Prawnicy uważają, że przyznawanie specjalnego dodatku nauczycielom dyplomowanym narusza konstytucyjne zasady równości wobec prawa i dyskryminuje pozostałych zatrudnionych w tym zawodzie.
ikona lupy />
Dodatek dla nauczyciela dyplomowanego / Dziennik Gazeta Prawna
Od 2018 r. dla samorządowców i prywatnych właścicieli placówek oświatowych zmieniają się zasady dotyczące udzielania dotacji. Gminy będą miały większą kontrolę nad przekazywanymi środkami. Takie m.in. rozwiązania przewiduje projekt o finansowaniu zadań oświatowych, który wczoraj został przyjęty przez Radę Ministrów. Dokument trafi teraz do Sejmu.
Pieniądze dla wszystkich
Prawnicy jednak już alarmują, że przyjęte przez rząd rozwiązania mogą być niekonstytucyjne i dyskryminujące. Otóż w projekcie ustawy został wprowadzony specjalny dodatek dla nauczycieli. Otrzymają go ci, którzy uzyskają bardzo dobrą ocenę swojej pracy i wyróżniająco będą wykonywać powierzone im zadania. Docelowo taki pedagog ma otrzymywać miesięcznie ponad 500 zł (patrz infografika). Resort edukacji tłumaczy, że taki bonus ma być bodźcem do lepszej pracy dla nauczycieli, którzy osiągnęli już najwyższy, czwarty stopień awansu zawodowego (można go otrzymać już po 10 latach pracy).
Tego typu rozwiązania nie podobają się związkom oświatowym, bo nie obejmą wszystkich nauczycieli. – To dyskryminacja. Przecież wszyscy wykonują tę samą pracę. A tu nagle część pedagogów, bardzo dobrze ocenianych i wzorowo pracujących, będzie pozbawiona takiej premii – oburza się Sławomir Wittkowicz, szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych.
Według niego lepiej byłoby, aby zamiast tego dodatku zwiększyć wynagrodzenia nauczycielom za bycie wychowawcą klasy ze 100 do 500 zł miesięcznie. Wittkowicz uważa, że brak takiej dodatkowej gratyfikacji dla wszystkich będzie demotywował część nauczycieli i prowadził do nieporozumień w gronie pedagogicznym, a nawet roszczeń sądowych.
Wątpliwości prawne
Zarzuty stawiane przez związkowców popierają prawnicy. – W moim przekonaniu należałoby rozszerzyć ten dodatek co najmniej na nauczycieli mianowanych, którzy także mają odpowiedni staż i osiągnięcia. Wydaje mi się, że resort kierował się nie przepisami prawa, ale nieuzasadnionymi oszczędnościami budżetowymi. W ten sposób wykluczył większość nauczycieli z grona potencjalnych kandydatów do dodatku – twierdzi Robert Kamionowski, radca prawny, partner w Kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.
– Takie rozwiązanie ma na celu rozbicie środowiska nauczycielskiego, bo część osób poczuje się gorsza i niedoceniona. A przecież zarówno nauczyciel mianowany, jak i dyplomowany wypełniają te same zadania wobec placówki oświatowej. Nie widzę uzasadnienia, dlaczego ta jedna kategoria osób ma mieć prawo do tego świadczenia – dodaje Robert Kamionowski.
W ocenie tego prawnika nowy dodatek może być zróżnicowany, ale nie ograniczony tylko dla części pracowników, bo to jest dyskryminacja.
Te wątpliwości podzielają inni prawnicy.
– Jeśli mamy w urzędzie głównego specjalistę i specjalistę, to nie możemy tylko jednemu przyznać premii czy np. dodatku specjalnego, skoro obaj mają bardzo dobrą ocenę okresową i wyróżniają się w pracy – uważa prof. Bogumił Szmulik, radca prawny.
Według niego dodatek powinien być przyznany każdemu nauczycielowi, pod warunkiem że spełni on określone kryteria.
Prawnicy wskazują też, że stosując te przepisy, dyrektor szkoły będzie się dopuszczać dyskryminacji. – Jeśli mamy dwóch pracowników, którzy mają takie same kwalifikacje oraz takie samo wykształcenie i wykonują tę samą pracę, czyli uczą, to rzeczywiście można się tu dopatrzyć dyskryminacji zwłaszcza między nauczycielami mianowanymi i dyplomowanymi. Problem może być jednak z tym, że tej dyskryminacji nie dopuszcza się pracodawca, ale ustawodawca – uważa Joanna Kilarska-Frankowska, adwokat, ekspert ds. oświaty.
– W takiej sytuacji ten nowy przepis należałoby zaskarżyć do TK przez wykazanie nierównego traktowania osób wykonujących ten sam zawód. Bardzo dużo wątpliwości w tym zakresie będą mieć również sędziowie rozpatrujący ewentualne skargi nauczycieli – przekonuje Kilarska-Frankowska.
Zdaniem wielu prawników, z którymi rozmawialiśmy, ustawodawca, wprowadzając takie rozwiązanie, kierował się oszczędnościami budżetowymi, a to nie jest właściwy kierunek przy poprawnym konstruowaniu prawa.
– Z pewnością ten dodatek do pensji będzie dyskryminujący, bo jest oparty tylko na podstawie zatrudnienia. Czyli jeśli ktoś jest zatrudniony jako nauczyciel dyplomowany, to dodatek się należy po spełnieniu dodatkowych warunków, a jeśli na podstawie mianowania – to już nie, choć warunki do jego otrzymania będą spełnione – wskazuje dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według niego resort edukacji tymi zmianami dopuszcza się naruszenia art. 183c k.p., który stanowi, że za taką samą pracę przysługuje takie samo wynagrodzenie.
Sędziowie też z wątpliwościami
Podobnego zdania są sędziowie.
– Z pewnością to nowe rozwiązanie będzie budziło dużą wątpliwość w zakresie nierówności pracowniczej. Przecież za taką samą pracę powinno przysługiwać takie samo wynagrodzenie. Różnicowanie dodatku ze względu na podstawę zatrudnienia będzie można skutecznie kwestionować przed sądami pracy – uważa prof. Walerian Sanetra, były prezes Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
– Można też wykazać, że została naruszona zasada równości wobec konstytucji i przepisów UE, w których formuła równego taktowania jest bardzo wyraźnie zaznaczona. Ukonkretnienie tych podstawowych zasad jest zawarte w art. 183c k.p. – dodaje prof. Walerian Sanetra.
Jego zdaniem, idąc tokiem myślenia resortu edukacji, można byłoby uzależnić przyznanie dodatku od form zatrudnienia, czyli od tego, czy umowa jest na czas stały, czy określony. A takie rozwiązanie jest niczym innym jak nierównym traktowaniem.
Nie wszyscy prawnicy podzielają jednak argumentację związkowców.
– To, że tylko dyplomowani mogą liczyć na specjalny dodatek, możemy uznać za obiektywną podstawę, że są oni najwyżej usytuowani w hierarchii pracowniczej i tylko tą grupę zawodową pracodawca będzie mógł dodatkowo docenić – podkreśla dr Magdalena Zwolińska, adwokat z kancelarii DLA Piper Wiater sp.k. – Nie uważałabym tego rozwiązania za nierówne traktowanie lub dyskryminację – dodaje.
– Z pewnością nauczyciele, którzy nie będą mieć możliwości otrzymania dodatku, będą odwoływać się do sądu pracy – zapowiada Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Związek będzie wspierał nauczycieli, którzy zdecydują się szukać sprawiedliwości na drodze sądowej – deklaruje.
Mimo tych wątpliwości resort oświaty nie zamierza się wycofywać ze swojego pomysłu.