Protest nauczycieli nie odbije się negatywnie na egzaminach ośmioklasistów i maturach; obowiązkiem rządu jest zabezpieczyć te egzaminy; nie może być tak, żeby protesty zaważyły na przyszłości młodych ludzi - mówiła w środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

Kwestia zarobków nauczycieli leży u podstaw zapowiedzianego ogólnopolskiego strajku nauczycieli i pracowników oświaty, o którym poinformował na początku marca prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Decyzją ZNP od 5 do 25 marca trwa referendum strajkowe we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach prowadzonego sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł.

Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny; a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty. 6 maja mają się zaś rozpocząć matury.

Odnosząc się do zapowiedzi protestu nauczycieli, Beata Mazurek wskazywała, że od 2012 r. nauczyciele nie dostawali podwyżek. "My te podwyżki sukcesywnie im proponujemy i sukcesywnie dajemy" - mówiła. Zapewniła, że dialog ze związkami zawodowymi jest i będzie prowadzony. "Ufam, że do konsensusu dojdzie" - dodała Mazurek.

"Najważniejsze jest to, co zapewnia rząd i to, co ja mogę powtórzyć, że nie odbije się to negatywnie na egzaminach, które są przed ośmioklasistami i maturzystami. Nie może być tak, żeby protesty zaważyły na przyszłości młodych ludzi. Naszym obowiązkiem, obowiązkiem rządu jest zabezpieczyć te egzaminy, przygotować je tak, żeby one były przeprowadzone i nie skutkowały niczym negatywnym dla ludzi młodych" - oświadczyła rzeczniczka PiS.

Mazurek zapewniła, że nauczyciele dostaną wsparcie finansowe. "Wiele ludzi może być niezadowolonych z wysokości, którą my proponujemy, ale dzisiaj robimy to, na co nas stać i pamiętajmy, że od 2012 r. tych podwyżek nie było i takiej eskalacji protestu też nie było" - oświadczyła.

W ramach negocjacji płacowych minister edukacji Anna Zalewska zaproponowała wprowadzenie dodatku dla rozpoczynających pracę w zawodzie "Stażyści na start" (ma to być jednorazowe świadczenie dla nauczyciela stażysty: 1 tys. zł w pierwszym i tyle samo w drugim roku stażu), przywrócenie obowiązku corocznego uchwalania regulaminów wynagradzania nauczycieli i ich uzgadniania ze związkami zawodowymi zrzeszającymi nauczycieli. Szefowa MEN zapowiedziała również m.in. przyspieszenie wypłaty trzeciej z trzech zapowiedzianych podwyżek – we wrześniu 2019 r., a nie w styczniu 2020 r.

Związkowcy po kolejnych spotkaniach z szefową MEN informowali, że podtrzymują swoje dotychczasowe postulaty. Związek Nauczycielstwa Polskiego chce zwiększenia o 1 tys. zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.