożymy na to powszechną wiedzę, że w wielu szkołach o bhp się zapomina, bo są ważniejsze problemy, a na konieczne remonty ciągle brakuje pieniędzy, to sytuacja wygląda naprawdę niewesoło.

Artur Murgrabia dyrektor Oddziału Łódź SEKA SA, ekspert Koalicji Bezpieczni w Pracy

Czy podwójny rocznik jest szczególnym wyzwaniem dla dyrektorów szkół pod względem spełniania zasad bezpieczeństwa i higieny pracy na terenie placówek?
Szkoły nie są z gumy. Nie da się też ich rozbudować w ciągu wakacji, nie mówiąc już o tym, że nie ma na to środków. Dlatego nagłe zwiększenie liczby uczniów w placówkach będzie miało swoje konsekwencje. Myślę jednak, że będą one prowadziły przede wszystkim do pogorszenia się komfortu uczniów i nauczycieli, a nie do wzrostu ryzyka związanego z bezpieczeństwem.
Co to oznacza?
Bardziej należy liczyć się z nauką w trybie zmianowym – przychodzeniem do szkoły nie tylko na ósmą rano, lecz także na jedenastą, czy wręcz na popołudnie – niż ze znacznym zwiększaniem liczby uczniów w klasach czy prowadzeniem lekcji w większej niż do tej pory liczbie klas w jednym czasie. Dla nauczycieli konsekwencją podwójnego rocznika będzie praca o różnych porach, bo czas działania szkół w ogóle zostanie wydłużony. Dzięki tej zmianie liczba uczniów przebywających w placówkach w określonym czasie, czyli podczas lekcji, nie zwiększy się. Tym samym nie wpłynie np. na poprawność przeprowadzenia ewakuacji w razie ewentualnego zagrożenia.
Ale jeśli klasy będą przepełnione, a o tym słyszymy, to ryzyko zagrożenia wzrasta.
Jeśli liczba dzieci w klasach, w jednej szkole zwiększy się o kilka osób, to nie będzie to miało większego znaczenia. Co innego, gdyby wzrosła dwu- lub trzykrotnie. Jednak to jest niemożliwe, bo nie ma takich warunków w placówkach oświatowych. Tak uważają również inni inspektorzy bhp, z którymi konsultowałem się w tej sprawie.
Dlaczego?
Bo dyrektorzy mają świadomość, jakie ciążą na nich obowiązki i jaka jest ich odpowiedzialność za uczniów i personel.
Czyli rodzice mogą być spokojni o bezpieczeństwo dzieci?
Tak, choć większy ścisk i przemęczenie to częsty powód konfliktów i przyczyna spadku koncentracji osób przebywających w takim obiekcie. Dlatego najbardziej realnym zagrożeniem jest zwiększenie skali wypadków. Na przykład dziś na terenie łódzkich szkół w skali miesiąca dochodzi średnio do jednego, dwóch zdarzeń. Najczęściej są to stłuczenia, obtarcia, rzadziej w grę wchodzą złamania czy inne ciężkie wypadki. Od września w całym kraju rożnych zdarzeń może być dwa razy więcej. W ubiegłym roku według danych Głównego Urzędu Statystycznego liczba poszkodowanych w wypadkach na terenie placówek edukacyjnych wyniosła 4420. I było to mniej niż w roku poprzednim. Ta tendencja może się jednak odwrócić. Przy większej liczbie dzieci i dłuższych godzinach pracy placówek trudniej będzie uniknąć prozaicznych zdarzeń, jak źle zawieszony plecak na szkolnym krześle, który po wstaniu ucznia przeważy mebel i upadnie na nogę siedzącego w następnym rzędzie kolegi.
Czy w tej sytuacji dyrektorom można coś doradzić?
Powinni przywiązywać jeszcze większą uwagę do dyscypliny w szkole. Z naszych obserwacji wynika, że w placówkach, w których jest ona na niewystarczającym poziomie, do wypadków dochodzi częściej. W tym celu konieczne będzie zwiększenie świadomości uczniów, że są jak kolektyw, jeden odpowiada za drugiego. Konieczne będą też rozmowy z nauczycielami, by przerwy wykorzystywali nie tylko do odpoczynku od zajęć, lecz także do dbania o porządek na terenie szkoły. W utrzymaniu dyscypliny pomóc może monitoring. Zatem szkoły, w których nie ma kamer, powinny się zastanowić nad ich zainstalowaniem. Dzięki nim dzieci będą wiedziały, że nie są już anonimowe i złe zachowanie może zostać szybciej ujawnione, w związku z czym kary będzie trudniej uniknąć.
Mówił pan na początku naszej rozmowy, że szkoły nie są z gumy, ale klasy przecież też nie. Jakie powinny spełniać normy?
Planując liczebność klasy, dyrektorzy powinni pamiętać, dla ilu osób dane pomieszczenie jest przewidziane. W przepisach dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy w placówkach oświatowych nie ma o tym mowy. Przepisy oświatowe wymagają jedynie, by klasy 1−3 szkół podstawowych liczyły nie więcej niż 25 osób. Takich obostrzeń nie ma w przypadku liceów czy techników. Tymczasem jest to ważne z punktu widzenia ewakuacji z sali. Dodatkowe ławki i krzesła, jeśli będzie ich dużo, mogą ograniczyć bezpieczne i sprawne jej przeprowadzenie. Generalnie dyrektorzy powinni mieć na uwadze szerokość przejść ewakuacyjnych, dojść do dróg ewakuacji czy wyjść ewakuacyjnych.
Może pan przypomnieć, jakie są te wymagania?
Przepisy nie określają wymaganej szerokości i liczby przejść, wyjść oraz dróg ewakuacyjnych. Ale od najdalszego miejsca, w którym może być człowiek, do wyjścia na drogę ewakuacyjną lub do innej bezpiecznej strefy powinno być nie więcej niż 40 m. Chyba że w obiekcie są zainstalowane na stałe samoczynne urządzenia gaśnicze wodne czy oddymiające, wtedy ta odległość może być o 50 proc. dłuższa. Droga ewakuacyjna powinna przechodzić przez nie więcej niż trzy pomieszczenia. Trzeba też pamiętać o tym, że w dużych salach, w których przebywa jednocześnie więcej niż 50 osób lub które mają powierzchnię ponad 300 mkw., muszą być dwa wyjścia ewakuacyjne oddalone od siebie o co najmniej 5 metrów.
Jaka powinna być odległość między ławkami czy krzesłami?
Szerokość przejścia ewakuacyjnego oblicza się proporcjonalnie do liczby osób, które znajdują się w pomieszczeniu. Przyjmuje się, że ma to być co najmniej 0,6 metra na 100 osób, a w przypadku przejścia dla trzech osób nie mniej niż 0,8 metra. Szerokości te są istotne przy planowaniu sal lekcyjnych, a konkretnie przy ustawianiu ławek.
Oprócz klas lekcyjnych, które miejsca w szkole będą newralgiczne?
Przy większej liczbie dzieci może pojawić się problem w szatniach. Te, podobnie jak sale lekcyjne, są przewidziane dla określonej liczby osób. Często nie da się zawiesić więcej wieszaków, by zrobić dodatkowe miejsce nie dla jednej, dwóch czy nawet trzech klas. Tłok to z kolei brak miejsca na wygodne przebranie się. A to może prowadzić do wypadków albo sprzyjać narastaniu konfliktów.
Pod koniec listopada 2018 r. zaczęły obowiązywać zmiany dotyczące bhp w szkołach i placówkach oświatowych. Zgodnie z nimi obciążenie uczniów zajęciami powinno być w poszczególnych dniach tygodnia równomierne, do tego lekcje powinny być zróżnicowane w każdym dniu. Czy jest to możliwe w sytuacji podwójnego rocznika i wprowadzenia wielozmianowości?
Na pewno będzie to wyzwaniem dla dyrektorów placówek. Jednak spełnienie wytycznych nie jest niemożliwe. Wymaga ułożenia harmonogramu zajęć w sposób przemyślany, uwzględniający możliwości, predyspozycje, ale i zdolności dzieci. Złym rozwiązaniem byłoby takie ułożenie planu, że jednego dnia uczniowie zaczynają lekcje po południu i wychodzą ze szkoły o osiemnastej, a drugiego zaczynają naukę o ósmej rano.
To co należałoby zrobić?
Na przykład zaplanować zajęcia w ten sposób, że w jednym półroczu części klas zaczyna lekcje tylko rano, a w drugim przychodzi tylko na popołudnie. Znam szkoły, które tak właśnie robią.
Jakie mogą być inne konsekwencje podwójnego rocznika?
Już teraz wiele placówek nie przestrzega przepisów. W wielu szkołach wciąż nie ma szafek na książki. Podwójny rocznik sprawi, że pieniądze, które mogłyby pójść na ich montaż, zostaną przeznaczone na inne cele – zatrudnienie dodatkowych nauczycieli, monitoring, zakup dodatkowych ławek i krzeseł. Z tego samego powodu mogą zostać odsunięte w czasie od dawna konieczne remonty.
Co w sytuacji, gdy dyrektor nie zapewnia wszystkim uczniom miejsca na pozostawianie podręczników i przyborów w szkole? Czy można go do tego jakoś przymusić?
Do tego są uprawnione organy nadzorujące, czyli Państwowa Inspekcja Pracy i Państwowy Inspektor Sanitarny. Podczas kontroli, widząc nieprawidłowości w postaci niewypełnienia obowiązku wynikającego z przepisów, inspektor może nakazać jego spełnienie i wyznaczyć na to określony czas. Aby wyegzekwować zalecenie, może posiłkować się grzywną.
Pojawia się jednak pytanie, jak przymusić szkołę do zainstalowania szafek, jeśli nie ma na to fizycznie miejsca. Przed takim problemem stoi wiele placówek. Dlatego ten przepis w praktyce nie jest w 100 proc. realizowany.
Chciałabym spytać jeszcze o remonty w szkołach. Przy podwójnym roczniku może być trudno je przeprowadzić.
Od zeszłego roku nie ma już obowiązku przeprowadzania remontów w szkołach w czasie dni wolnych od zajęć. Można je robić w trakcie roku szkolnego. W takiej sytuacji miejsce, w którym będę prowadzone prace, powinno zostać oddzielone od reszty obiektu. Musi to być zrealizowane na tyle skutecznie, by dostępu do niego nie mieli uczniowie i inne osoby przebywające w szkole. W sytuacji podwójnego rocznika i większej liczby dzieci oczywiście nie zawsze będzie to możliwe. Lepiej więc, by dyrektor odwołał zajęcia i zwolnił uczniów do domu, niż narażał ich na niebezpieczeństwo. Tylko że takiej decyzji nie podejmuje samodzielnie. Zawsze musi wystąpić o zgodę do kuratorium.