Tegoroczni absolwenci szkół podstawowych i gimnazjów mają takie same marzenia, aspiracje i takie same prawa, jak ich młodsi i starsi koledzy - podkreśla ZNP. Domaga się od rządu "natychmiastowego rozwiązania problemu nierównego dostępu do szkół średnich".

W całym kraju trwa rekrutacja do szkół średnich - szczególna, gdyż w tym roku o przyjęcie do szkół ubiega się więcej uczniów niż w latach ubiegłych. Chodzi o dwa roczniki: pierwszy rocznik absolwentów 8-letnich szkół podstawowych i ostatni rocznik gimnazjalistów. Harmonogram rekrutacji jest inny w różnych województwach, bo ustalali go indywidualnie kuratorzy oświaty.

We wtorek wyniki pierwszego etapu rekrutacji do szkół średnich ogłoszono w województwach: mazowieckim, dolnośląskim, śląskim, wielkopolskim, łódzkim i świętokrzyskim. Uczniowie z tych województw dowiedzieli się czy zostali zakwalifikowani do szkół, do których aplikowali. W pozostałych województwach uczniowie takie informacje poznali wcześniej.

"Tegoroczni absolwenci szkół podstawowych i gimnazjów mają takie same marzenia, aspiracje i takie same prawa, jak ich młodsi i starsi koledzy. Mają konstytucyjne prawo do nauki. Domagamy się od rządu natychmiastowego rozwiązania problemu nierównego dostępu do szkół średnich" - czytamy w przesłanym we wtorek PAP stanowisku Związku Nauczycielstwa Polskiego

Zaznaczono w nim, że "z powodu źle przygotowanej reformy edukacji absolwenci szkół podstawowych i gimnazjów – nawet ci najlepsi – nie dostali się do żadnej z wybranych szkół". "Są poszkodowani. Nie zawinili" - dodano.

Według ZNP, warunki naboru są nierówne, bo o miejsce w liceach i technikach ubiegają się dwa roczniki: w tym roku liczba uczniów starających się o miejsce w szkole średniej wzrosła z 360 tys. do ok. 720 tys.

"Problem związany z tegoroczną rekrutacją jest wynikiem wprowadzenia przez rząd niewłaściwych rozwiązań dotyczących likwidacji gimnazjów i reformy strukturalnej szkół. Trzy lata temu alarmowaliśmy, że w roku 2019 nastąpi kumulacja roczników. Tymczasem ministerstwo edukacji problem ten bagatelizowało i nadal bagatelizuje, przerzucając odpowiedzialność na samorządy. Za reformę edukacji i jej negatywne konsekwencje odpowiada rząd!" - głosi stanowisko ZNP.

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski we wtorek na konferencji prasowej poświęconej wynikom rekrutacji przypomniał, że w tym roku jest ponad 725 tys. uczniów, którzy kończą szkołę podstawową bądź gimnazjum. Dla tych uczniów przygotowano 830 tys. miejsc w szkołach średnich.

"Widać wyraźnie z tego rachunku, że ponad 103 tys. miejsc więcej jest przygotowanych niż absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów. Warto w tym momencie wyraźnie podkreślić, że absolwenci gimnazjów oraz absolwenci szkół podstawowych uczestniczą w dwóch oddzielnych rekrutacjach" – podkreślił.

Przytoczył dane z kilku miast, m.in. Białegostoku, Gdańska, Lublina i Olsztyna, z których wynika, że po pierwszym etapie rekrutacji są tam miejsca wolne dla uczniów, którzy nie zakwalifikowali się do żadnej szkoły w pierwszym etapie i teraz uczestniczą w rekrutacji uzupełniającej.

Podczas konferencji minister edukacji odniósł się też do sytuacji w Warszawie. Według danych podanych we wtorek przez stołeczny ratusz 3173 kandydatów aplikujących do szkół średnich w Warszawie nie dostało się do żadnej ze szkół, ponad 82 proc. z nich to uczniowie, którzy chcieli uczyć się w liceach, co czwarty z nich (756 osób) ma świadectwo z czerwonym paskiem. Podano również, że w stołecznych szkołach pozostało jeszcze 2436 wolnych miejsc, z czego mniej niż jedna trzecia (781) to miejsca w liceach. Informacja o dostępności miejsc pojawi się 25 lipca o godz. 15.00 w elektronicznym systemie rekrutacyjnym.

"Zauważcie państwo, że jesteśmy jeszcze w trakcie rekrutacji. Zakończyliśmy pierwszy etap rekrutacji, ale ostateczne liczby uczniów przyjętych do poszczególnych szkół i ostateczne listy uczniów, którzy w danych szkołach będą się uczyli ciągle jeszcze nie mamy. W przypadku województwa mazowieckiego taka informacja pojawi się dopiero 25 lipca po południu" - powtórzył Piontkowski.

"Dopiero wtedy wszystkie szkoły będą w stanie zweryfikować czy ci, którzy zostali zakwalifikowani do poszczególnych szkół złożyli tam oryginały świadectw i zaświadczeń o wynikach egzaminów i tym samym potwierdzili wolę uczenia się w tych szkołach. Widać też wyraźnie, że przytłaczająca większość uczniów, absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych - ponad 90 proc. z nich - znalazła już po pierwszym etapie rekrutacji wiedziała, w jakich szkołach będzie się uczyć" - powiedział. Dodał, że ten odsetek uczniów jest podobny jak w latach ubiegłych.

Minister edukacji pytany, co powie tym uczniom, którzy nie zostali zakwalifikowani do szkół w pierwszym etapie rekrutacji i muszą ubiegać się o wolne miejsca w szkołach w ramach rekrutacji uzupełniającej powtórzył, że "podobna sytuacja, że jakaś grupa uczniów nie dostawała się po pierwszym etapie do szkół występowała w latach poprzednich". Dodał, że w latach ubiegłych też byli uczniowie ze świadectwami z czerwonym paskiem, którzy nie dostali się do żadnej szkoły na pierwszym etapie rekrutacji.