Nie tylko humaniści, ale też przedstawiciele nauk społecznych – w tym ekonomii, pedagogiki, prawa oraz weterynarii – boją się o środki na badania i dydaktykę.
Wszystko przez projekt nowego rozporządzenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), który zmienia dotychczasowe zasady obliczania współczynników kosztochłonności prowadzenia kształcenia oraz działalności naukowej. Są one uwzględniane w algorytmach podziału pieniędzy na utrzymanie i rozwój dydaktyki oraz badań. Naukowcy nie zostawili na propozycji resortu suchej nitki. Do projektu wpłynęło łącznie blisko 200 uwag.
Koszty w szkołach wyższych w 2017 r. / DGP

Prawnicy alarmują

– Do tej pory współczynnik kosztochłonności dla nauk prawnych wynosił 1, jednak przy mniejszej rozpiętości skali (1–3). Teraz jej zakres ma wynosić 1–6 przy tej samej puli środków. Oznacza to, że 1 sprzed roku będzie równać się ok. 0,6. W konsekwencji wydziały prawa otrzymają mniej pieniędzy nawet o 40 proc. – mówi prof. Piotr Stec, dziekan WPiA Uniwersytetu Opolskiego.
Wtóruje mu prof. Jerzy Pisuliński, dziekan WPIA Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nie mam wątpliwości, że w perspektywie długofalowej zachowanie tego samego współczynnika kosztochłonności (tj. 1) przy większej niż obecnie rozpiętości skali będzie oznaczać mniej pieniędzy dla wydziałów prawa na badania i dydaktykę. To prosta matematyka – ocenia.
Wskazuje, że gdyby resort zagwarantował do podziału większą kwotę, wydziały prawa nie byłyby na minusie, a nawet mogłyby zyskać. – Przy tych samych pieniądzach niestety będziemy stratni – dodaje.
Prof. Stec zwraca przy tym uwagę, że przedstawicielom nauk prawnych, podobnie jak pozostałym naukowcom, stawia się wysokie wymagania i nalega na ich aktywność na arenie międzynarodowej, a jednocześnie zapewnia się im mniejsze środki. – Czy ministerstwo wyobraża sobie, że kształcenie prawników będzie się odbywało na światowym poziomie, jeżeli wydziały prawa będą miały mniej pieniędzy? – pyta retorycznie prof. Pisuliński.
Obaj dziekani zwracają uwagę, że koszt prowadzenia badań i kształcenia na studiach prawniczych wcale nie jest niski.
– Wykupienie dostępu do prawniczych baz danych jest równie kosztowne, co utrzymanie laboratoriów dla chemików – podkreśla prof. Stec.
– Roczny dostęp do bazy z międzynarodowymi publikacjami to 45 tys. euro. Proszę też spojrzeć na ceny książek prawniczych. Jedna monografia to koszt ok. 100–150 zł. – wtóruje mu prof. Pisuliński.
W ocenie prof. Steca podniesienie współczynnika do poziomu 1,5 przywróciłoby wydziałom prawa finansowanie na poziomie zbliżonym do dotychczasowego.

Inni też mają obiekcje

Przedstawiciele nauk prawnych to nie jedyni zaniepokojeni naukowcy. Rada Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu propozycje resortu odbiera jako deprecjonowanie nauk humanistycznych i społecznych.
Dyrektor Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Jagiellońskiego dr hab. Anna Gaweł wnioskuje do resortu o podwyższenie współczynnika kosztochłonności z 1 do 2. Jak bowiem wskazuje, wysoka jakość kształcenia pedagogów i nauczycieli wymaga realizacji dużej liczby zajęć w formie warsztatowej, na których grupy zajęciowe są mało liczne. To pociąga za sobą wysokie koszty. Znacznych nakładów finansowych wymagają też zajęcia specjalistyczne, m.in. z zakresu psycho– i socjoterapii oraz kulturotechniki.
Również prof. Jerzy Kaszuba, rektor Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy, zwraca uwagę, że współczynnik przewidziany dla sztuk muzycznych nie odzwierciedla rzeczywistych kosztów kształcenia i prowadzenia badań. Nauka na uczelniach muzycznych opiera się przede wszystkim na edukacji indywidualnej, co niesie za sobą znaczne koszty prowadzenia dydaktyki (na zajęciach z profesorem jest często jeden student). Rektor zwraca też uwagę, że zarówno dydaktyka, jak i działalność badawcza wiążą się z koniecznością utrzymania instrumentarium, scen, wynajmu sal koncertowych oraz zawodowych orkiestr czy też utrzymywania studiów nagraniowych. Wszystko to powoduje, że są to nieporównywalnie wyższe koszty od tych ponoszonych na innych kierunkach. Profesor Kaszuba wskazuje, że znajdowało to dotychczas odzwierciedlenie w wyższych współczynnikach.
– Kierunek reżyseria dźwięku miał dotychczas najwyższy możliwy współczynnik kosztochłonności (3), najliczniej studiowana instrumentalistyka, jazz i muzyka estradowa – 2,5, podobnie jak wokalistyka – wylicza. I podkreśla, że ten obecnie zaproponowany jest proporcjonalnie niższy od dotychczasowych.
Niektórzy naukowcy stawiają sprawę na ostrzu noża. – Środowisko akademickie jest wzburzone. Jeżeli zapisy projektu nie zostaną zmienione, znowu dojdzie do protestów. Rozporządzenie może bowiem okazać się wyjątkowo drastyczne w skutkach dla wielu jednostek naukowych reprezentujących różne dyscypliny. W dużej mierze oznacza bowiem mniejsze środki na badania i dydaktykę – mówi Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej.
MNiSW analizuje uwagi do rozporządzenia. Jednak na obecnym etapie prac nie wskazuje konkretnych zmian współczynników kosztochłonności. Niemniej, dostrzegając zaniepokojenie środowiska wynikające z ustalenia skali współczynników w zakresie 1–6, resort zapowiada zmniejszenie jej rozpiętości.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach