MEN chce skończyć z długoletnim zatrudnianiem nauczycieli na czas określony. Jednocześnie pozostawia prawną furtkę do obejścia tego ograniczenia.
Zgodnie z przepisami, jeśli dyrektor zatrudnia nauczyciela na wyższym stopniu awansu, musi mu zapewnić umowę na czas nieokreślony. Istnieje jednak wyjątek od tej zasady, który jest nagminnie wykorzystywany – to względy organizacyjne placówki pozwalające na stosowanie umów terminowych. Resort edukacji chce ukrócić takie praktyki i wszystkim nauczycielom, którzy przepracują w danej szkole lub przedszkolu 36 miesięcy, zagwarantować stałe zatrudnienie. Taka zmiana znalazła się w projekcie nowelizacji Kary nauczyciela, która jest obecnie w trakcie konsultacji społecznych.
ikona lupy />
Zatrudnianie nauczycieli / DGP

Umowa (nie) na stałe

Zgodnie z art. 10 ust. 7 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 967) w przypadku potrzeby wynikającej z organizacji nauczania lub zastępstwa nieobecnego nauczyciela z osobą rozpoczynającą pracę w szkole, nauczycielem kontraktowym, mianowanym i dyplomowanym stosunek pracy nawiązuje się na podstawie umowy o pracę na czas określony. Nowela ma wprowadzić przepis, który zakłada, że okres zatrudnienia na podstawie umowy terminowej zawartej w takim przypadku, a także łączny okres pracy na podstawie takich umów między tymi samymi stronami, nie może przekraczać 36 miesięcy. MEN chce, aby termin ten był liczony od września 2019 r.
W kolejnej części tego przepisu znajduje się jednak zastrzeżenie, że nie dotyczy to m.in. umów na zastępstwo. Przerwa między poszczególnymi umowami terminowymi nie może być też dłuższa niż trzy miesiące.
– To rozwiązanie jest mniej korzystne niż w art. 251 kodeksu pracy i nie rozwiązuje problemów, ale jeszcze bardziej pogłębi patologie – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
– Paradoksalnie, rozwiązania zaproponowane w noweli Karty nauczyciela są wciąż mniej korzystne od kodeksowych, bo tam bezwzględnie po przepracowaniu u pracodawcy 33 miesięcy umowa na czas określony przechodzi w stałą – zauważa dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Katedry Prawa Samorządowego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jego zdaniem w ten sposób MEN nie wyeliminuje patologii. – Wystarczy, że po roku umowy okresowej ze względu na potrzeby organizacyjne nauczyciel zostanie przeniesiony do pracy na zastępstwo. Wtedy wcześniejszy okres zatrudnienia ulega skasowaniu i nie wlicza się do 36 miesięcy. Wszystko zgodnie z przepisami – dodaje.
Profesor Bogumił Szmulik z Wydziału Prawa i Administracji UKSW uważa, że skoro resort edukacji chce uniemożliwić nadużywanie umów terminowych, powinien zastosować odesłanie do kodeksu pracy lub skorzystać wprost z rozwiązań prawnych tam zawartych.
W opinii ekspertów dopiero bezwzględne zsumowanie wszystkich umów terminowych, niezależnie od przerw między nimi, może ukrócić proceder zatrudniania pedagogów na czas określony. W zaproponowanym kształcie zmiana jedynie zmusi dyrektorów do większej kreatywności.

Sądowe dylematy

Przykładów nauczycieli pracujących na czas określony jest wiele. Ich sprawy często trafiają do sądów.
– Ostatnio, po kilku latach sądowej batalii, przegraliśmy w Sądzie Najwyższym sprawę nauczycielki, która ok. 9 lat przepracowała na umowach terminowych. Umowa nie przekształciła się w stałą nawet wtedy, gdy osoba, którą zastępowała, nie wróciła do pracy w tej szkole. Sądy jednogłośnie uznały, że jeśli dyrektor nie jest pewien, ilu będzie miał uczniów lub kiedy wróci nieobecny nauczyciel, może stosować umowy czasowe – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki i oświaty Forum Związków Zawodowych.
Pod koniec ubiegłego roku nauczycielka pracująca na podstawie Karty nauczyciela w bibliotece w Areszcie Śledczym na Białołęce również w dwóch instancjach przegrała batalię o stwierdzenie zatrudnienia jej na umowę na czas nieokreślony. Jej pracodawca w ciągu 4,5 roku zawarł z nią dziewięć umów terminowych. Sąd uznał jednak, że szkoły i biblioteki przywięzienne funkcjonują w cyklu semestralnym, pracodawca mógł więc zawierać półroczne umowy.
W opisywanym przez DGP wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 21 listopada 2018 r. (sygn. akt C 245/17) skład orzekający też opowiedział się za tym, że można zatrudniać nauczycieli na czas zajęć, a osobę uczącą (w tym przypadku z Hiszpanii) należy traktować jak pracownika na czas określony.

Obawy dyrektorów

Szefowie placówek oświatowych twierdzą, że do zatrudniania pedagogów na czas określony zmuszają ich często samorządy i lęk przed naruszeniem dyscypliny finansów publicznych.
– Jeśli jest praktyka odchodzenia od zerówek w szkołach na rzecz przedszkoli – tak jak u mnie, to zatrudniając na kolejny rok nauczycieli mianowanych lub dyplomowanych, muszę się liczyć z tym, że po roku z powodu małej liczby dzieci zgłoszonej w rekrutacji będę musiała ich zwolnić i wypłacić sześciomiesięczną odprawę, czym mogę się narazić na zarzut niegospodarności. Dyrektorzy proponują umowy terminowe, bo boją się odpowiedzialności – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Jej zdaniem w celu ukrócenia nadużyć w stosowaniu umów czasowych, wystarczy skutecznie prowadzić kontrole arkuszy organizacyjnych przez kuratorów i związki zawodowe. – Jeśli dyrektor po raz piąty zatrudnia nauczyciela na czas określony, powinien to uzasadnić – dodaje.
Nowego rozwiązania boją się m.in. domy kultury i placówki oświatowe, które organizują dla uczniów dodatkowe zajęcia z nauczycielami.
– Nasze zajęcia, takie jak np. angielski lub ceramika, cieszą dużym zainteresowaniem, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy w kolejnym roku będzie podobnie. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest dla nas zatrudnienie nauczyciela na czas określony – mówi Marta Jeleń z Ogniska Pracy Pozaszkolnej ”Żoliborz„ w Warszawie. Dodaje, że nauczycielom, którzy są też zatrudnieni np. w szkołach, takie rozwiązanie nie przeszkadza.