W minionym roku akademickim ubyło blisko 60 tys. studentów. Ta liczba byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie przybysze z innych krajów. Tych było więcej niż przed rokiem
W minionym roku akademickim ubyło blisko 60 tys. studentów. Ta liczba byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie przybysze z innych krajów. Tych było więcej niż przed rokiem
1,29 mln studentów kształciło się w ubiegłym roku akademickim na polskich uczelniach – wynika ze wstępnych danych, które właśnie opublikował GUS. Jeszcze przed rokiem było ich 1,34 mln. Spadek to efekt niżu demograficznego, wygasania pędu po dyplom i reformy finansowania uczelni.
Według danych GUS najwięcej, ponad 260 tys. osób, studiowało w ubiegłym roku w województwie mazowieckim. Najmniej zaś w woj. lubuskim – tam na studia zdecydowało się niewiele ponad 13 tys. Większość, aż 66 proc., na uczelniach stanowiły osoby na studiach stacjonarnych. Płacić za naukę zdecydowało się 438,9 tys. osób.
Wśród najczęściej wybieranych grup kierunków były: biznes, administracja i prawo, na których studiowało 21,9 proc. wszystkich żaków. Technikę, przemysł i budownictwo wybrało 18,2 proc., nauki społeczne, dziennikarstwo i informację (11,6 proc.), a zdrowie i opiekę społeczną (10,9 proc.).
Zmniejszająca się liczba studentów to głównie skutek niżu demograficznego. Jak wynika z danych Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, do matury w 2006 r. przystąpiło 427 tys. uczniów. W 2014 r. – już tylko 293 tys., a w 2018 r. – choć było ich prawie 400 tys., to tylko 270 tys. podchodziło do egzaminu po raz pierwszy – to osoby, które dopiero będą rekrutować się na studia. Spośród pozostałych 130 tys. większość jest już na jakiejś uczelni, a maturę poprawia, by z lepszymi wynikami zmienić kierunek.
Liczba studentów w Polsce gwałtownie rosła od lat 90. W roku akademickim 2005/2006 osiągnęła maksimum – w szkołach wyższych uczyło się wówczas 1,95 mln osób. Od tego czasu systematycznie spada. Szybciej, niż przewidywało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Gdyby sprawdziły się jego prognozy przygotowane w 2013 r., żaków byłoby dziś o 115 tys. więcej. To niemal trzykrotnie tyle, ile studiuje na Uniwersytecie Warszawskim – największej uczelni w kraju. Nic dziwnego, że z 529 uczelni znajdujących się w ogólnopolskiej bazie POL-on zlikwidowano już 71, a w likwidacji jest dalszych 51. Kolejnych 10 przerejestrowano lub przekształcono.
Niż demograficzny to niejedyna przyczyna ubywania studentów. Inną, jak wskazują eksperci, jest to, że Polacy coraz częściej wybierają inne niż akademicka ścieżki kształcenia. Jak pokazuje raport GUS „Kształcenie dorosłych”, rośnie liczba osób wybierających naukę pozaformalną i nieformalną, czyli kursy, warsztaty, prywatne lekcje czy doszkalanie w miejscu pracy. Udział w takich formach szkolenia deklaruje 45,1 proc. Polaków w wieku 18–69 lat. W grupie wiekowej 18–24 lat, a więc pokrywającej się ze studencką, taką formę kształcenia deklaruje co piąty badany.
Kolejnym czynnikiem zmniejszającym przyjęcia na uczelnie jest reforma szkolnictwa wyższego, którą prowadzi resort Jarosława Gowina. Wpływ na rekrutację miały zmiany w algorytmie przyznawania finansowania. Dotychczas dotacja z publicznej kasy zależała od liczby studentów. Teraz wpływa na nią m.in. współczynnik określający liczbę studentów przypadających na wykładowcę. Najlepiej dla uczelni, jeśli nie przekracza 13.
– Największe szkoły zmniejszają nabór, ale tylko dlatego, że dotychczas był napompowany. Natomiast dzięki nowym zasadom finansowania po raz pierwszy od wielu lat zwiększył się nabór w państwowych wyższych szkołach zawodowych czy regionalnych uczelniach akademickich – tłumaczył w rozmowie z DGP wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin. A jak informuje MNiSW, roszady się opłacają. W wyniku podziału dotacji podstawowej na 2017 r. ponad połowa uczelni – w tym 25 państwowych wyższych szkół zawodowych – otrzymało więcej pieniędzy niż rok wcześniej.
Szkoły wyższe ratują się, ściągając do siebie cudzoziemców. W minionym roku akademickim uczyło się w nich 72,7 tys. żaków z zagranicy – o blisko 7 tys. więcej niż jeszcze rok wcześniej. Prawie jedna trzecia wybrała szkoły w woj. mazowieckim. Według danych GUS planowali zostać u nas co najmniej rok. Większość pochodziła z krajów europejskich, w tym tradycyjnie już ponad połowa (37,8 tys.) z Ukrainy. Drugą największą grupę stanowili Białorusini (6 tys.) i Hindusi (3 tys.). Zdecydowana większość cudzoziemców (63,8 tys.) podjęła studia stacjonarne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama