Niemal 15 proc. placówek naukowych prezentuje mierny poziom. Zaledwie 5 proc. może się pochwalić najwyższą oceną. Najgorzej wypadają placówki specjalizujące się w dyscyplinach społecznych – wynika z danych MNiSW
Resort zlecił ocenę działalności badawczej uczelni, instytutów badawczych oraz jednostek Polskiej Akademii Nauk. Raz na cztery lata są one klasyfikowane w czterostopniowej skali, gdzie kategoria: A+ oznacza poziom wiodący w skali kraju, A – bardzo dobry, B – akceptowalny z rekomendacją wzmocnienia działalności naukowej oraz C – niezadowalający.
– Tegoroczne wyniki są dla nas zaskoczeniem – komentuje Aneta Pieniądz z Obywateli Nauki. – Niektóre jednostki, uważane za najsilniejsze, nie otrzymały spodziewanej oceny A+, a udało się to mniejszym placówkom naukowym – dodaje. Łącznie 47 jednostek otrzymało najwyższą notę A+. To nieco więcej niż w 2013 r., kiedy została ona przyznana 36 placówkom.
Z najnowszych danych wynika też, że aż 147 placówek otrzymało najgorszą notę. To dwukrotnie więcej niż w 2013 r.
– Po pierwsze, wynika to z zaostrzenia kryteriów oceny. Zapowiadałem, że w tej kadencji będziemy stawiali na jakość – mówi Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Po drugie, po raz pierwszy parametryzacji poddało się tak wiele uczelni niepublicznych. Niestety, większość z nich z marnym rezultatem.
– Niemniej jednak otrzymanie kategorii C jest bardzo poważnym sygnałem alarmowym, zwłaszcza jeżeli nie dotyczy tylko pojedynczych wydziałów, ale wielu na danej uczelni – komentuje Jarosław Gowin. Już wiadomo, że na dywanik do ministra trafi m.in. Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny w Radomiu. Poza jednym, wszystkie inne wydziały tej uczelni które wzięły udział w parametryzacji, otrzymały najgorszą ocenę – C.
– Będziemy rozmawiać z władzami UTH o tym, jak to zmienić, jaki program naprawczy wprowadzić, aby uczelnia podniosła poziom prowadzonych badań – zapowiada Gowin. Rzecznik prasowy uczelni nie chce komentować parametryzacji.
Z danych MNiSW wynika, że najgorsze oceny uzyskały placówki, które prowadzą badania w obszarze nauk społecznych.
/>
– To wynika z umasowienia kształcenia na tych uczelniach. Dla przedstawicieli nauk społecznych to ostatni dzwonek, jeżeli chcą nadrabiać dystans do świata. Dobrze wypadły natomiast nauki o życiu, ścisłe, techniczne. Nie najgorzej również nauki humanistyczne – uzupełnia minister Gowin.
Eksperci z rezerwą podchodzą do przedstawionych wyników.
– Możliwe, że niektóre szkoły otrzymały gorszą notę na przykład na skutek błędu systemu informatycznego, za pomocą którego były przesyłane ankiety o prowadzonych badaniach. Uważam, że wiele jednostek będzie kwestionowało przyznane noty i odwoła się od wyników – uważa Aneta Pieniądz.
W 2013 r. aż co trzecia jednostka zakwestionowała przyznaną notę.
Jakich konsekwencji mogą się spodziewać najsłabsze placówki naukowe z kat. C? Po pół roku stracą dotację z budżetu państwa na działalność naukową. Jeszcze bardziej bolesne konsekwencje dotkną je, gdy nowa ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zacznie obowiązywać. Na razie jej projekt jest w trakcie konsultacji. Gdy wejdzie w życie, co ma nastąpić 1 października 2018 r., placówki z kategorią C zostaną pozbawione uprawnień do nadawania stopi naukowych. Zdaniem resortu trudno, aby jednostka, która sama prowadzi badania na miernym poziomie, mogła przyznawać doktoraty czy habilitacje. Z szacunków MNiSW wynika, że aż 45 wydziałów może stracić uprawnienia.
– Obecnie mamy zalew słabych doktoratów i habilitacji. Dlatego słuszne jest to, że ministerstwo zamierza pozbawić najsłabsze jednostki prawa do nadawania stopni naukowych – ocenia prof. Aneta Pieniądz.
Ponadto uczelnie, które będą miały chociaż jeden wydział z najgorszą oceną (C), zostaną pozbawione możliwości sięgania po środki dla uczelni badawczych. Dla nich przewidziana jest dodatkowa dotacja w wysokości 400 mln zł rocznie.